~ to ten od tych- Julka idiotko myśl! Od czego ? Zaczynałam panikować, już myślałam że się wyda - no wie mama
* Bransoletek ?
~ tak !- Prawie krzyknęłam - To znaczy tak- powiedziałam spokojniej, że sama na to nie wpadłam, za co zganiłam się w myślach, teraz tylko dalej musiałam coś wymyślić - odcisnęły mi się przez noc bo zapomniałam je zdjąć- tak ! Jesteś genialna. Chwaliłam się w myślach za moją powiedzmy inteligencję jak i jednocześnie za głupotę. W tym momencie dziękowałam także Bogu za to że nie muszę się pokazać w pracy, już dość roboty mieli aby zamalować, zatuszować czy co oni tam robili z malinka jaką Juss zostawił mi na szyi i która jak na złość nie chciała zniknąć za szybko. Z wspomnień gorącej nocy wyrwał mnie głos mamy
* a myślałam że coś się stało
~ nie- odpowiedziałam stanowczo i postanowiłam zmienić temat, tak na wypadek gdyby z moich ust padło coś dziwnego- gdzie Amy ?
* Magda ją ubiera, bo ubrudziła się - odpowiedziała uśmiechem który wyraźnie zdradzał że wie coś na temat śladów i utwierdziła ją w tym pewnie zmiana kierunku rozmowy z mojej strony
- co spiskujecie ? - powiedział Justin obejmując mnie w talii
~ rozmawiamy - odpowiedziałam szybko
- mamo możemy zostać sami ?- posłał jej jeden z tych swoich onieśmielających uśmiechów, który jednak na nią nie działał tak jak na mnie
* tak już - uśmiechnęła się i wyszła patrząc na nas znacząco
~ pytała o to - powiedziałam cicho i pokazałam mu nadgarstki. Jego oczy szeroko się otworzyły
- Jeju kicia przepraszam, nie chciałem- był zmieszany
~ nie przejmuj się
- ale to moja wina - widziałam po jego oczach że źle mu z tym
~ to nic, sama chciałam - musiałam utwierdzić go w przekonaniu że się myli. złapał mnie za rękę i zaczął całować ślady
- to się nie powtórzy, nigdy więcej- co? Chciałam żeby się powtórzyło i to nie raz, to było wspaniałe i nowe, nawet teraz gdy o tym pomyślałam robiło mi się gorąco z podniecenia
~ Justin nie myśl o tym - przytuliłam go, ale on tego nie odwzajemnił- Justin do cholery nie myśl o tym! Było mi dobrze, nawet bardzo a gdyby mnie bolało to bym Ci powiedziała- wyrzuciłam z siebie to tak głośno że pewnie ktoś nas słyszał
- na pewno ?- on jednak wątpił w to
~ na 200 % więc pocałuj mnie - zrobił to o co go prosiłam , lecz nie tak jak zawsze, czułam ból i żal w tym, co miało być przyjemne a stało się tortura- może zostaniemy w domu ?
- ale ja mam niespodziankę - powiedział z wymuszoną złością
~ ale słabo się czuje - co nie było prawda, ale chciałam zostać, nie miałam ochoty ruszać się z domu wykończona jeszcze po nocy
- dobrze kochanie, w takim razie zostajemy
~ może wyjdziemy na ogród ? Jest ładnie
- ok to idź a ja zaraz dołączę z Amy - pocałował mnie i uciekł, wiedziałam że dalej męczy go ta sprawa, ale nie wiedziałam jak mam odwrócić jego uwagę. Zrobiłam kilka kanapek, wzięłam sok i wyszłam. Było gorąco, usiadłam na leżaku i patrzyłam jak Juss niesie podrzucając nasza córkę, a mi za każdym razem kiedy ona była w powietrzu stawało serce. Miałam w głowie setki czarnych scenariuszy, ale na całe szczęście dotarli oboje cali
* mama ! - Amy przybiegła do mnie w mgnieniu oka
~ co się stało skarbie ? - zapytałam czule ją przytulając
* nic- Wtuliła się we mnie- kocham Cię- gdy to powiedziała radowałam się całym sercem. Usłyszeć od dziecka że kocha to najpiękniejsze co może być
- moje kobiety małe - pocałował nas Justin kiedy w końcu dotarł
* a myłeś buzię ?
- tak Amy nawet pastą
* do butów ? - mała czasami zadziwia nas swoimi uwagami. Już niedługo jej 3 urodziny, a mówi jak opętana. Jeszcze nie spotkałam dziecka które w tym wieku tyle by mówiło i rozumiało - tata ! Kup mi psa! - Justin spojrzał na mnie a ona momentalnie znalazła się na jego kolanach
- no nie wiem - patrzył na mnie pytająco, wyczekiwał mojej reakcji, czy zgodzę się czy nie. Mała udała obrażona, wiedziała jak nas podejść i dobrze to wykorzystywała. Zgodziłam się, bo co innego mogłam zrobić ? - no dobrze - powiedział w końcu- a jakiego chcesz pieska ?
* takiego żeby miał głowę, nogi, ogon, zęby, oczy, uszy
- musi mieć zęby ? - zapytał tłumiąc śmiech
* tata ty nic nie wiesz ? A jak będzie Cię gryzł jak mu karze ?
- on będzie miał mnie gryźć ?
* tak, jak popsujesz mi domek - uwielbiałam słuchać jak rozmawiali, na prawdę trudno było się nie śmiać z pewnych sytuacji, w pewnym momencie Amy się zawstydziła a Justin zrobił jej to zdjęcie
* tata ma aparat ! - krzyknęła i rzuciła się na niego po czym gdy wytłumaczył jej jak się robi zdjęcia, zrobiła mu to
- ok teraz pokaż tacie jaka z Ciebie modelka - Amy uśmiechała się i robiła różne dziwne miny, najbardziej z tego tysiąca zdjęć spodobały mi się te
Miło spędziliśmy dzień w swoim towarzystwie. Brakowało mi tego i wiedziałam że musimy to nadrobić. Spać Amy położyliśmy oboje, po czym postanowiliśmy odpocząć trochę w salonie
- Julia? - odgarnął moje włosy
~ tak?
- kochasz mnie ?
~ nie - odpowiedziałam pewnie, chodź wiedziałam że nie uwierzy - jestem z Tobą bo jesteś dobry w łóżku - nastała cisza
- o to tak jak w moim przypadku - powiedział po chwili, zaśmiałam się i spojrzałam mu w oczy które uśmiechały się, to dziwne ile mogą one pokazywać, patrząc w nie wiadomo jakie są uczucia drugiej osoby, nawet gdy byłyby one chowane pod" maską "
~ Frajer - rzuciłam przez śmiech a jego usta wylądowały na moich. Lubiłam takie chwilę gdy mieliśmy czas dla siebie i zachowywaliśmy się jak przystało na nasz wiek
- jak mnie nazwałaś ?
~ frajerem frajerze – zachichotałam i w mgnieniu oka znalazłam się pod nim
- przeproś – zażądał głosem który nie przyjmował sprzeciwu
~ nigdy – zmrużył oczy
- daje ci ostatnią szanse
~ a jak nie to co ? - nie mogłam powstrzymać śmiechu
- będziesz błagała
~ jakoś się nie boje- uśmiechnął się zadziornie
- zobaczymy – wstał i przerzucił mnie sobie przez ramie, a po chwili leżałam pod nim na łóżku w naszej sypialni
~ och Justin, błagam, błagam – śmiałam się
- nie wierzysz mi ? - podniósł brew, przez co wyglądał jeszcze komiczniej, a ja zaniosłam się jeszcze większym śmiechem. Spoważniał i czekał aż u mnie tez to nastąpi, co udało mi się po dłuższej chwili
~ coś się stało ? - zapytałam niepewnie
- Julia – wymruczał – mam na Ciebie ochotę
~ o nie ! Zapomnij, nie dzisiaj – jednak mimo moich sprzeciwów jego ręka wylądowała w moich majtach, a ja po chwili wiłam się pod jego delikatnymi pieszczotami. Po chwili przestał. Wyciągnął telefon z kieszeni
- Bieber, słucham – oblizał palca który jeszcze przed chwilą był we mnie i zrobił dziwną minę, na co ja uderzyłam go poduszką. Słuchał kogoś po drugiej stronie telefonu. Nagle wstał, zacisnął oczy – Sel spokojnie, daj mi – wypuścił powietrze z płuc – dwadzieścia minut i jestem – rozłączył się a ja nie dowierzałam że tak wspaniały dzień może zniszczyć jeden głupi telefon – kochanie muszę iść – powiedział schylając się nade mną
~ pakuj się i idź – uchyliłam się od jego pocałunku. Jeden telefon, jedno imię a zamieniałam się w chodzącą kłębek nerwów i zimną jak nigdy „Selena” to imię mnie prześladowało, a jego dźwięk torturował moje uszy, a przed oczami pokazywał się obraz brunetki o brązowych oczach, która śmieje mi się w twarz mówiąc że mój mąż będzie jej
- o co chodzi ? - zapytał zdziwiony a ja wybuchłam panicznym śmiechem
~ pakuj się i wynoś do niej – starałam się zachować zimny ton głosu, co ku mojemu zdziwieniu się udało
- kochanie co się stało ? - powtórzył pytanie, jednak tym razem bardziej stanowczo
~ albo ona albo ja – powiedziałam z premedytacją patrząc mu w oczy
- kicia, to moja znajoma, a coś się u niej dzieje i
~ wybieraj – powtórzyłam stanowczo tak jak on ale w środku trzęsłam się jak galareta
- nie możesz kazać mi wybierać – powiedział przybierając minę jakby go to odrażało, było obrzydliwe, zaśmiałam się kpiąco
~ a założymy się ? - wstałam i podeszłam do szafy – sam się spakujesz czy Ci pomóc ? - nie mogłam mu ustąpić, nie mógł do niej jechać, nie teraz, nie dzisiaj, nigdy.. bo jeżeli tak się stanie to wiadomo jak ta cała historia się zakończy, bo jak się okazało po raz kolejny pozory mylą i to bardzo. Selena Gomez uważana za przesympatyczną osobę która pragnie siać szczęście i pomagać jest tak naprawdę rozpieszczoną suką która zawsze musi dostać to co chce
- kochanie nie będę wybierał między przyjaciółką a żoną – podszedł do mnie
~ no leć, czeka na Ciebie już gotowa żebyś mógł ją przelecieć – spojrzał na mnie zdziwiony i rozczarowany – tylko jeżeli wyjdziesz, nie wracaj już – co ja robię ? Pytałam siebie w głowie, a jeżeli wyjdzie ? Za daleko się posunęłam, może powinnam pozwolić mu jechać ? Nie wytrzymał
- Ty jesteś chora ! Twoja zazdrość sięga granic
~ moja ? A Ty co ...– nie dał mi dokończyć
- tak twoja, miałem nadzieje że się zmienisz, ale kurde cholernie mnie wkurzasz i wiesz co ? - kiwał głową z dezaprobatą – muszę wyjść, pogadamy jak wrócę – odwrócił się i wyszedł trzaskając drzwiami, a mi opadła szczęka. To nie tak miało być.. Przeklęta dziwka
~ niech Cie piekło pochłonie nędzna suko – powiedziałam szeptem pod nosem i usiadłam na brzegu łóżka, nie mam pojęcia co się ze mną działo. Czytałam w internecie razem z Kim że takie zachowanie może być spowodowane chorobą. Justin wiedział o tym, doskonale zdawał sobie sprawę a tak mnie potraktował. Po chwili jednak drzwi z impetem otworzyły się a w nich stał mój mąż
- kochanie przepraszam – usłyszałam jego skruszony głos
~ to musiał być bardzo szybki numerek, czekała na Ciebie w korytarzu ? - nic nie odpowiedział a ja zdałam sobie sprawę że powinnam ugryźć się w język. Usiadł obok mnie
- nie powinienem tak robić, zwłaszcza po tym ostatnio
~ dokładnie – przytaknęłam mu zgodnie z tym co myślałam
- jestem frajerem – mówił patrząc się w podłogę
~ tyle razy Ci to mówiłam a Ty dopiero teraz na to wpadłeś – zaśmiał się
- wybaczysz mi ?
~ zależy – utkwił we mnie zaciekawiony wzrok i czekał aż kontynuuje – od tego jak mi to wynagrodzisz – kąciki jego ust uniosły się w delikatnym uśmiechu,a po chwili przewracając oczami wyciągnął wibrującą komórkę z kieszeni
- Bieber, słucham – powiedział tak chłodno że aż przeszedł mnie dreszcz – nie przyjadę.. dlaczego ? - spojrzał na mnie i przygryzł wargę – mam chorą pacjentkę i muszę się nią zając – powiedział po czym rozłączył się i wpił namiętnie w moje usta .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz