~ witaj potworze - powiedziałam radośnie
+ hej- uściskał mnie tak że brakowało powietrza moim płucom
~ co Cię tu sprowadza?
+ tęskniłem za Twoim zazdrosnym kochasiem - powiedział z uśmiechem
~ właśnie wracam od niego, chodźmy do salonu
+ a gdzie on jest?
~ Toronto, wiesz wczoraj miał urodziny
+ rozumiem - poruszył znacząco brwiami
~ a jak z Tobą i Taylor?
+ a powiem Ci że dobrze się nam układa
~ to super, masz ją dobrze traktować bo to wspaniała dziewczyna
+ wiem o tym Julia, a gdzie mała ?
~ pewnie u mamy, muszę po nią iść- cały dzień spędziłam z Taylorem i dziećmi. Rano znowu praca. Skończyłam wcześniej i tak jak obiecałam robiłyśmy ciastka.
W piątek wracam z pracy. Na podjeździe stoi czarny van. Justin? Miał być za 2 dni, mam złe przeczucie. W domu panowała cisza. Dzieci bawiły się na górze, a mama, Scooter i Magda siedzieli w milczeniu w salonie. Weszłam powoli
~ co tak siedzicie ?
+ siadaj, musimy Ci coś powiedzieć- powiedział poważnie menedżer mojego męża, a ja czułam jak krew mi odpływa z głowy, zrobiło mi się słabo. Usiadłam - chodzi o Justina - ręce zaczęły mi się trząść
~ cco zz nim? - wydukałam z ledwością
+ jest w szpitalu, miał wypadek - zatkało mnie. Z ledwością ale wstałam, kręciło mi się w głowie więc trzymałam się kanapy
~ zawieź mnie do niego
* Julka to nie jest
~ nie obchodzi mnie to! Chce do niego jechać! Teraz!
+ weź mu jakieś ubrania- bez słowa pobiegłam do sypialni. Koło łóżka stała walizka. Wzięłam torbę i zaczęłam wrzucać do niej rzeczy
- co robisz? - usłyszałam za mną
~ pakuje rzeczy i jadę do Justina
- pomoc Ci?
~ nie już skończyłam- odwróciłam się - Justin ?- poczułam ulgę - ale przecież Ty.. Jak ? - miałam mętlik w głowie
- dałaś się im nabrać - mówił z uśmiechem, a we mnie się gotowało
~ to był żart ?! - rzuciłam torbą o podłogę
- kochanie- uśmiechał się
~ nienawidzę was! - Pchnęłam go
- kochanie- wyciągnął ręce w geście że chce mnie przytulić
~ nie dotykaj mnie bo ja Cię wyśle do szpitala- z uśmiechem zignorował moje ostrzeżenie i przytulił mnie- jak mogłeś?
- to był ich pomysł, nie bądź zła
~ śpisz w salonie- zaśmiał się i pocałował mnie namiętnie. Zła zeszłam do nich- jesteście okrutni! Krzyknęłam wchodząc do kuchni, a za mną wbiegł Justin
- kochanie
~ to nie było zabawne! Idioto bałam się
- przepraszam- podszedł do mnie i uniemożliwił mi ucieczkę przypierając mnie do blatu
~ bałam się że coś się poważnego stało! Że leżysz tam i
- cicho kochanie, przepraszam - przytulił mnie
~ nie rób tak więcej
- obiecuje - uszło ze mnie zło i wszystkie emocje- kocham Cię- nosem przesunął po moim policzku
~ ja Ciebie też- musnął delikatnie moje usta
- przepraszam-stykaliśmy się czołami i nosami. Czułam jak jego szczęka się zaciska
~ już nie ważne- przy nim czułam się spokojna i bezpieczna. On jest moją ostoja, moim schronieniem i za nic w świecie go nie oddam
- ale jesteś pociągająca jak się denerwujesz - powiedział wodząc nosem po mojej szyi, a mnie przeszły ciarki. Mimo że tyle czasu minęło cały czas reaguje na niego tak samo. Rękami zjechał na moje pośladki i ścisnął je - aż za bardzo- ustami muskał moją szyję
~ przestań - zaśmiałam się
- teraz już nie mogę - posadził mnie na blacie i jego dłonie teraz pieściły moje uda
~ przestań bo zacznę krzyczeć- zaśmiał się i stykając nasze usta dłonie wsunął mi pod sukienkę
- śmiało- wymruczał mi w usta
~ pomocy ! Jakiś napalony świr dobiera się do moich majtek ! Mamo ! Scooter! Pomocy! - zamknął mi usta pocałunkiem a w drzwiach stał Kenny - Kenny! Zabierz go - śmiejąc się Ken pomógł mi - dziękuje- wyszłam do salonu, gdzie siedziała Selena
* gdzie Justin? - zapytała przytulając mnie
~ w kuchni chyba
* dzięki- byłam zdziwiona, co ona tu robi
~ Scooter ?
+ nie wiem, też się zdziwiłem - mimo że nie powinnam byłam bardzo zazdrosna, więc weszłam do kuchni. Uśmiechała się do niego uroczo, a ja się zdziwiłam że on na to pozwala
~ kochanie, długo jeszcze? - spojrzał na mnie a ja oblizałam usta i przygryzłam wargę. Zrozumiał bo uśmiechnął się znacząco
- chodź tu - powiedział wyciągając rękę do mnie
~ coś się stało? - pytałam patrząc na złą Sel
- to prawda że był u Ciebie Taylor?- położył mi dłonie na biodrach
~ tak, był- zmierzyłam ją wzrokiem- miał przesłuchanie i wpadł zobaczyć co słychać, był zdziwiony że Cię nie ma
- co robiliście ?
~ opowiadał mi o nowym filmie, o tym jak układa mu się z Taylor i że są szczęśliwi no i z dziećmi się bawiliśmy
- na pewno? - spojrzał mi w oczy, a ja się wkurzyłam. Co ona chciała tym osiągnąć? Chciała nas skłócić? Przecież była moją przyjaciółka.
~ nie ufasz mi? - odsunęłam się od niego - jestem naznaczona więc nie mógł mnie dotknąć- odsłoniłam malinkę. Zaśmiał się i pocałował mnie
- ufam - odwrócił mnie plecami do siebie i przywarł do mnie całym sobą - masz coś jeszcze? Czy możemy iść dokończyć to co zaczęliśmy- dziewczyna zmieszała się i wyszła
~ o co jej chodziło?
- powiedziała że Ty i Taylor
~ co?! - podeszłam do drzwi- zniszczę ją
- kochanie- podbiegł do mnie i wziął na ręce i wyniósł z kuchni- chcesz się wyżyć to chodź do sypialni - Przygryzł płat mojego ucha. Bałam się że ona chce zabrać mi to co ważne - daj z nią spokój
~ jaki ona ma w tym cel?
- powiedziała, że..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz