czwartek, 5 listopada 2015

Rozdział 156.

Po tym co powiedziałam Justinowi, poświęcał mi więcej czasu, jednak nie mógł dać mi go tyle ile ja bym potrzebowała, Nie chciałam nikomu mówić co się stało, co wydarzyło się mną a Avanem, co było przyczyną tego że po raz kolejny zamknęła się na świat, znajomych i większość rodziny. Wychodziłam z domu tylko wtedy kiedy musiałam, zaśpiewałam kilka piosenek raz w tygodniu, dałam autografy i wracałam z powrotem do mojej jaskini, dzieci za to wychodziły z domu często i na długo, nie chciałam ich trzymać i pokazywać im że coś jest ze mną nie tak. Zero wywiadów, zero osobistych wpisów gdziekolwiek i zero odpowiedzi na prywatne pytania. Po tygodniu braku moich odpowiedzi przyjechała do mnie siostra
-Julia co się z Tobą dzieje ? - mówiła mijając mnie – zamknęłaś się w domu, nigdzie nie wychodzisz, znowu ten Bieber ?
- nie – weszłyśmy do salonu a raczej ja za nią i usiadłam obok – tym razem nie Bieber tylko Avan, ale proszę – podniosłam rękę kiedy widziałam że chce coś powiedzieć – nie chce o tym rozmawiać, dobrze? Nie teraz, może później, kiedy będę na to gotowa – uśmiechnęłam się lekko a Jacob wgramolił się na moje kolana
- chce do taty – powiedział nadąsany, wykonałam szybki telefon do Justina
- zaraz przyjedzie, a teraz zmykaj do siebie – zadowolony z siebie wrócił do swojego pokoju
- powiedz o co chodzi Julka, jesteś moją siostrą i chce wiedzieć, chce pomóc, słucham
- chodzi o Avana, nie chce brać z nim ślubu, ale boje się mu o tym powiedzieć, boje się go rozumiesz?
- Ale dlaczego? Przecież z Justinem i tak nie będziecie już razem, nie wrócicie już do siebie
- nie chodzi o Biebera, nie kocham już Avana – z mojego oka popłynęła łza którą szybko wytarłam -dlaczego Juss miałby do mnie nie wrócić ? - spojrzała na mnie, w jej wzroku zobaczyłam współczucie
- to Ty nie wiesz? - popatrzyłam na nią zdziwiona
- no nie, oświeć mnie
- ta jego piękna jest w ciąży. Cały internet o tym huczy
-co ? - byłam na prawdę zaskoczona, tym bardziej że Justin był na każde nasze zawołanie, był u mnie co drugi dzień, fakt wymijał się od bliskości ze mną ale myślałam że chce mi dać tym do zrozumienia że czeka aż zrobię coś z moim narzeczonym, ale teraz wszystko zaczynało się układać w całość, zrobiło mi się słabo. Obiecałam sobie że nie dam się zranić już nigdy w ten sposób a tym bardziej on nie może tego zrobić – który to tydzień ?
chyba 5, Julka tak mi przykro
- nie, daj spokój,możesz zostać z dziećmi ? - wstałam i wzięłam telefon
- jasne, ale co Ty robisz ?
- mam zamiar zacząć żyć tak jak ja chce – w tym momencie byłam wściekła, cała się trzęsłam idąc do pokoju, ale nie mogłam dać za wygraną, chciałam być szczęśliwa i obiecałam sobie że osiągnę to za wszelką cenę.
Zrobiłam makijaż, ubrałam się i po wykonaniu kilku telefonów byłam gotowa na rewolucje w moim życiu. Było strasznie zimno, ale Kenny już czekał na mnie i szybko wyskoczył z auta żeby otworzyć mi drzwi
- cześć piękna – pocałowałam go w policzek
- cześć- wsiadłam a kiedy on zajął swoje miejsce dodałam – jak ja bardzo się za Tobą stęskniłam, będzie mi Ciebie brakować
- a uciekasz gdzieś ?- opowiedziałam mu o tym co się wydarzyło w moim życiu i co chce zrobić – skoro wtedy będziesz szczęśliwa – uśmiechnął się i weszliśmy do prawnika. Czekał już na mnie i szybko załatwiliśmy sprawę, obiecał że to co jest w stanie zrobić załatwi jeszcze w tym miesiącu i kazał mi się tym nie zamartwiać, moim kolejnym punktem w podróży było studio, gdzie Scooter nagrywał z jakimś nowym boysbandem o którym nie słyszałam nigdy, wyszliśmy do innego pokoju
- siadaj i opowiadaj w czym rzecz- tak też zrobiłam, przez cały czas kiedy opowiadałam siedział i tylko potakiwał
- ja wszystko już załatwiłam teraz tylko teraz tylko czekam aż wyrazisz swoje zdanie i powiesz mi jak sytuacja wygląda
- z jednej strony dobrze robisz, rozumiem to wszystko i chyba postąpiłbym tak samo ale z drugie.. pomyślałaś o dzieciach ? O tym że będą tęsknić ?
- mamy XXI wiek, jest Skype, a zresztą święta są od spotkań z rodziną
- skoro taką podjęłaś decyzje to mi nic do tego, ja Ci pomogę i na prawdę możesz na mnie liczyć – uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go
- dziękuje, jesteś dla mnie jak drugi ojciec- wyprostowałam się – to zabieramy się do roboty czy będziemy się tak rozczulać ? - zaśmiał się
- to już ! Do pracy ! Bo wylecisz – zaśmiałam się i weszłam do studia nagraniowego. Wszystko poszło sprawnie i tak jak tego chciałam. Nie chciałam ale musiałam wracać do domu. Ledwo otworzyłam drzwi a zobaczyłam moją mamę stojącą w korytarzu z zirytowaną miną
- no na reszcie kwiatuszku ile można na Ciebie czekać ? - zaśmiałam się
- tak ja też się ciesze że Cie widzę mamo – uściskałam ją i weszłyśmy do salonu – Justin weź dzieci na górę – przytaknął i bez słowa wyszli a my usiadłyśmy
- więc o co chodzi kochanie ? - popatrzyła w stronę drzwi – mam nadzieje że nie o twojego byłego
- nie mamo, chodzi o ślub, którego nie będzie
- jak to nie będzie ?- była zdenerwowana i zdziwiona bardziej niż się tego spodziewałam – znowu się pokłóciliście >
- nie mamo, tym razem to nie to o to chodzi. On mnie źle traktuje, ja go już nie kocham i nie chce z nim być
- ale co wpłynęło na ta decyzje ?
- on mamo.. sprawia mi dużo przykrości i – przełknęłam ślinę – zrobił coś czego nigdy nie zapomnę i o czym teraz nie chce rozmawiać – przytuliła mnie
- dobrze kochanie, rozumiem, możesz na mnie liczyć, zadzwoniłam tam gdzie mnie prosiłaś i wszystko jest gotowe, podzwonię i załatwię wszystkie sprawy związane ze ślubem jeśli tego tak bardzo chcesz
- niczego bardziej nie pragnę – spojrzałam na nią – możesz już iść ? Mam dużo spraw do załatwienia
- dobrze kochanie – pocałowała mnie w czoło daj znać jak już będzie po wszystkim – wstała i wyszła. Zostałam sama i nie miałam zamiaru płakać, nie tym razem. Kiedy szłam do kuchni, do domu wpadła Pattie
- Julia spotkałam Twoją mamę, była zapłakana i nie chciała powiedzieć co się stało, może Ty mi to wyjaśnisz ?- przytuliłam ją
- nie dzisiaj, to nie jest dzień na taką rozmowę – przytuliła mnie
- hej córcia – wzięła moją twarz w dłonie – wszystko dobrze ? -patrzyła na mnie z troską, przytaknęłam a ona przytuliła mnie. Była moją drugą mamą. Powinnam jej powiedzieć o tym wszystkim ale nie mogłam. Wiem jakby zareagowała, a ja nie chciałam jej łez, za bardzo ją kochałam. Dość długo się przytulałyśmy, w końcu odsunęłam się od niej
- możesz mamo zabrać dzieci do siebie ? Musze porozmawiać z Justinem a nie chce żeby one przy tym były – uśmiechnęła się pocieszająco
- oczywiście – mrugnęła do mnie i poszła do ich pokoju a ja w tym czasie poszłam do siebie i zaczęłam realizować mój plan. Justin stanął w progu mojej sypialni akurat kiedy chciałam żeby tam stał, miałam na sobie tylko bieliznę
- ja już będę szedł – rozpuściłam włosy i poprawiłam je
- dobrze – stanęłam do niego przodem i uśmiechnęłam się do niego, zamiast odwrócić się wyjść podszedł do mnie, kątem oka zauważyłam że jego spodnie opinają się bardziej niż zwykle w jednym miejscu, ucieszyło mnie to, wszystko szło zgodnie z planem
- kobieto co ty ze mną robisz – wydyszał mi w usta, po czym pocałował mnie namiętnie. Zdjęłam jego bluzkę i chwile później klęczałam przed nim szarpiąc się z jego spodniami, pomógł mi w tym i wzięłam go tak jak to lubił, tak jak pamiętałam że doprowadza go do szału złapał mnie za włosy i postawił, zerwał ze mnie majtki i rzucił mnie na łóżko a chwile później był już we mnie. Tak bardzo pasował do mnie, nasze ciała były stworzone dla siebie. Rozkoszowałam się każdą sekundą, każdym ruchem, oddechem i pocałunkiem. Nie chciałam by to się kończyło, ale kiedyś musiało. A kiedy ta chwila nadeszła, wstałam, ubrałam się i rzucając w niego jego rzeczami warknęłam wściekła
- a teraz wypierdalaj – była zaskoczony, ubrał się szybko, a ja stałam i patrzyłam na niego z obrzydzeniem
- Julia – podszedł do mnie
- nie słyszałeś ?! Wynoś się stąd ! - nie zareagował – wypieprzaj albo wezwę ochronę ! Nie ma tu już miejsca dla Ciebie ! - wyszedł a ja ze łzami w oczach zamknęłam za nim drzwi i zaczęłam pakować rzeczy a Kenny po którego zadzwoniłam zanosił je do auta, ja w tym czasie poszłam po dzieci. Zostawiłam Pattie na stole list w którym wszystko jej wyjaśniłam. Tak jak obiecał Scooter, wszystkim się zajął i kiedy byłam gotowa mogłam ruszać. Dzieciom wyjaśniłam że lecimy na wakacje, ucieszyły się, ja też, bo wszystko szło po mojej myśl. Dzieciaki w samolocie usnęły, ja z czasem także, bo podróż była na prawdę długa. Obudziłam się kiedy podchodziliśmy do lądowania. Zaczynałam nowe życie, a przynajmniej taki miałam zamiar. Na lotnisku już czekała na mnie babcia, kiedy tylko wysiadłam rzuciłam się w jej ramiona. Minęło tyle lat a ona nic się nie zmieniła
- cześć babciu – przytulałam ją mocno
- witaj kochanie, mama wszystko mi opowiedziała, dzieci śpią ?
- tak – spojrzałam na nią, uśmiechała się, też cieszyła się z naszego spotkania
- Karol pójdzie po nie i po bagaże -młody mężczyzna uśmiechnął się do mnie i pobiegł do samolotu. Zaniósł śpiące dzieci do auta a później zabrał bagaże. Droga do domu trwała jakieś pół godziny. Dom wyglądał pięknie. W Stanach takie domu mieli tylko średniej klasy ludzie mieszkający na jakiejś wiosce a tutaj ten dom wyróżniał się. Był piękny, a dziadkowie byli z niego bardziej dumni niż ze swojego hotelu który znajdował się niedaleko. Chłopak pomógł mi z dziećmi i zniknął. Upewniłam się że śpią i zeszłam przywitać się z dziadkiem. Długo rozmawialiśmy, aż przypomniało mi się co miałam zrobić
- cholera, dajcie mi hasło do WiFi muszę napisać maila do mamy żeby się nie martwiła i chyba się położę spać – dziadek spisał mi je na kartkę i dziękując wróciłam do siebie. Napisałam do mamy i weszłam na Twitter. Zrobiło się tam niezłe zamieszanie po tym jak mój menadżer dodał post „ Będzie tak nudno bez Twojej uśmiechniętej buźki. Już tęsknie za Tobą mała” i link do piosenki którą nagrałam jako ostatnią. Uśmiechnęłam się, wyskoczyło mi powiadomienie.. Kate dodała post „Dam mu to, czego ona nie była w stanie” i zdjęcie jej i Justina. Nie mogła na to patrzeć. Wyłączyłam komputer i położyłam się spać. Następny dzień będzie pierwszym dniem mojego nowego życia.

poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 155.

Kiedy się obudziłam w środku nocy, było cicho. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku. Dopiero kiedy się odwróciłam spostrzegłam, że przy stole siedzi Justin z butelka piwa
- cześć - Usiadłam obok niego - dlaczego nie śpisz ? - spojrzał na mnie, nie był pijany, był smutny
- kocham Cię jak wariat - odpowiedział, po czym wstał i wyszedł. Siedziałam tam. Też go kochałam. Wstałam i szybko poszłam za nim. Akurat wchodził do pokoju. Weszłam za nim, postawił piwo i męczył się z guzikami koszuli. Bez słowa podeszłam i pomogłam mu ją rozpiąć. Patrzył na mnie, czułam jego wzrok na sobie, ale nie miałam odwagi spojrzeć na niego. Kiedy skończyłam, koszula spadła na ziemię a przed oczami miałam jego dobrze zbudowane ciało przykryte obcisłą podkoszulka. Wpatrywałam się w jego tatuaże - chciałaś coś ? - spojrzałam na jego ramiona które kiedyś obejmowały mnie każdego dnia, klatkę piersiową w której serce biło tylko dla mnie, usta które ofiarowały mi tysiące różnych pocałunków i oczy w których kochałam się zawsze - Julia ? - wzięłam oddech
- ja.. - chciałam powiedzieć że też go kocham, ale jakoś nie mogłam, coś mnie powstrzymywało - lepiej już pójdę - uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam do wyjścia, ale zatrzymał mnie
- Julia musimy porozmawiać - zacisnęłam powieki
- o czym ?- odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy
- o tym wszystkim - usiadł na łóżku a ja obok niego
- Justin ale my nie mamy o czym.rozmawiać, ja mam faceta, Ty masz dziewczynę i jesteśmy szczęśliwi - zaśmiał się
- nie bądź śmieszna.. Kocham Cię i wiem że Ty też coś do mnie czujesz, proszę  Cię porozmawiajmy ten jeden raz szczerze - wzięłam oddech
- nie widzę sensu tej rozmowy, nic z tego nie wyniknie, niczego to między nami nie zmieni, więc po co chcesz rozmawiać ?
- bo po prostu chce wiedzieć, obiecuje że ta rozmowa zostanie w tym pokoju i nie będę wracał do tego co mi powiesz - patrzyłam na niego, co miałam do stracenia skoro później mamy tego już nie wspominać ?
- no dobrze - uśmiechnął się lekko - ale obiecujesz ze to zostanie tutaj o nie będziesz już do tego wracać ? - położył dłoń na sercu
- obiecuje - westchnęłam
- no dobrze to co chcesz wiedzieć? - rozłożył się na łóżku
- kochasz mnie ? - zaśmiałam się i usiadłam bliżej niego
- oczywiście że Cie kocham - chciał coś powiedzieć ale przerwałam mu - nie, to nie takie proste, potrzebuje trochę czasu, dobrze ? Musze to wszystko przemyśleć, te wszystkie za i przeciw
- ok rozumiem, a..
- nie teraz moja kolej Bieber - zaśmiał się kiedy pogroziłam mu palcem - dlaczego jesteś z Kate ? Mówisz ze kochasz mnie wiec co takiego właściwie czujesz do niej ? Po co z nią jesteś ? - zaśmiał się
- wiesz Julia to nie takie proste - ja także się zaśmiałam - ja potrzebuje mieć kogoś, Scoter powiedział ze tak będzie lepiej, seksu z nią nie mam od jakiś 3 miesięcy także jestem z nią bo jestem a ona korzysta z mojej kasy
- ja z seksem mam podobnie, Avan wyjeżdża i zostawia nas na nie wiadomo jak długo, a jak wraca to zazwyczaj ja mam jakieś zajęcia i o - zaśmiałam się 
- ucieknijmy stąd - powiedział całkiem poważnie, na co się zaśmiałam
- jak Ty to sobie wyobrażasz ? Co z dziećmi ? Z fanami ? Z tym wszystkim co tu mamy ? Marzyciel z Ciebie Justin, nawet nie wiesz jak bardzo bym tego chciała ale nie możemy, to się nie uda
- ale Julia ja to zorganizuje, zobaczysz - zaśmiałam się
- przestań, jakoś damy rade, a na razie ...
****
- Julia - Justin mruczał mi do ucha - dzień dobry kwiatuszku - całował moja szyje
- yhym - odepchnęłam go - moja głowa - złapałam się za nią
- kac ?- zaśmiał się
- zamknij się - tez się zaśmiałam i wstałam, ubrałam się i wróciłam do pokoju który zajmowałam, sprawdziłam telefon, miałam połączenia od Avana. Oddzwoniłam
- cześć Julia gdzie jesteś ? - nie był zadowolony
- u Magdy, Ryan miał urodziny i zostałam na noc, zaraz będę się zbierać
- on tez tam jest ? - warknął
- tak - szepnęłam - zaraz będę w domu - rozłączyłam się, wiedziałam ze będzie kłótnia o to. Przebrałam się i ogarnęłam,w salonie była reszta ludzi, a z nimi Justin - ja już uciekam, muszę jechać do domu - uśmiechnęłam się lekko
- zabiorę się z Tobą, mam u mamy laptopa z muzyka a muszę go zabrać - wstał
- jasne, chodź - pożegnałam się z wszystkimi i wyszliśmy. Jechaliśmy w ciszy aż w końcu on nie wytrzymał
- co się stało ? Nie mów ze nic bo przecież widzę
- Avan jest w domu i jest zły, pewnie będziemy się kłócić, na szczęście dzieci nie ma to nie będą tego słyszały
- nie daj się, wiem jaka potrafisz być - zaśmiałam się. Rozbawiał mnie bardzo często, widział jak to zrobić, znal mnie lepiej niż ktokolwiek. Znal mnie lepiej niż ja sama siebie znałam.
- zobaczymy jak to wyjdzie, najwyżej zamknę się w pokoju - położył dłoń na moje udo
- zawsze możesz przyjechać do mnie, masz klucz do tego domu za miastem, zmieniłem zamki - włożył klucze do schowka - Kate nie wie o tym domu, także zawsze możesz tam pojechać gdybyś chciała
- dziękuję - zatrzymałam się przed wjazdem - spadaj - zaśmiał się, wziął moją dłoń w swoje i pocałował ją
- do zobaczenia piękna - czułam ze się rumienię, uśmiechnęłam się szeroko
- cześć Justin - wysiadł, pomachał mi i uciekł do mamy. Ja wjechałam i poszłam niepewnie do domu, czułam ze coś będzie nie tak i miałam racje. Avan siedział zły w salonie. Przeszłam obok niego bez słowa do kuchni, gdzie on poszedł za mną
- mam nadzieję że dobrze się bawiłaś - nalałam sobie wody
- było całkiem ok - nastała długa cisza
- seks był dobry? - warknął zły. Spojrzałam na niego
- jesteś bezczelny - czułam się jakby mnie spoliczkował
- myślisz ze nie wiem o tym, że pieprzysz się z nim ?! Puszczasz się z tym śmieciem a ja już nie będę udawał ze o niczym nie wiem !
- przestań - warknęłam
- co przestań, taka prawda! Zachowujesz się jak kurwa a chcesz szacunku ! Bylem cierpliwy, ale to się skończyło!
- za kogo ty się masz żeby się tak do mnie odzywać ?! - podeszłam, moja cierpliwość też się skończyła
- mowie jak jest do cholery ! Robisz mi dokładnie to samo co on zrobił tobie a ja nie będę tego tolerować! - był na prawdę wściekły, zbliżał się z każdym krokiem do mnie bardziej - albo nie.. - uśmiechnął się - nie pozwalam Ci odejść ode mnie do niego, jesteś moja - był już obok mnie, złapał mnie pod brodę - jesteś moja i będziesz już zawsze moja, rozumiesz ? - odepchnęłam jego rękę
- pieprz się! mam w dupie co myślisz i trzymaj łapy z dala ode mnie - odwróciłam się i wyszłam ale on szedł za mną, przyspieszyłam, on też przyspieszył, w końcu wpadłam do sypialni, chciałam zamknąć drzwi ale on je przytrzymał - wynoś się stąd i z mojego życia ! - krzyknęłam, byłam przerażona, bałam się go, w jego oczach było coś, czego wcześniej nie widziałam, te ostatnie wyjazdy go zmieniły, cholernie, nie był już tym chłopakiem w którym się zakochałam, tym miłym, pomocnym, stał się przerażający i nieprzewidywalny. Pchnął mocno drzwi a ja się przewróciłam, wszedł wściekły do pokoju
- co on ma czego ja nie mam ? - powiedział poważnie patrząc na mnie, kiedy nie odpowiedziałam złapał mnie za rękę i postawił - zadałem Ci pytanie suko, co on ma - potrząsnął mną
- puść mnie ! to boli - zaśmiał się
- teraz będziesz moja - zamknął drzwi i rzucił mnie na łóżko - należysz tylko do mnie i zaraz Ci to pokaże
*****
Przez całe dwa tygodnie jak Avan był w domu dzieci nie widywały się z nikim, czuły że coś jest nie tak, odżyły dopiero kiedy on wyjechał. Na sobotę Pattie zaprosiła nas na obiad, więc ubrałam dzieci i poszliśmy, ja musiałam ubrać bluzkę z długim rękawem i długie spodnie mimo upału. Wszyscy już czekali, przy obiedzie starałam się udawać że wszystko jest dobrze. Po obiedzie wszyscy się rozeszli po domu, Amy wzięła Jacoba i razem z Jazmyn poszły się bawić, Justin z Jeremym i Kate poszli na ogród, Pattie robiła kawę a ja zostałam sama w salonie i najzwyczajniej na świecie rozpłakałam się, nie mogłam już dłużej wytrzymać, nie mogłam udawać
- Boże dziecko co się stało ? - podbiegła do mnie Pattie
- ja nie chce tego ślubu, ja go nie kocham mamo - zaniosłam się płaczem
- ale co się stało ? - podniosłam rękawy bluzki ukazując liczne siniaki - Julia - spojrzała na mnie przerażona - co to jest ? - zaczęła podnosić mi bluzkę i sprawdzać ile jeszcze mam siniaków - Julia on Cie bije ? - rozpłakałam się jeszcze bardziej, przytuliła mnie - opowiedz kochanie jak to się stało - głaskała mnie po głowie
- ja już dłużej nie mogę być cicho- wzięłam kilka wdechów i uspokoiłam się trochę - to było po urodzinach Ryana, kiedy wróciłam ano do domu on już na mnie czekał, był wściekły, wiedział że kochałam się z Justinem, kłóciliśmy się i ja uciekłam do pokoju, ale on poszedł za mną i wtedy - rozpłakałam się na nowo, nie umiałam tego powiedzieć, nigdy nie myślałam że spotka mnie coś takiego, czegoś tak okropnego nie przeżyłam jeszcze a wspomnienia w głowie były jak przecinający sztylet
- i wtedy uderzył Cie tak ? - głaskała mnie po głowie, pokiwałam głową przecząco, wzięłam oddech
- on mnie zgwałcił mamo - w tym momencie do pokoju wpadł Justin
- zabije skurwysyna - wziął kluczyki i wyszedł, Pattie wstała i pobiegła za nim, a ja zostałam sama, znowu, nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam ale nie mogłam tego już dłużej trzymać w sobie. Po kilku minutach Justin wrócił, usiadł obok mnie i przytulił mnie, czułam jak się trzęsie z nerwów. Nawet nie wiem kiedy, ale usnęłam, a kiedy się obudziłam byłam.. no właśnie, gdzie ja byłam ? Usiadłam i wtedy zobaczyłam Justina, spał na fotelu w rogu pokoju, rozejrzałam się i domyśliłam się gdzie jestem. Wstałam i poszłam do łazienki, były tu moje kosmetyki ku mojemu zdziwieniu. Wzięłam prysznic i w ręczniku wróciłam do sypialni wpadając na Justina, przytrzymał mnie a po chwili przytulił mocno
- tak bardzo Cie kocham Julia, nie wybaczę sobie tego że zostawiłem Cię wtedy - całował moje ramiona, myślałam że po takiej sytuacji będę mieć wstręt do mężczyzn, ale przy nim tego nie czułam, złapałam jego twarz w dłonie i pocałowałam namiętnie
- proszę spraw żebym o tym zapomniała - wyszeptałam w jego usta, uśmiechnął się a ja zdjęłam jego koszulkę i zaczęliśmy się całować, delikatnie położył mnie na łóżko, zdjął swoje spodnie i położył się na mnie. Zdjął mój ręcznik i delikatnie pieścił moje ciało dłońmi i ustami. To było to, tego właśnie potrzebowałam, to  kochałam, tą delikatność. Teraz już wiedziałam jak i z kim chcę spędzić resztę mojego życia, poczynając od dzisiejszego dnia aż na wieczność. 


poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 154.


- lepiej usiądź  
-chodźmy do salonu - przepuścił mnie w drzwiach i usiedliśmy na kanapie - więc ? - westchnął  i przeczesał dłonią włosy - no mów do cholery bo wyciągane to z Ciebie siłą - uniósł brew i zdał am sobie sprawę że nie powinna była tego mówić przy nim
- ah tak? - uderzył am go lekko
- przestań, nie teraz. Mów o co chodzi z Amy 
- koleżanka jej powiedziała że jest beznadziejna i nikt jej nie chce, że nawet ja od was odszedłem bo miałem jej dość
- o kurwa - otworzyłam szeroko oczy - nie mówisz poważnie - mówił 
- to moja wina, wytłumaczyłem jej że to nie prawda i że nie może się tak zachowywać, ona cały czas chce żebyśmy do siebie wrócili i coś mi się wydaje że za szybko nie zrozumie tego że to jest niemożliwe - schowałam twarz w dłoniach
- ja już nie wiem co ja mam z nią zrobić, sam widzisz jak wygląda sytuacja.. Justin to mnie przerasta - objął mnie i przytulił
- Julia ale nie jesteś z tym sama, to też moje dzieci i możesz na mnie liczyć o każdej porze dnia i nocy - pocałował moje ramie - zobaczysz wszystko się  ułoży - pocałował je jeszcze raz i usłyszeliśmy tuptanie stópek 
- tata.. bajka - podniosłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętego Jack'a
- to nie ja.. on tak sam zaczął mówić - powiedział szybko Justin 
- idź im tą bajkę przeczytaj - wstał i wziął naszego syna na ręce 
- możesz mi drinka zrobić, obiecuje że będę grzeczny - uśmiechnął się szeroko
- a jak wrócisz do domu ? - wstałam
- zostaje na noc - spojrzałam zdziwiona na niego 
- nie pomyliło Ci się coś przypadkiem ?
- nie, no coś Ty, będę spał w gościnnym, obiecałem już Julii że zostanę i zawiozę ją do szkoły - wzięłam oddech
- no dobrze, niech Ci będzie ale nie rób i więcej takich numerów, jak chcesz zostać to uprzedź wcześniej - pogłaskałam Jacoba - spać - uśmiechnął się sennie  i wyszli. Poszłam do kuchni, nalałam sobie wina a jemu zrobiłam whisky z colą i lodem. Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam uspokajającą muzykę . Zamknęłam oczy i odprężyłam się. 
- śpią - położył się obok mnie - to są aniołki, czemu mama tak na nie narzeka ?
- aniołki ? - parsknęłam - to chodzące diabły, Jack jak uczył się chodzić to w kuchni są tłuste łapki na ścianie, a tutaj w rogu podpisywał się mazakami - zaśmiał się - ale mało tego, Amy robi mu na złość, ale to wydaje mi się ze dlatego ze chce zwrócić uwagę na siebie, ale są takie dni że najchętniej udusiła bym ich 
- aż tak ? - uśmiechnął się, tak prawdziwie, nie wiem co mnie naszło ale przeczesałam mu dłonią włosy, uśmiechnęłam się lekko
- ale jak widzisz jeszcze żyją - położył głowę na moich kolanach 
- jeszcze - uśmiechnął się - jak chcesz to mogę zabierać je na weekendy
- dogadamy się jakoś - mrugnął  do mnie, nagle zaczął się śmiać - co Cie śmieszy? - usiadł 
- przypomniało mi się jak ojciec przyłapał nas w kuchni - uderzyłam go lekko 
- to było żenujące, myślałam że spale się ze wstydu - uśmiechnęłam się - a jak córka twojej kuzynki nas przyłapała  - zaśmiał się 
- tak, powiedziałem ze cie mocno przytulam i dlatego krzyczysz - uśmiechnął się przebiegle - mogę teraz też cię tak poprzytulać
- głupek - zaśmiałam się - ale  i tak nigdy nie zapomnę jak panikowałeś kiedy wiozłeś mnie do szpitala jak rodziła się Amy - schowałam twarz w dłonie i śmiałam się 
- uważasz ze to jest śmieszne ? to zapytaj się mamy co zrobił ojciec jak mama rodziła Jazmyn 
- co zrobił ? - uśmiechał się szeroko
- zapytaj jej - uderzyłam go lekko 
- no powiedz, proszę - zaśmiał się
- mamie odeszły wody i tak się zdenerwował ze pojechał do szpitala po 30 minutach - był poważny
- i to takie zabawne miało być ? - byłam zdziwiona - co śmiesznego w tym ze pojechał do szpitala po 30 minutach ? 
- no bo on pojechał, ale bez mamy -otworzyłam szeroko oczy
- co ? - śmiał się 
- no zostawił ja w domu i pojechał sam, zorientował się dopiero w szpitalu - śmiałam się razem z nim w głos 
- zobaczymy jak ty będziesz się zachowywał kiedy następne dziecko Ci się będzie rodziło - spoważniał 
- a co, w ciąży jesteś ? - też zrobiłam się poważna
- przestań, nie mów tak - napiłam się wina 
- dlaczego ? Nie chciałabyś małego Bieber'a ?  - uśmiechnął się 
- mam już małe Bieber'ki a ty jak chcesz to zrób tej swojej dziewczynie
- ona nie chce, bo to zniszczy jej figurę i ona uważna ze jest za młoda na pieluchy, a ja chce dzieci, kocham dzieci, dobrze o tym wiesz 
- wiem -  objęłam go - ale głowa do góry, mamy nasze dzieci i możesz je odwiedzać kiedy tylko chcesz, mamy wolny pokój więc będziesz miał gdzie się przespać
- dziękuję- uśmiechnął się lekko - wiele osób po rozwodzie żałuję że wzięło ślub, ja uważam że ślub z Tobą to była moja najlepsza decyzja - przytulił mnie, odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy 
- też tego nie żałuję, to był najpiękniejszy dzień w moim życiu - uśmiechnął się 
- to były wspaniałe chwile  - zrobiło mi się smutno, objął mnie - obejrzymy jakiś film ? 
- jasne, pod telewizorem masz płyty, wybierz coś - wstał i zaczął przekładać płyty - głodny ? 
- nie, objadłem się u mamy
- nie zjesz nawet moich ciasteczek czekoladowych ? - odwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem 
- na twoje ciastka zawsze mam miejsce - uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni, wzięłam ciastka i wróciłam do salonu, Justin włączał akurat film, usiadłam na sofie, usiadł obok 
- co to za film ? 
- nie wiem nawet - uśmiechnęłam się, oglądaliśmy w ciszy, ale po 20 minutach nie wytrzymałam 
- co za idiotka, przecież on jest taki słodki, powinna dać mu szanse - przytuliłam się do Justina
- widziałem że długo nie wytrzymasz - objął mnie a ja przykryłam nas kocem. Cały film przegadaliśmy, a na następnym usnęłam
*****
Julia usnęła w moich ramionach. Zrozumiałem, że już nie mam szans u niej, że ona kocha tego swojego faceta, więc mogę być tylko przyjacielem, ale jeżeli dzięki temu będę blisko niej to będzie dobrze. Dzisiejszy wieczór był bardzo miły. Było jak dawniej. Żałuję że nie walczyłem o nią, że tak po prostu odpuściłem, a teraz muszę ja oglądać w objęciach innego. Straciłem swoją  szanse i cholernie tego żałuję. Głaskałem ją i bawiłem się jej włosami. Może tak do końca jej nie straciłem ? Przecież reaguje na mnie, na mój dotyk, na moje słowa, na moje pocałunki. Pocałowałem ją w głowę. Wtuliła się bardziej we mnie i przez sen powiedziała moje imię. Uśmiechnąłem się 
- gdybyś wiedziała jak bardzo Cię kocham - powiedziałem w jej włosy i ułożyłem się wygodnie. Nie mogę się poddać. Będę o nich walczył, dopóki nie weźmie ślubu, dopóki jest szansa. Przykryłem ją i także zasnąłem.
****
- mama ! Tata !- otworzyłam oczy, Amy wskoczyła na mnie - czy to znaczy że tata będzie mieszkał z nami ? - spojrzałam w górę, gdzie spał Justin 
- nie kochanie, wczoraj oglądaliśmy film i usnęliśmy - wstałam - chodź, ubieramy się - niechętnie zostawiła Justina i poszła ze mną. Kiedy ona się ubierała, ja wzięłam szybki prysznic. Odświeżona zeszłam do salonu, gdzie oczywiście siedziała już moja córka i rozmawiała z tatą
- chodźcie na śniadanie - Justin spojrzał i uśmiechnął się szeroko 
- dzień dobry Julio 
- dzień dobry Justin - wstał i wziął Amy na ręce 
- idziemy księżniczko na śniadanie - objęła go mocno
- zawieziesz mnie do szkoły ? - podrzucił ja 
- tak i mogę przyjechać po Ciebie 
- taak ! Przyjedź 
- dobrze, mama powie mi o której to będę - usiedliśmy przy stole i rozmawiając o szkole Amy jedliśmy. Po śniadaniu zawiózł ja do szkoły, pojechał do domu i po 2 godzinach był z powrotem u mnie. Zdziwiłam się
- co Ty tu robisz ? - wyszłam przed dom
- przyszedłem do syna - pocałował mnie w policzek, rozejrzałam się 
- ciszej, tu jest pełno reporterów - odsunęłam się - swoją drogą czemu jest tu ich tyle ? 
- bo Kate chciała by zrobili tam zdjęcia kiedy gdzieś tam pójdziemy, ale powiedziałem że jadę do mamy i przyjechali tu ze mną - wyszliśmy do domu - gdzie mój syn
-na ogrodzie - zaprowadziłam go na dwór, spojrzałam na zegarek - zaopiekujesz się nim ? Bo muszę wyjść
- oczywiście, a gdzie?
- do studia
- przemyśl nagranie ze mną wspólnej piosenki 
- dobrze, pomyśle - zaśmiałam się i kiedy chciałam pocałować go w policzek, potknęłam się i wylądowałam w jego ramionach, wyszeptał mi do ucha 
- bezsprzecznie lecisz na mnie - odsunęłam się 
- wariat - pocałowałam go w policzek jak gdyby nigdy nic i poszłam do auta. Po godzinie byłam w studiu, gdzie nagrałam nowa piosenkę. W domu byłam po 6 godzinach. Było cicho. Weszłam do salonu, gdzie siedział Justin  - gdzie dzieci ? 
- mama wzięła je wcześniej i poszli na plac zabaw i przyszykować imprezę dla dzieci 
-.a Ty jesteś tu bo ? - byłam zdziwiona co on tutaj robił
- jestem bo jedziemy do Ryana na urodziny 
- ale to za 2 godziny - uśmiech zszedł mu z twarzy
- pokłóciłem się z Kate i kazała mi się wynosić - warknął - z mojego własnego domu 
- i przyjechałeś tutaj ? - usiadłam obok - to przydaj się do czegoś i idź zrób mi kawę, bo głowa mi zaraz pęknie - wstał bez słowa i poszedł do kuchni, a ja zadzwoniłam do siostry 
- co jest ? Nie mów że nie przyjedziesz bo chyba Cie uduszę - zaśmiałam się
- będę będę, chodzi o coś innego 
- masz szczęście, a co się stało ?
- jest tu Justin, został na noc i kurde głupio mi jest
- dlaczego ci głupio ? Coś miedzy wami zaszło ?
- nie.. ale to jest trudne.. on jest moją pierwszą miłością i wiesz ...
- kochasz go ? 
- tak, chyba go nadal kocham, ale on się zmienił Magda, on jest inny niż parę lat temu
- Julka do cholery ty tez się zmieniłaś, zwłaszcza twój status, nie jesteś rozwódką która tylko myśli o tym aby jakoś przeżyć, masz narzeczonego i do cholery jesteś z nim szczęśliwa, musisz odpuścić sobie blondyna i zająć się ślubem z brunetem - wzięłam oddech
- ale ja się coraz częściej zastanawiam czy ślub z brunetem to dobry pomysł, nie ma go kiedy go potrzebuje, taki związek na odległość to nie dla mnie
- nie pieprz, z Bieberem wytrzymywałaś 
- z nim to było coś innego 
- Julka z nim zawsze będzie to coś innego, musisz odpuścić, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie
- nie potrafię 
- w takim razie musisz wybierać albo jeden albo drugi, nie możesz mieć ich obu
- cholera.. Ale ja nie wiem co robić
- zostaw to tak jak jest, sytuacja sama się wyjaśni - wzięłam oddech
- może to i dobry pomysł.. Do później - rozłączyłam się, a Justin postawił kawę przede mną 
- coś sie stało ? Wyglądasz na zaniepokojoną - uśmiechnęłam się 
- niee, wszystko jest w porządku - usiadł obok i patrzył na mnie. Nie wiedziałam co kryje się w tym jego spojrzeniu - jesteś gotowy na imprezę ? 
- tak - uśmiechał się 

- to daj mi chwilę, ja się przebiorę, wezmę prezent i możemy jechać - wstałam 
- może Ci w czymś pomóc ? - patrzył na mnie 
- nie, dziękuje poradzę sobie - uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju. poprawiłam makijaż, rozpuściłam włosy i włożyłam sukienkę którą kupiłam ostatnio z Pattie. zostawiała dużo dla wyobraźni. Do tego dobrałam buty, wrzuciłam do torebki potrzebne rzeczy i wyszłam - gotowy ? - wstał kiedy weszłam i z szerokim uśmiechem podszedł do mnie 
- wyglądasz cholernie seksownie i nie wiem czy chce tam jechać - zaśmiałam się 
- Justin, daj spokój, przecież ..
- tak wiem - przerwał mi - rozmawialiśmy o tym i nie mam u Ciebie żadnych szans no ale daj mi chociaż pomarzyć - zaśmiałam się. Nie miał pojęcia jak bardzo się myli. Kiedy dojechaliśmy na miejsce Magda od razu mnie zgarnęła 
- co Ty wyprawiasz ? - warknęła na mnie wściekła 
-  co Ci chodzi, tylko przyjechaliśmy razem 
- wiesz kto czeka w salonie ? - nie wiedziałam o co jej chodzi
- kto taki ? - zaśmiałam się - święty Mikołaj czy co ? Magda wyluzuj, zabawimy się 
- nie - warknęła - Kate jest w salonie. Mój głupi narzeczony ją zaprosił - jęknęłam niezadowolona - no właśnie. proszę odpuść dzisiaj i zapomnij o tym że to głupia suka i bawmy się dobrze- tak też zrobiłyśmy.  Magda obiecała że mnie przenocuje więc nie musiałam się martwić alkoholem. Kiedy wypiłam drinka akurat skończył się alkohol, więc wyszłam do kuchni. Za mną zjawił się Justin. Zamknął drzwi na klucz
- co ty robisz ? - podchodził coraz bliżej lecz nie odpowiedział - Justin - uśmiechnęłam się lekko. Przyparł mnie do ściany, nie miałam jak uciec - co ty robisz ? wiesz że nie możemy.. tam jest twoja dziewczyna i  w ogóle dużo ludzi, jeżeli..
- zamknij się - warknął i objął moją twarz dłońmi po czym wpił się zachłannie w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, co było ogromnym błędem, Bo uniósł mnie i jak szaleni zaczęliśmy robić wszystko aby dać upust emocją w przyjemności - dość - postawił mnie i musnął delikatnie moje usta, wytarł swoje usta i jak gdyby nigdy nic wyszedł i całą imprezę zachowywał się jakby nic się nie stało. Nie mogłam w to uwierzyć. Czułam się jak małolata która robi coś czego nie może i byłam zadowolona z tego. Kiedy w połowie imprezy poszłam do pokoju tłumacząc się bólem głowy poszedł za mną
- Justin - siedziałam na łóżku i zmywałam makijaż - jeżeli chcesz seksu to jedź do swojej dziewczyny która wyszła przed chwilą bo ode mnie tego nie dostaniesz - zaśmiał się 
- chciałem po prostu sprawdzić jak się czujesz - usiadł obok mnie 
- bywało lepiej - położyłam się - możesz już iść 
- pójdę jak zaśniesz - uśmiechnęłam się 
- dobrze a więc dobranoc - zamknęłam oczy i usnęłam.

Siedział tak i patrzył jak ona śpi. Kochał ją całym sobą, każda jego cząstka lgnęła do niej, ale ona go odpychała. kiedy on robił krok do przodu ona cofała się o dwa, ale nie chciał dać za wygraną. Słyszał jej rozmowę z siostrą kiedy wyszedł robić kawę. Wiedział że ona tez go kocha i to dawało mu nadzieje. Wahała się miedzy nimi więc wiedział że jest coraz lepiej. Przykrył ją 
- kocham Cie - pocałował ją w usta delikatnie i wyszedł. Teraz musiał zrobić coś, aby to ona okazała że jednak jej zależy i chyba już wiedział co. 



sobota, 3 maja 2014

Rozdział 153.


Ale długo nie pospałam, bo obudził mnie telefon. Był to Justin, z niechęcią ale odebrałam 
- słucham - szepnęłam
- obudziłem cię? - usłyszałam wesoły głos
- jak widać - przewróciłam się na plecy i przetarłam dłonią twarz - więc czego chcesz ? - usłyszałam cichy śmiech 
- ależ Ty miła 
- dla Ciebie zawsze. Czego chcesz ?
- dzięki że wczoraj mnie odwiozłaś - wywróciłam oczami
- jasne - rozłączyłam się. Wstałam i poszłam do kuchni. Dzieci już nie było, za to Pattie siedziała w kuchni. Usiadłam na przeciw niej - cześć mamo
- cześć, późno wróciłaś 
- wiem a jakie przygody miałam - zjadłam kanapkę z talerza - odwiozłam Magde. Chłopacy tak imprezowali że musiałam ich odwieźć. Justina jako ostatniego wiozłam i w połowie drogi usnął. Najpierw sama się z nim silowałam, ale to nic nie dawało. Spał jak zabity więc zadzwoniłam do Kenny'ego, po jakimś czasie przyjechał i wtedy ja wróciłam - wzięłam następną kanapkę - gdyby nie to, byłabym dużo wcześniej - zaczęłam jeść, a Pattie śmiała się 
- no to wesoło miałaś - po chwili spoważniała - ale Ty z Justinem...
- co? Nie ! Mamo nie jestem taka głupia, drugi raz nie dam się nabrać 
- byliście kiedyś tacy szczęśliwi - usmiechnela się lekko. Zrobiło mi się smutno
- fakt, byliśmy szczęśliwi i zakochani, ale byliśmy młodzi i głupi, niedoświadczeni - poprawiłam włosy - gdyby nie Amy to pewnie byśmy tyle razem nie byli.. Wszystko byłoby inaczej - w głowie pojawiły mi się pewne sytuację z naszego życia 
- to było tak dawno. Nie może być jak kiedyś ? Chociaż dla dzieci to zróbcie, zachowujcie się normalnie, a nie te kłótnie o nic
- ja już nie potrafię z nim normalnie rozmawiać, nie wiem jak bardzo bym chciała to zawsze zdarza się coś, co nas poróżni, a na dodatek ten jego związek z Kate, wie mama co ja myślę o tej osobie - przytakneła lekko
- wiem dziecko, ale jemu też może się nie podobać Twój związek z Avanem 
-co? To nie jego sprawa- powiedziałam zła- on jest dobrym facetem i jest moim" żyli długo i szczęśliwie "
- on może to samo o niej myśleć - miała rację, to było jego życie, a ja już nie miałam na to wpływu
- masz mamo rację. Jego życie, ale wspólnych obiadów z nią nie będę jadła - zrobiła smutna minę 
- cholera a chciałam was zaprosić na obiad - spojrzałam na nią i roześmiałam się. Ona była jedną z nielicznych osób, które są przy mnie od początku i nie liczy się dla niej to że nie jestem już z Justinem, jest babcią moich dzieci, nie tylko moją byłą teściową, ale też przyjaciółką. Spędzamy dużo czasu razem - ale poważnie, robię dzisiaj obiad, ma być Justin, weź dzieci i przyjdzcie 
- on przyjdzie z którąś swoją seks-zabawką i będą się miziać i tak dalej, a ja żadnej z jego "przyjaciółek" nie lubie 
- zrobisz jak uważasz, moim zdaniem dzieci by się ucieszyły 
- zobaczymy - wstała i nalała sobie kawę
- swoją drogą Jacob robi się coraz bardziej podobny do Justina - sama to zauważyłam, ale miałam nadzieję że tylko ja to widzę, jednak myliłam się. 
- wiem - popatrzyłam na nią - to mnie przerasta. Justin ostatnio powiedział coś, o czym nie mogę przestać myśleć - przeczesałam dłonią włosy - że to moja wina że się rozstaliśmy, że powinnam mu wybaczyć to że Selena go uwiodła i nakłoniła do seksu, bo przecież byłam w ciąży, długo staraliśmy się o dziecko i ..
- bzdura! - powiedziała oburzona- słusznie zrobiłaś, ty go nie zdradziłaś, nie myśl o tym bo nic dobrego z tego nie wyjdzie, to mój syn ale zachował się jak idiota
- o której ten obiad? - spojrzałam na zegarek
- o 15 - ona także sprawdziła godzinę - cholera! - wstawiła kubek do zmywarki - muszę już lecieć- pocałowała mnie w policzek - do później - i wyszła szybko, pomogłam Annie posprzątać w domu, bo nie miałam nic do roboty i zrobiłyśmy ciastka, o 13.30 wróciła Amy i moja siostra przywiozła Jacoba. Przygotowałam dzieciom ubrania i o 14.30 wyszliśmy z domu
- a po co idziemy do babci ? - zapytała Amy, kiedy zorientowała się gdzie idziemy 
- bo babcia zaprosiła nas na obiad kochanie i tata tam będzie - na jej buzi pojawił się szeroki uśmiech
- to super, muszę mu opowiedzieć co mi powiedziały koleżanki w szkole - zaśmiałam się pod nosem i weszliśmy na ogród, w drzwiach pojawiła się postać, a po chwili już był  przy nas 
- witaj Julio - pocałował mnie w policzek i przytulil radośnie dzieci
- cześć Rob - wziął ode mnie pudełko z ciastkami - dawno Cię nie widziałam, co się z Tobą działo? - Rob to kuzyn Justina, poznałam go na naszym weselu, spotykaliśmy się na jakiś rodzinnych uroczystościach. Jest prawnikiem i ostatni raz widziałam go w sądzie, po ostatniej rozprawie rozwodowej 
- praca, praca i jeszcze raz praca - dzieci pobiegły do domu - a co u Ciebie? Słyszałem że ślub bierzesz - usmiechnelam się szeroko 
- biorę i już nie mogę się doczekać
- mam nadzieję że będziesz szczęśliwa - weszliśmy po schodach - w razie co, to wiesz gdzie szukać adwokata - zaśmiałam się i weszłam 
- dzięki Rob, dobrze mi życzysz widzę - uśmiechnął się pokazując białe zęby 
- życzę Ci szczęścia - wszedł za mną - ale uważam że do mnie byś lepiej pasowała - zmierzwiłam mu włosy 
- głuptasie tylko nie mów tego mojemu narzeczonemu 
- a Ty mojej dziewczynie - spojrzałam na niego zdziwiona - tak mam dziewczynę, czemu wszyscy tak zawsze reagują? - weszliśmy  do kuchni gdzie była Pattie
- może dlatego że wszyscy myśleli że jesteś gejem
- albo dlatego że nikt nigdy cię nie widział z dziewczyna - wtrąciła Pattie biorąc pojemnik z ciastkami i zaczęła je wykładać
- ale rozumiem, trzydziestka na karku, to najwyższy czas założyć rodzinę 
- o nie - powiedział poważnie - na to, to ja mam jeszcze czas - rozejrzał się - gdzie wujek?
- typowy facet - powiedziałam
- wszystko ok, ale jak mowa o ustatkowaniu się, to - powiedziała mama
- albo zmienia temat - wtrąciłam 
- albo ucieka - dokończyła 
- ej ja tu w dalszym ciągu jestem - zaśmiał się. Ktoś zadzwonił do bramy - mam pomysł - uśmiechnął się szeroko 
- to Justin - spojrzała na zegarek Pattie - co to za pomysł?
- możemy wkurzyć trochę mojego kuzyna, co Ty na to? 
- co masz na myśli? - podszedł do mnie i położył dłonie na moich biodrach 
- możemy udawać że jesteśmy parą - zaśmiałam się i zarzuciłam mu ręce na szyję
- ale bez całowania i macania bo Avan spierze Ci tyłek 
- to nie jest najlepszy pomysł - wtrąciła Pattie - ale chętnie popatrzę - zaśmiała się i postawiła talerz z mięsem 
- to kochanie idę otworzyć - pocałował mnie w policzek i wyszedł szybko 
- lubisz go prowokować prawda? - oparła się o blat i uśmiechała pod nosem
- lubie mu pokazywać co stracił - usmiechnelam się szeroko i zaniosłam mięso, a zaraz po mnie dołączyła Pattie
- Rob się akurat nadaje, idę zawołać dzieci i wtajemniczyc Jeremyego - wychodząc minęła się w drzwiach z Kate. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać więc wysłałam wiadomość do mojego narzeczonego, informując że jestem z dziećmi na obiedzie u Pattie i jest Justin. 
- cześć - usłyszałam, wywróciłam oczami. Zobaczyłam że siada na fotelu
- cześć - burknełam pod nosem
- jak widzisz wygrałam - spojrzałam na nią, nie rozumiałam co ma na myśli - Justin jest mój - parsknełam
- a bierz go sobie, szczęścia - tym ją zaskoczyłam, przez chwilę milczała
- wiem że go kochasz
- nie kocham go, teraz mam chłopaka i wiesz co? Będziemy rodzina - usmiechnelam się i wtedy wszedł Rob z Justinem. Pierwszy z nich od razu podszedł do mnie i objął mnie
- Julia możemy porozmawiać? - Justin był zły
- jasne - podeszłam do schodów, a Rob powiedział bezgłośnie " wie że chcieliśmy kłamać " trochę mnie to rozczarowało, ale wyszłam na sama gore, gdzie Pattie miała zrobiony mały ogród, a on za mną. Kiedy weszlam, zamknął drzwi. Spojrzałam na niego - o co chodzi Justin ?
- dlaczego chciałas mnie oszukać ? 
- chciałam tylko się zabawić Twoim kosztem - zaśmiał się  
- przynajmniej jesteś szczera - usiadł na krześle - dziękuję że odwiozlas mnie do domu
- nie ma za co, coś jeszcze ? - podeszłam do niego, ale nie odpowiedział, więc złapałam za klamkę, ale w tym momencie wstał i swoim ciałem przycisnął mnie do nich - co Ty robisz ? - patrzyl mi prosto w oczy 
- doprowadzasz mnie do szału - pociemniały mu oczy 
- justin wypuść mnie - chciałam go odepchnąć ale bez sukcesu 
- szlag mnie trafia że on robi z Tobą to co ja kiedyś robiłem - patrzył mi w oczy i zmuszał mnie abym ja robiła to samo - to że ostatnim co widzi przed snem i pierwsze po przebudzeniu rano jest twoja twarz, że może Cię całować kiedy chce 
- przestań nie chce tego słuchać - chciałam ale nie mogłam. To nie było w porządku
- ja tylko mogę sobie Ciebie wyobrażać i uwierz mi robię to każdej nocy zanim zasnę
- żeby sobie ulżyć i popracować ręką - parsknął ale nie zaprzeczył, zamiast tego mówił dalej 
- wyobrażam sobie Twoje usta na mnie, moje na Tobie, rozpalonej Tobie, jak dosiadasz mnie, jak Cię wypełniam, jak drżysz kiedy Cie dotykam - dobrze wiedział że wyobrażam to sobie w momencie kiedy to mówi i podnieca mnie to - jak jęczysz i błagasz o więcej, szybciej, mocniej, wiem jak lubisz  i wiesz że dobrze znam Twoje ciało, idealnie pasujemy do siebie, nasze ciała sa dla siebie stworzone- mruczał seksownie - jesteś teraz mokra dla mnie 
- tak - wydyszałam, mimo że to nie było pytanie 
- teraz Cię pocałuje, dobrze ? - dawał mi wybór ? Nie miałam wyboru, ale czekał aż odpowiem 
- tak, błagam - wpił się zachłannie w moje usta, całował mnie jakby jutra miało nie być. Położył dłonie na moich biodrach i podniósł mnie, wplotlam palce w jego włosy i całowałam go zachłannie. Opamietalam się dopiero kiedy zdjął mi bluzkę - Justin - odsunelam go i zła założyłam bluzkę - nie jestem dmuchaną lalką którą będziesz pieprzyl kiedy tylko Ci się zachce 
- Julia nie chodzi mi o to - przytrzymał drzwi kiedy je chciałam je otworzyć - zależy mi na Tobie - musiałam uspokoić swoje hormony które w tym momencie szalały we mnie
- zależy Ci na seksie, odejdz i udawajmy ze to co się przed chwila stało nie miało miejsca - wyszłam zła a on szedł za mną 
- Julia naprawdę mi zależy na was, wróć do mnie, zobacz jacy kiedyś byliśmy szczęśliwi - odwróciłam się do niego przodem
- właśnie.. Byliśmy i głównie dlatego że pieprzylismy się jak króliki, a teraz jestem szczęśliwa z narzeczonym i nie przez seks, on mnie kocha, Ty nigdy nie zrozumiesz co to znaczy. Ty kochasz tylko siebie i swoje pieniądze, więc nie mamy o czym rozmawiac - szłam dalej
- mylisz się, kocham Ciebie i dzieci
- gowno prawda - weszlismy do jadalni, gdzie zła usiadłam przy stole 
- znowu się kłócicie ? - patrzyła na mnie zmartwiona Amy
- nie kochanie, poprostu mamy inne zdanie - uśmiechnęłam się 
- dokładnie - powiedział Justin, patrzył na nią z miłością i lżej na sercu mi się zrobiło 
- chciałabym żebyś mieszkał z nami - powiedziała smutna, on wstał od stołu i podszedł do niej 
- kochanie to że ja i mama nie jesteśmy razem to nie znaczy że między nami będzie inaczej, kocham was i zawsze kiedy tylko będziesz chciała ze mną porozmawiać, albo przyjechać to zadzwoń. Nie będziemy razem mieszkać bo mama ma męża i on was też kocha ale będziemy się spotkać - przytulila go mocno, on spojrzał na mnie z wyrzutem i przytulił ja
- siadajcie i jemy obiad bo zaraz wszystko wystygnie - wstając Justin pocałował Amy. Usiadł obok Kate której ta sytuacja nie za bardzo się podobała. Dotknęła jego dłoni, a on zbył ją wymuszonym uśmiechem. Zaczęliśmy jeść, kiedy spóźniona wpadła Jazmyn 
- przepraszam za spóźnienie  ale korki były - poszła umyć ręce i usiadła - mam obóz za tydzień - cały obiad rozmawialiśmy o obozie na moje szczęście. Kiedy skończyliśmy poszłam zmywać a ze mną Justin i Kate, bo przecież samego ze mną go nie zostawi, dopóki ktoś z nas o to nie poprosi. Ja myłam, on wycierał a ona siedziała
- nie wiem co zrobić z Amy - odezwałam się pierwsza
- czemu ? Coś się stało ?
- rozrabia w szkole, jest niegrzeczna i bije się 
- to ma akurat po Tobie - ochlapałam go i zasmialam się 
- mówię poważnie, rozmawiałam z nią ale nie chciała mi nic powiedzieć a jej zachowanie się nie poprawiło, robi na złość mi Jacobowi, już nie wiem co mam z nią zrobić 
- a przy Avanie ? 
- jak on jest to ona tak jak przy Tobie, jest aniołkiem, rozmawiałam z nauczycielką, mówiła ze to może być przez to jakie mamy życie 
- porozmawiam z nią - uśmiechnął się 
- dzięki.. A i w przyszłym tygodniu ma występ, bardzo by chciała żebyś przyszedł
- nadpisz mi o której to na pewno przyjadę, nie mogę przegapić tego 
- idę do łazienki - wyszla Kate
- znowu sami - uśmiechnął się a mój telefon odezwał się, była to moja siostra, chwile później Justin też dostał wiadomość. Zaprosila mnie na urodziny Ryana, odpisałam ze będę - a więc ? - patrzył na mnie z uśmiechem
- a wiec co ? - schowalam telefon   
- masz pianę na twarzy - przetarlam twarz dłońmi
- gdzie ? - podniósł dłoń i ubrudził mnie pianą  - Justin ! - krzyknęłam zdziwiona - co Ty robisz ? - on nie odpowiedział tylko stał i śmiał się głupkowato - idiota - warknęłam i wytarłam nerwowo twarz - co Ty  sobie myślisz ? 
- nic, po prostu nie mogłem się powstrzymać uroczo wyglądałaś - cały czas się śmiał więc i mi się to udzieliło i zczęłam się śmiać
- wariat - rzuciłam w niego ścierką 
- jak za starych czasów - spoważniałam 
- taaaak jak za starych czasów - wzięłam głęboki oddech 
- chciałbym żeby było jak dawniej - odsunęłam się 
- nie.. przestano, rozmawialiśmy już o tym i nie wraca my do tego - objęła się ramionami - było minęło, nie ma do czego wracać.. - podeszłam do drzwi
- ale Julia - ruszył w moją strone
- nie Justin.. to koniec - wyszła szybko z kuchni i wpadłam prosto na Kate 
- uważaj jak łazisz - warknęła, nie miałam ochoty się z nią kłócić, wiec po prostu wyminęłam ją i poszłam do salonu. Dzieciaki bawiły się, ale ja dłużej nie mogłam tutaj być 
- dzieci, idziemy do domu - ledwie wypowiedział am te słowa i rozległ się jęk niezadowolenia 
- daj spokój nie musisz wychodzić z mojego powdu, to ja już pójdę - powiedział za moimi plecami Justin 
- nie to nie chodzi o Ciebie, tylko źle się czuję
- chora jesteś ? - patrzył zmartwiony 
- chce iść do domu, dzieci mogą zostać tylko je później przy prowadź, ja ide do domu
- naturalnie, dzieci będą w domu na kolację - uśmiechnął się 
. W takim razie.. dziękuje bardzo za obiad, miło było spędzić z wami trochę czasu i miłego wieczoru - ruszył am do drzwi 
- odprowadze ją - usłyszał am i po chwili był przy mnie - nie chce żebyś po drodze zemdlała czy coś więc może lepiej jak Cie odprowadza - chciałam zaprzeczyć, już otwierałam usta żeby to zrobić, ale nie dał mi dojść do słowa - niesrzeciwiaj się bo zrobię to niezależnie co po wiesz, dobrze wiesz że potrafię być na prawdę uparty 
- tak wiem - zaś miałam się - ale wiesz co ? Była bym Ci wdzięczna gdyby Twoja koleżanka nie uczestniczyła w rodzinnych uroczystościach tam gdzie są dzieci, bo one za nią nie przepadają i Amy mi powiedziała że jest nie miła, więc..
- rozumiem - Westchnął - postaram się , dobrze ? - usmiechnelam się szeroko
- dobrze, dziękuje a i Porozmawiaj z naszą córką 
- o jej zachowaniu, tak wiem, zadzwonie do Ciebie i powiem o co chodziło jak z niej to wyciągane
- dzięki - uśmiechnęłam sie lekko, resztę drogi szliśmy w milczeniu. Wszedł ze mną nawet na ogród i zaprowadził do samego domu - dziękuje Justin
- daj spokój, gdybyś po drodze zemdlała miałbym Cie na sumieniu - zaśmiałam się, a on wpatrywał się we mnie 
- co tak patrzysz ? - zrobił krok w moją stronę 
- zakochałem się w tym śmiechu - czułam że się czerwienie
- daj spokój - wziął oddech
- wiem, nie powinienem,ale to prawda i nic na to nie poradzimy
- ale możemy to ułatwić bue wracając do tego - nerwowo przeczesałam włosy - słuchaj, idę na urodziny szwagra, co mogę mu kupić ? Bo ja się kompletnie nie znam na tym i może możesz mi coś doradzić ?
- idziesz na urodziny Ryana ? - był zdziwiony 
- no tak, przecież mówię, a co? Coś nie tak ? - po chwili zdziwienie zamieniło się w szeroki uśmiech - co się szczerzysz ?
- tak się składa ze  też sie tam wybieram i mam już dla niego prezent więc może pójdziemy razem ? - uderzyłam go lekko
- możesz się zabrać ze mną jeśli tak bardzo chcesz, ale prezent daje mu sama.. to znaczy mam coś ale nie wiem czy mu się spodoba - patrzył dalej, czekał na odpowiedz - mam 6 biletów na mecz koszykówki tej waszej ulubionej drużyny i nie wiem właśnie czy to.. - nie dał mi dokończyć bo podniósł mnie wysoko i o kręcił 
- to wspaniały prezent ! - postawił mnie - jak je zdobyłaś? Przecież wszystkie wyprzedali - odsunęłam sie 
- chyba nie wiesz z kim rozmawiasz - udałam urażoną - mam swoje znajomości.. więc myślisz że mu się spodoba ? 
- będzie zachwycony - uśmiechnęłam się 
- idź do dzieci i Porozmawiaj z Amy - uśmiechnął się 
- dla ciebie wszystko - schylił się i myślałam ze pocałuje mnie w usta, ale myliłam się, musnął delikatnie mój policzek i odszedł. Weszłam do domu i od progu przywitała mnie Anna
- Pani Julio, ma Pani gościa 
- kto to taki? nikogo się dzisiaj nie spodziewam 
- to Pani mama i chyba się stało coś poważnego, bo nie wygląda najlepiej
- gdzie ona jest ? - przeczesałam dłonią włosy
- w salonie, czeka na panią już około 30 minut, mówiłam że nie wiem kiedy pani wróci ale ona nalegała żeby zostać - wyraźnie była zmartwiona 
- ok, jakoś sobie z nią poradze, możesz przynieść mi szklankę wody ? 
- oczywiście - poszła do kuchni a ja weszłam do salonu, ledwo otworzył am drzwi a ona poderwała się na nogi i podeszła do mnie 
- oni wiedzą - była przerażona, co jest do niej nie podobne - oni wiedzą, rozumiesz co to znaczy ? Jesteśmy skończeni - mówiła dość szybko i nie za głośno 
- ale mamo o co chodzi ? - usiadłam na kanapie a ona obok mnie 
- Ty bic nie rozumiesz ? Mowie Ci do cholery że oni wiedzą
- ale kto ? - zaśmiałam się 
- prasa, o tym że Jacob jest synem Justina ! - krzyknęła - jesteśmy skończeni 
- spokojnie mamo, skąd to wiesz ?
- jak to skąd ? - zapytała oburzona - szła dzisiaj do domu z centrum i napadli mnie i zaczęli o to pytać 
- oni zawsze o to pytali - westchnęłam - a ja zawsze unikam odpowiedzi
- tez tak robiłam ale dzisiaj nie wytrzymałam - serce zaczęło bić mi szybciej
- mamo coś ty zrobiła ? 
- wkurzyłam się i uderzył am reportera torebką - zaczęłam się śmiać a ona stwierdzając że nic nie rozumiem wyszła. Jakiś czas później mój były mąż przyprowadził dzieci 
- wiem o co chodzi, mogę wejść ? - dzieci zmęczone weszły
-jasne, ale najpierw podłoże je spać
- ja się tym zajme - pojawiła się Anna i zabrała dzieciaki
- w takim razie zamieniam się w słuch - uśmiechnęłam sie , ale on był całkiem poważny 
- lepiej usiądz..

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 152.




Trasa Justina trwała jeszcze ponad miesiąc, więc nie musiałam się martwić o to, że przyjedzie. Do tego czasu telefony się uspokoiły. Za to w telewizji było głośno, bo wyszła piosenka w której Justin daje wszystkim do zrozumienia że tęskni. Media przyjęły że chodzi o Selene, bo o nas przecież nie wiedzieli, co z jednej strony mnie cieszyło. Wielkimi krokami zbliżały się święta, więc zajęłam się przygotowaniami do świąt jak i wesela.
Szał zakupów świątecznych dopadł także mnie i Pattie. Razem z dziećmi wybrałyśmy się do centrum handlowego, no i oczywiście zwiększona ochrona. Tęskniłam za normalnym życiem, za tym ze mogłam robić najgłupsze rzeczy i nigdzie nie były one dokumentowane, a teraz, nawet zła torebka i jestem w gazecie. Zrobił się wokół większy szum i wiedziałam po chwili dlaczego
- Julia! - odwróciłam się i zobaczyłam tą uśmiechniętą twarz, podbiegłam do niego, podniósł mnie i okręcił - kochanie - pocałowałam go namiętnie, kiedy postawił mnie, objęłam go
- Avan tak tęskniłam - objęłam jego twarz dłońmi - czemu nic nie powiedziałeś?
- niespodzianka - szepnął i pocałował mnie namiętnie, a po chwili się odsunął - dokończymy w domu - szepnął mi na ucho i przywitał się z dziećmi i Pattie. Chodziliśmy jeszcze 2 godziny po centrum i wróciliśmy do domu. Dzieci poszły się bawić, a ja z moim narzeczonym siedzieliśmy w salonie
- cieszę się że jesteś - pocałowałam go, a po chwili leżałam pod nim i byłam zdana na jego łaskę. Ktoś zadzwonił do drzwi i Avan nim ukrywając złości wstał
- mówiłem że nie chcemy gości - poprawił bluzkę i włosy - skończymy to, nie ruszaj się - pocałował mnie zachłannie i poszedł zobaczył kogo diabli niosą. Usłyszałam podniesione głosy a po chwili do salonu wszedł Justin. Poprawiłam bluzkę, spojrzał na mnie zły
- musimy porozmawiać - wstałam a po chwili z ochrona wszedł Avan
- nie mamy o czym - zaśmiał się i podszedł bliżej, a ochrona ruszyła za nim, uniosłam rękę na znak że mają go zostawić, podszedł bliżej i uśmiechnął się
- ja uważam że jednak mamy o czym porozmawiać - spojrzał na mojego narzeczonego znacząco, zrobiło mi się słabo
- Julia wszystko w porządku? - zapytał Avan, no widocznie było to po mnie widać
- tak, tak.. Musimy omówić z Justinem sprawy finansowe koncertów które dawałam - uśmiechnęłam się - mogę wyjść ? - podeszłam do niego, spojrzał na Justina i na mnie
- jasne kochanie, tylko wróć szybko - pocałował mnie namiętnie - kocham Cię - wyszeptał w moje usta, uśmiechnęłam się
- ja Ciebie też - pocałowałam go delikatnie i wyszłam z domu, a za mną Bieber - czego chcesz ? - warknęłam zła
- wsiadaj, jedziemy do mnie - otworzył mi drzwi
- nie będę jechać z Tobą w jednym aucie. Jadę swoim, prowadź do jednego z twoich domów - tak też zrobił. Jechałam za nim, zastanawiało mnie czego on może chcieć. W sieci było głośno o nim i o tym z kim w końcu się spotyka, z Selena czy z Kate, ale po co mu do tego wszystkiego ja? Obie leciały na jego kasę i mówiły jak to bardzo go kochają więc po co ja? W głowie pojawiła mi się myśl " bo on Ciebie kocha" ale sama z siebie się zaśmiałam. Po tylu latach i tym wszystkim co mi mówił, jakimi kłamstwami mnie karmił, wiedziałam że to nie może być prawdą. A ja głupia zawsze mu wierzyłam, zawsze mu wybaczałam, i zawsze kończyłam zapłakana ze złamanym sercem. Dotarliśmy do jego domu, tego do którego proponował mi klucze. Tutaj gdzie to się zaczęło. Otworzył mi drzwi, wysiadłam - o co chodzi?
- dlaczego mi to robisz ? - szepnął, widziałam ból w jego oczach
- ja? A co Ty do cholery mi zrobiłeś ?! Kate? Selena? Dobrze się bawisz ?
- napisałem dla Ciebie piosenkę - wsunął kartkę w moją kieszeń
- nie obchodzi mnie to Justin. Ty mnie już nie obchodzisz. Mam dość twoich pustych obietnic skoro zawsze i tak później mnie zostawiasz i nie obchodzi cię jak się czuje i przez co przechodzę
- o nie, dzwoniłem, pisałem ale ty nie dawałaś znaku życia, to Ty mnie zostawiłaś, nie ja Ciebie i kilka lat temu było tak samo, to Ty kazałaś mi się wynosić z domu, ale wszystko obracasz w ten sposób żeby ludzie myśleli że to ja zostawiam, odchodzę, bo tak jest dla Ciebie lepiej, udawać poszkodowaną, Biedną Julie - uderzyłam go. Jak on mógł? Przecież ja cierpiałam przez to co on zrobił
- jesteś okropny ! Miałam depresję przez Ciebie Ty idioto !
- to było z Twojej winy, sama sobie to zrobiłaś i jedz już, skoro tak chcesz to szczęścia - odwrócił się i wszedł do domu nie oglądając się za siebie. Chciałam go zatrzymać, ale wiem że nie mogę, skoro już tak daleko to zaszło
- nienawidzę Cię - szepnęłam i wsiadłam do auta. Wróciłam do domu i wieczór miło spędziłam z narzeczonym. Justin więcej się nie pokazał, no chyba że przyjeżdżał po dzieci. W pierwszy dzień świąt przyjechał po nie przed obiadem, a nasze kontakty ograniczały się do " cześć, przyjadę po dzieci, cześć ". Avan kilka dni po sylwestrze wyjechał i zostaliśmy sami. Amy chodziła do szkoły a żebym nie była sama z Jacobem, przychodziła moja siostra. Dla odmiany ja do niej pojechałam
- jesteś w końcu - wyszła przed dom. Zabrałam syna i podeszłam
- jestem, musiałam się wrócić ale jestem - weszłyśmy do domu
- jak Amy ? - zapytała ledwo usiadłam
- Jacob idź się pobawić z kuzynem - kiedy poszedł, schowałam twarz w dłonie - ona? Coraz lepiej - wymusiłam uśmiech- od świąt byłam wzywana 3 razy do szkoły, nie wiem co robić, tak jak nauczyciele. Jest okropnie nieznośna, a ja nie wytrzymuje - spojrzałam na nią - mam dość siedzenia samej po nocach, jestem z tym sama, nie radzę sobie, mam dość tego życia, chce wrócić do dawnego.. Nie chce tych pieniędzy i tego rozgłosu.. Ja już mam tego dość.. Te wszystkie plotki, ci pieprzeni paparazzi którzy wszędzie za mną chodzą
- ej, kochanie - przytuliła mnie - będzie dobrze, zobaczysz, w końcu im się to znudzi, zobaczą jaka jesteś nudna i przestaną
- dzięki - zaśmiałam się
- ej słyszałaś że Natalia urodziła syna ? - uśmiechnęłam się
- to super, nie wiedziałam.. Wiesz nie mam z nią kontaktu od rozwodu z Bieberem - wzruszyłam ramionami - co u niej ?
- byli u nas ostatnio, śmieszna historia bo nie wiedziała przez 3 miesiące że jest w ciąży. Dobrze im się układa
- jak mogła nie wiedzieć że jest w ciąży? - zaśmiałam się
- cześć dziewczyny - wszedł Ryan i usiadł koło nas włączając telewizor - przykro mi ale musicie się gdzieś przenieść, zaraz przyjadą chłopaki i oglądamy mecz
- kto przyjdzie ? - poprawiła się moja siostra
- Chaz, Fredo, Liam, Chris i Justin. Dawno się nie widzieliśmy wszyscy i tak wyszło
- jasne, może my pojedziemy na zakupy ? Dzieciaki podrzucimy rodzicom
- jasne, Pattie chyba w domu jest to zadzwonię do niej
Tak też zrobiłyśmy. Cały dzień poza domem w towarzystwie siostry, jak za dawnych czasów, tyle że miałyśmy ochronę. Obładowane torbami wieczorem jechałyśmy do niej
- masz chusteczki?
- w schowku są - skręciłam do baru przy drodze - idę po picie - wyszłam szybko modląc się żeby nikogo nie było. W środku były 3 osoby ale nikt nie zwracał sobie mną głowy. Kupiłam 2 wody i wróciłam. Magda siedziała i czytała jakąś kartkę - co czytasz ?
- skąd to masz ? - wskazała kartkę. To było pismo Justina
- Oh Bieber mi to dał - wywróciłam oczami - a czemu?
- wszyscy myślą że to piosenka o Selenie, wyszła w grudniu i jest na prawdę dobra
- nie obchodzi mnie to - napiłam się - było minęło, teraz nie chce mieć z nim nic wspólnego
- łączyło was coś, prawda? Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - patrzyła na mnie z wyrzutem
- to był tylko seks - ruszyłam
- Julia do cholery to nigdy nie jest tylko seks ! Zabezpieczaliście się chociaż ? - w tym momencie zrobiło mi się gorąco
- ja pierdole
- czy was popieprzyło?! Jesteście nieodpowiedzialni ! Wiesz co by było gdybyś była w ciąży ?! Co by powiedział Avan ?! - wzięłam kilka oddechów
- zamknij się ! Gdybym chciała słuchać wyrzutów poszła bym do matki. Ona go nie lubi od początku a teraz go nienawidzi bo zostawił mnie w ciąży ale nie obchodzi jej że on o tym nie wiedział! Boże mam tego dość ! - resztę drogi jechałyśmy bez słowa. Wysiadłam z nią i pomogłam z zakupami. W domu było głośno, weszłyśmy do salonu. Chłopaki siedzieli pijani i głośno na jakiś temat się kłócili
- Ryan do cholery czy was pogięło?! Ile Ty masz lat?! - moja siostra była wściekła, pierwszy raz ją taką widziałam
- ja już pójdę - wstał Fredo - mała podrzucisz mnie ? - objął mnie. Uśmiechał się i objęłam go
- jasne, chodźcie zawiozę was
- po mnie i Chrisa przyjedzie Miley -powiedział Liam przykładając telefon do ucha
- ok, Chaz i Bieber, jedziecie ? - Chaz wstał i objął mnie z drugiej strony
- skoro teraz jesteś wolna to z Tobą wszędzie
- mam narzeczonego - zaśmiałam się
- to się go pozbędę kicia - powiedział ciszej, a mnie ciarki przeszły
- proszę nie mów tak do mnie
- dobrze Julia - Justin podszedł
- będziecie tak stać czy jedziemy ? - wyszedł niezadowolony
- coraz gorzej z nim - wyszliśmy, a Justin już siedział w aucie, na moje nieszczęście z przodu. Wsiedliśmy. Chłopaki z tylu cały czas się wygłupiali, a my siedzieliśmy w ciszy. Włączyłam radio, które Justin wyłączył
- co Ty robisz ? - starałam się być miła
- głowa mnie boli - nie odezwałam się, zacisnęłam zęby ale nic nie powiedziałam. Odstawiłam Fredo i Chaza do domu. Zostaliśmy tylko my dwoje
- do którego domu Cię zawieźć ? - spojrzał na mnie, przybliżył się
- do twojego - położył dłoń na moim udzie
- zabierz rękę - powiedziałam zła, nienawidziłam go w tym momencie. Cofnął dłoń
- tęsknię za Tobą - parsknęłam
- tak bardzo że pieprzysz Kate?
- to nie tak, Kicia
- przestań mnie tak nazywać! - krzyknęłam - jesteś strasznym dupkiem i nienawidzę Cie - wzięłam oddech i uspokoiłam się - do którego domu ?
- za miastem - skierowałam się w tamtą stronę - jesteś wspaniała - powiedział sennie
- ale dałeś mi unfollow na Twitterze - uśmiechnął się
- jutro to naprawie - wymamrotał i usnął. dzięki Bogu bo nie miałam ochoty go słuchać. Po ok 30 minutach byłam na miejscu. wjechałam na podwórko, ale nikogo nie było. wysiadłam i otworzyłam jego drzwi. Spał jak zabity
- Justin - nie odpowiedział. szturchnęłam go ale nie zareagował. Cholera. zaczęłam go szarpać, klepać po twarzy ale nic to nie dało - Boże Bieber czemu musisz mieszkać sam i gdzie do cholery ochrona ?! - wrzasnęłam wściekła - spokojnie Julia.. weź kilka oddechów.. - mówiłam do siebie. załamana oparłam się o auto. Co ja teraz mam z nim zrobić ? przecież sama go nie wezmę na ręce i nie zaniosę.. Ale znam kogoś kto to zrobi. Wybrałam numer Kennyego
- halo - powiedział zaspany
- cześć misiaczku, wiem że późno ale mam kłopot i tylko Ty mi możesz pomóc - wziął oddech
- co jest tak pilnego że nudzisz mnie w środku nocy ?
- Bieber nachlał się i usnął w moim aucie, a ja go nie mogę sama wyciągnąć, myślałam że tu będzie ochrona, ale nikogo nie ma a ten idiota śpi a ja nie mogę go obudzić.. Błagam pomóż mi - zapadła cisza
- ok.. gdzie jesteś ? - uśmiechnęłam się szeroko
- nie wiem jaka to ulica.. kojarzysz może ten jego dom za miastem ?
- jasne.. będę za 15 minut - rozłączył się i faktycznie tak było. On z lekkością wyciągnął go z auta i zaniósł
- nie wiem jak Ci się odwdzięczę - uśmiechnął się
-  jedz do domu i idź spać, a za 2 dni w studio wisisz mi ogromną kawę - przytuliłam go
- dzięki kochany jesteś
- wiem mała.. a tak w ogóle to co Ty robiłaś z nim ?
- byłam z siostrą na mieście na zakupach, a on z chłopakami u nich się nachlali, odwoziłam ich a ten pajac usnął mi w aucie i jak widziałeś za nic nie mogłam go obudzić - zaśmiał się
- tak to jest - puścił mi oczko i wsiadł do auta - dobranoc
- dobranoc i dzięki - wróciłam do domu. Byłam tak zmęczona że ledwo przyłożyłam głowę do poduszki usnęłam. Ale długo nie pospałam, bo obudził mnie telefon..