~ tak
- nie grzeczna - rzucił się na mnie i zaczął całować moją szyje łaskocząc mnie tym samym, co rozładowało trochę moje napięcie, ale nie na długo, bo zadzwonił jego telefon- muszę odebrać- zobaczyłam że na wyświetlaczu pisze " Scooter" więc nie sprzeciwiałam się. Wyszedł z pokoju, a po 10 minutach wrócił - nie będziesz zadowolona- powiedział siadając obok mnie
~ mów o co chodzi
- Selena ma jechać ze mną w trasę
~ mój seksowny mężu którego kochają miliony dziewczyn że co ? - zaśmiał się i przez chwilę był nieobecny myślami
- moja piękna żono którą kocham najbardziej na świecie i która jest moim całym światem przepraszam
~ Justin
- Julka na prawdę przepraszam, wiem że jej nie lubisz i w ogóle, ale nic nie mogę zrobić
~ rozumiem - blado się uśmiechnęłam- kiedy ?
- jeszcze nie wiem, bo ona na razie ma koncert, ale Scooter wolał nas uprzedzić
~ ok- obawiałam się tego co może się stać jak będę sami, Justin może i mnie kocha, ale ona jest dziewczyna, więc wie co zrobić żeby chłopak jej uległ, tym bardziej że zna Justina, wie jaki jest, co lubi - idę spać, dobranoc- położyłam się po swojej stronie
- ej mała- przytulił mnie od tylu - nie bądź zła - pocałował moje ramię
~ nie jestem zła- nie byłam zła, bałam się po prostu
- przecież widzę - powiedział przytulając mnie bardziej
~ nie jestem zła, po prostu - odwróciłam się przodem do niego - po prostu boję się, że - zamilkłam i Przygryzłam policzek
- że ? - podniósł mi brodę żebym spojrzała na niego
~ bo ona była u mnie w szpitalu i powiedziała że
- gdzie była ?- zacisnął szczękę
~ w szpitalu
- kiedy ? - usiadł i zacisnął dłonie w pięści. Nie wiedziałam o co mu chodzi, czemu tak reagował
~ no jak się obudziłam
- czemu mi nie powiedziałaś że ta dziwka była u Ciebie ?- warknął
~ o co Ci chodzi?
- co Ci mówiła
~ nic takiego, to co zawsze
- czyli?- wstał
~ że będziesz jej, że - przypomniało mi się najgorsze- że da Ci to czego nie mogę ja- po policzku popłynęła mi łza - że da Ci dziecko- łzy spadały na pościel budząc ją tuszem. Podszedł
- nie płacz- pocałował mnie w głowę- muszę coś załatwić - pocałował mnie szybko i wyszedł
~ ta, idź - wyszeptałam i położyłam się, czekałam na niego, ale zapłakana usunęłam.
Obudziłam się kiedy poczułam że ktoś siadając na łóżku syknął z bólu. Szybko otworzyłam oczy. Na brzegu łóżka siedział mój mąż. Miał podartą kurtke
~ Boże Justin - wchodziło słońce i byłam ciekawa gdzie on tyle był, przytulilam go
- boli zostaw - odsunęłam się
~ co się stało ?- podeszłam do niego od przodu. Był cały brudny, na ręce miał ślady krwi, podarte ubrania, wyglądał na prawdę źle - Justin ?
- tylko nie mów " a nie mówiłam "
~ powiesz mi w końcu ?
- miałem wypadek, na motorze
~ a nie mówiłam ?! Coś Ty sobie do cholery myślał ?! Gdzie Ty w ogóle byłeś ?!
- pomoż mi zdjąć kurtke - pomogłam mu, wyglądał na prawdę źle, był cały podrapany
~ przygotuje Ci kąpiel - wyszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny- gdzie byłeś ? - stała zła w drzwiach gdy on się rozbierał
- odpuśc - warknął
~ nie Justin, nie odpuszcze, martwiłam się, tak po prostu zostawiłeś mnie, zapłakaną, bez wyjaśnienia wyszedłeś a teraz wracasz, sam chyba widzisz w jakim stanie i co ? mam skakac z radości ? przepraszam ale chyba bajki pomyliłeś - był w samych bokserkach, podszedł do mnie
- przepraszam kicia, kocham Cie - wpił sie w moje usta- Ciebie i tylko Ciebie - musnął delikatnie moje usta i pozbawiając się ostatniej części garderoby wszedł do wanny
~ ide na ogród
- jest zimno - powiedział zmywając z siebie delikatnie bród
~ to co ? po prostu ide - wyszłam. byłam na prawde ciekawa gdzie on był tyle czsu, dlaczego mnie nie posłuchał z motorem ? Całe szczęście nic się nie stało strasznego, kilka zadrapań i siniaków ale jest ok, mógł przecież wylądowac w szpitalu, albo zostac jak to się mówi dawcą organów, czego bym nie zniosła. był piękny wschód słońca i na prawde bylo zimno. więc zostałam w domu i oglądałam go przez okno. Straciłam poczucie czasu myśląc nad tym gdzie on był, było już jasno, a ja na biodrach poczułam jego ręce i objął mnie w pasie składając pocałunki na moich ramionach i szyi - przestań nie mam ochoty - powiedziałam odsuwając się
- nie bądź zła
~ przerabialiśmy to wczoraj Justin i nie mam zamiaru dzisiaj tego powtarzac - powiedziałąm surowo i wyszłam z pomieszczenia, poszłam do kuchni gdzie już kszątała się Anna
* dzien dobry, co dzisiaj tak wcześnie ? Kawy ?
~ mąż miał mały wypadek, poprosze - usmiechnęłam się, ale tak na prawde nie miałam na to sił, miałam dośc, byłam zmęczona tym wszystkim, udawaniem że wszystko w porządku, że jestem szczęśliwa i nic mnie nie przytłacza, tak na prawde było inaczej, nie miałam ochoty na nic, najlepiej to wróciłabym do łóżka i poszła spac, bo nie ukrywajmy noc nie nalezała do najlepszych
* dzien dobry Panie Bieber, kawy ?
- nie, możesz nasz zostawic samych ?
* tak, oczywiście - wyszła
~chciałam się napic kawy- powiedziałam poirytowana jego zachowaniem
- jesteś zła
~ człowieku odpuśc, bo ja na prawde nie mam humoru- chciałam zrobic sobie ta cholerną kawe ale oczywiście mój zawzięty mąż mi na to nie pozwolił. odstawił mi kubek - Justin przestań
- porozmawaij ze mną, dlaczego jesteś zła ?
~ bo chce wypic ta pieprzoną kawe idioto ! - warknęłam na niego, liczyłam że się odczepi ale po raz kolejny się przeliczyłam a we mne już wszystko sie gotowało
- jak mi powiesz
~ tak jestem zła, jestem wściekła. Na Ciebie, robisz z siebie niewiadomo kogo, zadajesz się z tym pajacem, robisz co chcesz a z moim zdaniem się kompletnie nie liczysz, jesteśmy rodziną Justin, a w rodzinie podejmuje się wspólnie decyzje, wspólnie czyli nie z gościem który sprowadza Cie na złą droge, ale z żoną bo Ty do cholery masz żone i dziecko ! musisz byc odpowiedzialny czy tego chcesz czy nie ! A co gdyby stało Ci się coś poważnego ? ledwo ja wyszłam ze szpitala, teraz Ty chcesz tam wylądowac ? Chcesz zawieżc te wszystkie Beliebers ? Pomyślałeś chociaż troche o tym? Zamiast wydawac pieniądze na takie bzdury jak motor który rozpierdzielisz pomóglbyś innym, mógłbyś te pieniądze jakiejś fundacji dac, ale nie, bo Justin Bieber ma nową zachciankę. nie takiego Ciebie pokochałam. zmieniłeś się.. Znajomi Cie zmienili i nie chciałam tego robic, na prawde, ale musze.. - spojrzałam na niego poważnie i najspokojniej jak tylko umiałam powiedziałam - wybieraj albo rodzin albo oni
- ale oni sa dla mnie jak rodzina
~ na mózg Ci padło ? Ryan, Chris, Fredo, tak.. Ci znajomi są jak rodzina, pomagali nam w trudnych chwilach, ale ten cały Twist.. kim on dla Ciebie jest ? gdzie on byl kiedy było źle ? - nie odzywał się - no właśnie, to przez niego się stałeś i masz czas do jutra.. albo ja, Amy i wszyscy którzy Cie kochają i liczą na Ciebie, albo On, chłopak przez którego prawie zginąłeś, wybór należy do Ciebie i ja go uszanuje - chciałąm wyjśc ale coś mnie trzymało w kuchni, zamiast tego wzięłam kubek i zrobiłam sobie tą upragnioną kawe, poczułam sie lepiej, kiedy już mu to wszystko powiedziałam
- nie potrzebuje czasu - powiedział obejmując mnie od tyłu - przepraszam - przytulił mnie mocno do swojego ciała, z ledwością udało mi się odwróci do niego przodem, brakowało mi powietrza
~ po prostu kochaj mnie i ufaj mi Justin, jesteśmy rodziną, decydujemy razem - powiedziałm patrząc mu w oczy i bawiąc się jego włosami na karku
- powiedziałbym że sprzedam motor, ale on się do niiczego nie nadaje - zasmiałam się
~ możesz mi to inaczej udowodnic - uśmiechnęłam sie przygryzając wargę i w znaczącu sposób poruszając biodrami. Jego odpowiedz była jednoznaczna, wpił się w moje usta - nie w kuchni - jęknęłam gdy ścisnął moje pośladki
- to gdzie? - zapytał przygryzając skóre na mojej szyi
~ gdzie tylko chcesz - uśmiechnął się cwaniacko i zaniósł mnie do pokoju muzycznego
- będę Cie pieprzył na fortepianie - wymruczał mi do ucha a mnie przeszły dreszcze i zaczęłam cięzej dyszec. pozbawił mnie koszulki, więc byłam w samych majtkach, wpił sie w moje piersi, przygryzał sutki, sprawiajac mi tym ogromną przyjemnośc, czułam że zaraz dojde ale on przestał, spojrzałam na niego pytająco, w odpowiedzi wpił sie w moje usta. zsunęłam jego spodnie i on także był tylko w bieliźnie zakrywajacej jeden obszar
~ no dalej Bieber, fortepian czeka - zaśmiałam się, a on zsunął mi majtki i posadził na sprzęcie muzycznym, stając pomiedzy moimi nogami, całował wewnętrzną częśc uda, a po drugiej nodze jeździł ręką, później to samo robił z drugą nogą, aż dotarł do złączenia moich ud
- połóż się - tak też zrobiłam, on moje stopy położył na czarnej powirzchni fortepianu, tak że byłam na niego otwarta. Wpił się we mnie, a ja wydałam z siebie jęk rozkoszy - oh tak, głośniej mała - pieścił mnie już nie tylko ustami ale również palcami a ja wiłam się i czułam że zaraz osiągne szczyt, nie mogłam oddychac, wbijałam paznokcie we wnętrze dłoni, nie miałam się czego złapac, on wyczuwając to przestał
~ Justin ?
- masz dojśc, jak będę w Tobie mała, nie inaczej - uśmiechnął się dumnie i wziął mnie na ręce. tym razem znajeźliśmy się w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, na podłodze leżał koc, zawsze zastanawiałam się po co on tam jest, ale teraz dziękowałam za to. Ułożył mnie na nim i całując moją szyje zjeżdżał niżej
~ Bieber nawet nie myśl o tym
- o czym ?- zapytał niewinnie
~ nie baw się ze mną, tylko zrób to w końcu - zaśmiał się
- ale Ty jesteś niecierpliwa - zdjął bokserki i wszedł we mnie, powoli z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Splotłam nogi nad jego pupą, przyciągając go do siebie, ale on sobie nic z tego nie robił i droczył się ze mną, co chwile wychodząc ze mnie, przewróciłam go, teraz to ja byłam na nim i weszłam nim w siebie wydając głośny jęk, złapał mnie za biodra i mi pomagał, im szybciej się ruszałam, tym widziałam że sprawiam mu większą przyjemnośc, w końcu kiedy zobaczyłam że zaraz dojdzie przestałam - co do cholery ? - wydyszał
~ jak Ty mi, tak ja Tobie - uśmiechnęłam sie dumnie
- pożałujesz - teraz to on był nade mną. Ruszał się szybko i zdecydowanie, a kiedy doszłam, on nie przestawał. Nie miałam już sił nawet na protest, dochodziłam kolejny raz- dalej mała, zrób to dla mnie-
~ Jezu Justin !
- przyjemnie ? - szepnął
~ Boże tak -wpiłam się w jego usta przygryzając mu warge i wbiłam paznokcie w jego plecy kiedy czułam że rozpadam się na tysiące kwałków, syknął i po chwili doszedł
~ przepraszam - szepnęłam
- to nic - całował moją szyje i w dalszym ciągu ruszał się we mnie
~ już nie mogę - szepnęłam
+ nie chce przeszkadzac ale mam sprawe - usłyszeliśmy głos. serce mi przyspieszyło, spojrzałam w strone szyby. To był kolega Justina. Lil. z niedowierzaniem pokręciłam przecząco głową. Justin widac też był zły, bo jego szczęka się zacisnęła
- wypieprzaj - warknął zakrywając nas kocem - wypierdalaj stąd ! -krzyknął, tym razem chłopak posłuchał - przepraszam kicia
~zrób coś z nim
- oczywiście, widział Cie bez ubrań, moją żonę - zacisnął zęby, wiedziałam że nie odpuści i w pewnym sensie cieszyłam się z tego. musnęłam delikatnie jego usta i uśmiechnęłam się - kocham Cie
~ ja Ciebie też - wplotłam dłoń w jego włosy
- ale ja Ciebie bardzieeeej - wymruczał po czym zachłannie zaczął mnie całowac i zdałam sobie sprawe że jest we mnie - masz jeszcze ochotę ? - zapytał
~ później, wieczorem - zaśmiałąm się
- obiecujesz?
~ przysięgam - pocaował mnie
- to chodźmy
- Człowieku co Ty odpierdalasz ? - warknął zły obejmując mnie
+ no sory ale
- chuj mnie to obchodzi, czy ja Ci się wpieprzam do pokoju jak posuwasz dziwki ? nie W wiec po chuj tam wszedłeś ?
+ mam sprawe
- to mogło poczekac ! trzebabyło zadzwonic, oddzwoniłbym
+ sory
- zejdz mi z oczu bo nie ręcze
+ ale
- na co kurwa czekasz ?! - chłopak pospiesznie wyszedł
~ ale mam groźnego męża - uśmiechnęłam się - pociągasz mnie taki
- poważnie ?
~ mhym - przejechałam palcem po jego klatce piersiowej
- dobra skarbie, musze wykonac kilka telefonów, żeby zobaczyc czy jest gotowe coś o co prosiłem,a Ty ładnie się ubierz
~ po co ?
- zobaczysz - mrugnął do mnie i wyszedł z salonu. Zrobiłam to o co prosił - idealnie - mruknął koło mojego ucha aja wystraszona podskoczyłam - przepraszam
~ głupku nie strasz mnie
- przepraszam - musnął moje usta - teraz słucha uważnie - popatrzył mi w oczy - mam dla Ciebie niespodziankę, ale musze o coś zapytac, wytrzymasz bez podglądania ?
~ tak - uśmiechnęłam się
- ale to potrwa troche czasu, kilka godzin
~ kilka godzin ?
- tak, piszesz się na to ? - przytaknęłam, a on wyciągnął z kieszeni jeansów czarny jedwabny szalik - zawiąże Ci teraz oczy, nie będziesz nic widziała nic przez jakiś czas, nie będziesz zadawac zbędnych pytań, po prostu mi zaufasz, ja będę Twoimi oczami
~ a jeżeli się nie zgodze - zamyślił się
- to wtedy nie będzie takiego efektu - wzruszył obojętnie ramionami
~ zgadzam się - uśmiechnęłam się
- jesteś wspaniała - musnął moje usta - chodźmy - złapał mnie za ręke i wyprowadził z pokoju
~ a co z Amy ?
- śpi jeszcze, później Anna ją do przedszola przyszykuje a Lucas ja zawiezie
~ ok - uśmiechnęłam się. Obejmując się wyszliśmy z domu. Przed autem mnie zatrzymał
- przykro mi ale tutaj już muszę Ci odebrac wzrok - musnął moje usta i zawiązał mi szal na oczach, nie widziałam ni, dosłownie nic, tylko ciemnośc. Justin pomógł mi wsiąsc do auta. przez całą droge słuchaliśmy muzyki. po 30 minutach pomógł mi wysiąśc, po odgłosach poznałam że jesteśmy na lotnisku, tek huk gdy samoloty startują, trudno nie rozpoznac
= wszystko gotowe - powiedział jakiś mężczyzna. to było trudne poruszac się i nie widziec gdzie, ale ufałam mu i nie zawiódł mnie. Po 10 minutach już siedziałam w samolocie. Cały czas czułam jego obecnośc. Trzymał mnie, dotykał, cokolwiek bylebym wiedziała że jest ze mną. Nawet nie wiem ile zajął nam lot, bo usnęłam, a kiedy się obudziłam, opaska zsunęła mi się z oczu
~ Justin -ścisnęłam jego dłoń
- tak kochanie ?
~ popraw bo spada - zasmiał się i wykonał moje polecenie
- dobra dziewczynka, włóż słuchawki, dobrze ?
~ teraz mam jeszcze nic nie słyszec ? - no to już było dziwne
- prosze, zaufaj mi
~ ale Justin
- ufasz mi ?
~ tak
- więc zrób to - wzięłam głęboki oddech
~ no dobrze - musnął moje usta
- kocham Cie kicia
~ dawaj te słuchawki - zaśmiał się
- prosze - włożył mi je do dłoni, a ja z małym problemem, ale włożyłam je do uszu. teraz nie dośc że nie widziałam to w głowie miałam tylko moje ulubione piosenki, dobre chociaż to że lubiłam te utwory. Przesłuchałam chyba z 10, gdy Justin mi przerwał - jesteśmy, ale nie śiagąj jeszcze, teraz wysiądziemy z auta, a Ty spowrotem włożysz słuchawki, dobrze ?
~ dobrze - przytaknęłam i zrobiłam tak jak mówił, tyle, że gdy wysiadłam on wziął mnie na ręce. a po chwili postawił na... piasku ? po raz kolejny pozbawił mnie słuchawek. usłyszałam szum.. wody.. gdzie my byliśmy ? na plaży ? po co ?
- gotowa ?
~ jak nigdy - musnął moje usta i dotykając mnie ustawił się za mną. Poluzował szal i ściągnął mi go. Zaparło mi dech w piersiach - Jeju Justin - tylko tyle zdołałam wydobyc. przed nami stało to
- wszytskiego najpeszego - wyszeptał po czym wpił sie w moje usta
~ nie rozumiem
- jak byłaś w szpitalu.. mieliśmy rocznice, już po, ale chciałem to uczcic, tutaj
~ gdzie my jesteśmy właściwie ? - zapytałam zdziwiona, zasmiał się
- tam gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy
~ w Polsce ?
- tak - usmiechnął się
~ matko Justina.. kocham Cie - rzuciłam się mu na szyje i zaczęłam go całowac, a z oczu płynęły mi łzy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz