piątek, 18 października 2013

Rozdział 150.

- Julia - szepnął mi do ucha kiedy pojawiły się napisy końcowe 
- hmm? - położył dłoń na mojej piersi i zaczął ja masować 
- mam na Ciebie cholerna ochotę - zaśmiałam się cicho 
- jesteś bardzo romantyczny  
- owszem, jestem ale teraz mam straszna ochotę być w Tobie - spojrzałam na niego 
- dlaczego mnie kochasz? Tylko dlatego że możemy się pieprzyć jak króliki i nie musisz za to płacić? 
- co? Żartujesz sobie?! - patrzył mi w oczy oburzony - kocham Cię bo jesteś wyjątkowa, przypomnij sobie to wszystko co razem robiliśmy, przez co przechodziliśmy, to jak się poznaliśmy - tak, pamiętałam to 
- od początku chciałeś mi się dobrać do majtek 
- nie prawda, chciałem być blisko, te wszystkie nasze rozstania, żeby później było dobrze - westchnęłam- zawsze wracaliśmy do siebie żeby żyć długo i szczęśliwie
- nie zawsze - szepnęłam 
- kicia ..
- nie Justin, powinnam była Ci wtedy powiedzieć o tej ciąży, może to by coś zmieniło, może nie byłoby tego całego dramatu a my dalej bylibyśmy małżeństwem i byśmy mieli to swoje pieprzone żyli długo i szczęśliwie a tak to zobacz co mamy 
- mamy 2 dzieci i ukrywany związek
- tego nawet nie można związkiem nazwać Justin
- to wróć do mnie - założył mi włosy za ucho
- wróć do mnie myślisz że to takie proste? Nie masz pojęcia jak przeżywają takie rzeczy dzieci, Avan, kocha mnie i mamy niedługo ślub więc to co jest między nami będzie musiało się skończyć
- zerwij z nim - spojrzałam mu w oczy - i bądź ze mną, jak kiedyś.. Zobacz jak nam teraz dobrze, mogłoby być już tak zawsze
- nie Justin.. Nie mogę.. Nie rozumiesz.. On jest dla mnie.. Daje mi bezpieczeństwo, mi i dzieciakom, a to najważniejsze.. A z reszta zobacz ile cierpiałam będąc z Tobą, te wszystkie próby rozdzielenia nas, ta presja, teraz tego nie ma, jestem szczęśliwa.. Bo jedyna osoba która mogła mnie zranić zrobiła to i byłeś nią Ty.. Ja nie chce przechodzić przez to kolejny raz, rozumiesz ? Nie chce kolejny raz umierać z bólu serca i czuć tą pustkę, a wiem że jeżeli bylibyśmy razem to ktoś by znowu chciał nas rozdzielić..
- mylisz się.. To już nie to samo, ja już nie jestem tą sama osoba, wtedy byłem na szczycie, to było moje 5 minut które już przeminęło, już nie jestem Tym Justinem Bieberem, teraz jak widzisz powoli kończę to 
- nie prawda.. Podejdź do okna, zobacz ile tam ich jest, oni nie dadzą Ci tego skończyć - powiedziałam smutno - to jest Twoje życie, w świetle fleszy
- oni za mnie życia nie przeżyją 
- to nie takie proste
- nie Julia, to jest takie proste, oni są częścią mojego życia ale do cholery ja też mam prawo do szczęścia, albo to zaakceptują albo nie, trudno, ja do końca życia nie będę sam a mam dwoje wspaniałych dzieci i chce z nimi żyć, chce na starość powiedzieć że moje życie było czymś niesamowitym i opowiadać o tym wnuką jak poznałem ich babcię, chce uczyć się na błędach ale z Tobą, rozumiesz ? - gładził dłonią mój policzek 
- to się nie uda - wzięłam oddech - niech będzie tak jak jest
- będę walczył o to żebyś do mnie wróciła, możemy nawet przestać robić te wszystkie rzeczy które robimy w łóżku ale ja nadal będę chciał mieć Cię przy sobie i nie odpuszczę
- jasne - westchnęłam - ale nie zmieniajmy nic 
- na razie - uśmiechnął się blado i delikatnie mnie pocałował. Wymusiłam uśmiech, chciałam tego samego, ale nie mogłam.  Pocałowałam go namiętnie, musiałam odwrócić jego uwagę od tego wszystkiego i znałam bardzo dobry sposób. Całując go położyłam się, w ten sposób on znalazł się na mnie. Złapałam jego bluzkę i ściągnęłam mu ją. Zatopiłam paznokcie w jego plecach przyciągając tym samym do siebie, odsunął się i spojrzał mi w oczy - Julia - jego oddech był urywany, tak samo jak mój, przejechał kciukiem po moich wargach i wpił się w nie zachłannie, objęłam go udami w biodrach, przylgnął do mnie - wyjdź za mnie - inne kobiety kiedy to słyszą cieszą się, płaczą z radości, ale mnie te słowa bolały - rzucimy to wszystko i razem z dziećmi uciekniemy, tylko powiedz 
- nie Justin, proszę nie psuj tego - spojrzałam mu w oczy - nie teraz - wtedy zrobił coś czego się nie spodziewałam. Wstał i zaczął ubierać bluzkę - co Ty robisz ? - popatrzył na mnie, wydawało mi się że w oczach miał łzy
- wychodzę jak widać. Tak będzie lepiej - odwrócił się 
- Justin .. - nie odwrócił się, po prostu wyszedł. Wyszedł nie oglądając się za siebie i zamknął drzwi. Dokładnie tak samo jak wtedy. Wtedy kiedy kazałam mu się wynosić. Tego się bałam, wspomnienia wróciły, a razem z nimi uczucie odrzucenia. Łzy popłynęły mi z oczu. Czułam się źle, bardzo źle. Schowałam się cała pod kołdrę, miałam nadzieję że ochroni mnie ona jakoś, ale nie zrobiła tego, było jeszcze gorzej. Jedyne co słyszałam to cisza, która była nie do wytrzymania. Nie mam pojęcia ile czasu tak spędziłam ale usłyszałam pukanie do drzwi - nie ma mnie! - krzyknęła
- mama! - te słowa momentalnie mnie obudziły, wyskoczyłam z łóżka i otworzyłam drzwi, za którymi stała Amy 
- córeczko kochanie - przytuliłam ja - co Ty tutaj robisz ? 
- przyjechaliśmy, babcia rozmawia z wujkiem Scooterem a Jack śpi, ciocia Selena powiedziała że tutaj jesteś - przytuliłam ją mocniej 
- jesteś głodna?
- nie, śpiąca trochę - Wstałam 
- to chodź położymy się do łóżka, już dawno powinnaś spać - wskoczyła na łóżko i położyła się, zrobiłam to samo
- pogłaskaj mnie - uśmiechnęła się, zrobiłam to. Ona tak bardzo przypomina mi Justina. Ma te same usta, nos, oczy, a nawet pieprzyk koło ust - czemu płaczesz? - wytarła mi rączką łzy 
- bo byłam nie miła i smutno mi, a teraz śpij - przytuliłam ją i obie usnęłyśmy. Obudził mnie telefon, było po 10 rano, Amy spała, wzięłam telefon i wyszłam do łazienki
- tak? - odebrałam nie patrząc na numer
- Julia czekamy na Ciebie na dole, na próbie która powinna się zacząć 10 minut temu 
- cholera - spojrzałam w lusterko - Scooter daj mi 10 minut, przepraszam.. Mógłbyś zadzwonić do Justina żeby przyszedł do mnie? Bo Amy śpi i..
- zadzwonię, za 10 minut masz być - rozłączył się. Umyłam twarz, związałam włosy a kiedy wyszłam do sypialni, Justin leżał obok naszej córki
- o jesteś już, dzięki że przyszedłeś - uśmiechnęłam się lekko
- to też moja córka, mam do tego prawo - Przygryzłam wnętrze policzka zdziwiona jego uwaga
- jasne, oczywiście - podeszłam i wzięłam wygodne ubrania - nie wiem o której skończę - ubrałam się i wyszłam cicho
*   *   *   *   *   *   
- Julia
- tak wiem ! - powiedziałam zła - w lewo! Nie w prawo, cholera wiem to - od godziny tańczymy a ja robię ten sam błąd
- przerwa 5 minut - wszyscy się rozeszli
- mama - odwróciłam się i zobaczyłam Jacka biegnącego do mnie, wzięłam go na ręce
- cześć synek, tęskniłam bardzo - przytuliłam go - z kim tu przyszedłeś? Od czego masz taka brudna buzię? - w odpowiedzi uśmiechnął się, pocałowałam go w policzek - chodź umyjemy buzię - odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam Justina, Amy i Pattie. Mama odezwała się
- daj mi go, zajmę się tym- mały kiedy tylko go postawiłam pobiegł do Justina - chodź Amy, rodzice muszę porozmawiać- w ten sposób zostaliśmy sami na niewielkiej sali 
- to prawda? - zbliżył się do mnie - płakałaś wczoraj 
- może, nie pamiętam - uśmiechnęłam się lekko 
- to z mojego powodu? - zrobił kolejne kroki w moją stronę 
- Justin..
- odpowiedź, dlaczego płakałaś - wzięłam oddech 
- bo mnie zostawiłeś, poczułam się jak wtedy, po raz kolejny. Tak po prostu wyszedłes a ja nie wiedziałam co robić, co myśleć - mówiłam coraz ciszej, przytulił mnie - tego chciałam uniknąć, to tak bolało, przepraszam Cię Justin 
- cicho już - pocałował mnie w głowę - jest dobrze, ja też przepraszam - odnalazł moje wargi i pocałował mnie namiętnie 
- nie zostawiaj mnie tak więcej - wyszeptałam 
- nie zostawię - przytulił mnie mocno - obiecuje - pocałowałam go i odsunęłam się 
- muszę wracać do pracy - stanęłam dalej i cicho nucąc zaczęłam tańczyć 
*   *   *   *   *   *   
- tym razem było dobrze! Świetna robota ! Idźcie odpocząć, bo wieczorem mamy ogromny występ - powiedział Scoot i wszyscy zmęczeni rozeszli się 
- świetna robota - usłyszałam głos, który nie kojarzył mi się dobrze - nigdy bym nie pomyślała że tak daleko dojdziesz 
- coś jeszcze? Bo chce iść do dzieci
- chciałam Ci pogratulować zaręczyn 
- po co tu przyszłaś ? Po co w ogóle przyjechałaś na koncert? 
- chce zobaczyć występ Justina 
- to miłego koncertu - odwróciłam się 
- mam nadzieję że się nie zawiodę 
- słuchaj Ty głupia barbie już wystarczająco zniszczyłaś mi życie, napsułaś nerwów i nie wiem co tym razem kombinujesz, ale Ci się to nie uda - wzięłam oddech ! Chcesz Justina? Proszę bardzo! Weź go sobie - zaśmiała się 
- jego już miałam, teraz kolej na Twojego narzeczonego - otworzyłam szeroko oczy 
- Ty chyba sobie żartujesz ? Co masz taki życiowy cel zniszczyć mnie?
- no po części - wzięłam oddech
- on nie lubi Cię, więc powodzenia - wzięłam ręcznik i usłyszałam 
- Julia! - odwróciłam się i zobaczyłam Miley
- Miley ! - przytuliłyśmy się - pięknie wyglądasz ! 
- dzięki a Ty wyglądasz na zmęczona - popatrzyła na mnie
- trochę jestem, chodźmy coś zjeść jestem głodna
- jasne, dostałaś zaproszenie? 
- tak, piękne jest, przyjadę na pewno - objęłam ją 
- czego chciała Selena? - zapytała kiedy wyszłyśmy
- powiedziała że odbije mi Avana- wywróciłam oczami - postawiła sobie za cel zniszczyć mi życie, ale tym razem jej się to nie uda, bo Avan jej nie lubi 
- nie wiem co się z nią stało, przecież była taką fajna dziewczyna - weszłyśmy do mojego pokoju
- wiem o tym, myślę że to moja wina, bo kiedy poznałam Justina on był z nią
- tak a kiedy Ci go zabrała zobacz co się z nim stało- usiadła na łóżko a ja poszłam do łazienki
- co masz na myśli? 
- no zobacz ile było nieporozumień, jak się wytatuował 
- o odezwała się - zaśmiałyśmy się
- to co innego 
- jasne, zawsze też tak mówiłam
- oj no ale 
- żadnego ale.. Podobają mi się te tatuaże - stanęła w drzwiach
- Julia czy ja o czymś nie wiem? - uniosła brew
- nie, po prostu mówię - przygryzłam wargę i weszłam pod prysznic - a Ty masz zaproszenie na mój ślub? 
- mam
- chyba znowu go będziemy musieli przełożyć, bo wiesz jak to jest, on filmy ja koncerty i nie wiem jak to wyjdzie, teraz miał być z dziećmi to poleciał do Londynu nagrywać dalej film 
- a Ty jesteś bardzo smutna z tego powodu widzę - namydliłam się
- dokładnie tak jak mówisz, ale przynajmniej dzieciaki spędza trochę czasu z ojcem
- mały wie że Justin jest jego ojcem? - któregoś razu się jej wygadałam i wie o tym że Jacob jest synem Justina 
- nie, ale Justinowi bardzo na tym zależy żeby wiedział 
- rozumiem go, też bym chciała tego na jego miejscu 
- ale postaw się w mojej sytuacji, chciałam oszczędzić dziecku nieprzyjemnych sytuacji a teraz..
- a teraz jest ich więcej - dokończyła i miała rację. Opłukałam się i wyszłam zasłaniając ręcznikiem 
- dokładnie, już sama nie wiem co mam robić 
- na razie to ubierz się i idziemy coś zjeść, będę w swoim pokoju - uśmiechnęła się i wyszła. 
Po 30 minutach siedziałyśmy w restauracji i jadłyśmy obiad
- cieszę się że jesteś tutaj - powiedziałam szczerze - nie wiem jakbym wytrzymała obecność Seleny i Justina w tym samym hotelu gdybym była sama - uścisnęła moją dłoń 
- myślałam że to już Ci nie sprawia przykrości - lekko się uśmiechnęłam 
- nic nie mów.. - wzięłam oddech - za każdym razem kiedy widzę jak Justin idzie z poważną miną, albo jak mówi że musimy porozmawiać to boję się że właśnie to ma mi do powiedzenia
- nie rozumiem, to czyli? - wzięłam oddech
- to co wtedy.. " przespałem się z Selena " 
- to nie powinno robić na Tobie większego wrażenia 
- nie powinno - powtórzyłam cicho i opuściłam wzrok 
- ale robi.. Kochasz go, a on Ciebie - przytaknęłam - to dlaczego nie wrócicie do siebie? 
- to trudne, Amy przeżyła rozstanie z Justinem a teraz musiałaby przejść przez to samo tylko że z Avanem.. Ona może i by zrozumiała, ale Jacob? - zakryłam twarz dłońmi - czasami żałuję tego wszystkiego.. Mogłam teraz żyć w Polsce, cicho, spokojnie, kończyłabym studia, na każdym kroku nie chodziliby za moją rodzina Paparazzi. Byłabym normalna.. Ale z drugiej strony mam dwoje wspaniałych dzieci i przyjaciół 
- i życie o jakim marzy tyle dziewczyn. Julia dramatyzujesz 
- może i masz rację - uśmiechnęłam się 
- dobry w łóżku jest przynajmniej? - powiedziała cicho 
- ale który ? - zaśmiałyśmy się obie
- obaj
- Avan.. Powoli, delikatnie.. Justin.. Wyższa szkoła jazdy - zaśmiałyśmy się obie
- to ja mam 2 w 1 
- w sumie z Justinem to też, zależy jak chce, wszystko to w moich rękach a jak tego chciałam namówić na coś.. No wiesz.. To on do mnie że to nie po bożemu, że jego to nie kręci i tak dalej 
- nie wie co traci 
- dokładnie, a z reszta to nie pamiętam kiedy ostatni raz do czegoś doszło 
- no to współczuję, tak długo bez - no tak, o tym że kocham się z Justinem nie wie, czułam jak się rumienie 
- dlatego nie wiem też czy tak na prawdę chce tego ślubu, ostatnio jesteśmy dla siebie obcy 
- to weź daj sobie z nim spokój 
- to nie takie łatwe, wiesz sama
- co nie jest takie łatwe? - usiadł Justin z Austinem 
- nic takiego - uśmiechnęłam się - gdzie dzieci ?
- śpią, mama ich pilnuje, przecież nie zostawiłbym ich samych - Miley się uśmiechnęła
- łatwe 
*   *   *   *   *   *   
Koncert był idealny, mimo że trochę improwizowaliśmy to i tak było świetnie. Amy śpiewała ze mną i Justinem, każdy miał swoją chwile. Dzieci pod koniec padły zmęczone i ochrona zawiozła je i mamę do hotelu. Stałam za sceną i oglądałam występ Justina bawiąc się przy tym. Podczas ostatniej piosenki wszyscy zniknęli, zostałam tylko ja za sceną, zastanawiałam się czemu, ale po słowach " dobranoc kochani ", kiedy Justin zszedł ze sceny wiedziałam czemu. Zdjął mikrofon i odłożył go, nie zwalniając kroku podszedł i pocałował mnie zachłannie
- Justin - jęknęłam mu w usta 
- chciałem zrobić to przez cały dzień - pocałował mnie i uniósł w powietrzu 
- głuptasie postaw mnie - zachichotałam mu w usta - wszędzie jest pełno ludzi
- mam dość udawania - warknął - chce Cię mieć na wyłączność 
- pomyślimy o tym później - pocałowałam go - postaw mnie - tak zrobił
- czy to znaczy że.. 
- to znaczy że idziesz się wykąpać - puściłam mu oczko i wyszłam.