wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 151.

Justin przyparł mnie do ściany i całował zachłannie, nie miałam jak zaprotestować bo przytrzymywał mi ręce, wsunął kolano między moje uda 
- Julia ? Justin ?- usłyszałam Miley, przeklęłam w duchu, Justin z uśmiechem odsunął się ode mnie
- hej Miley - miał na ustach rozmazana szminkę 
- czy wy .. ? 
- rozmawialiśmy - powiedział spokojnie, sięgnęłam ręcznik i wytarłam mu usta
- głupia ani ślepa nie jestem Bieber, co to było? 
- później Ci wyjaśnię - uśmiechnęłam się szeroko 
- dobra, trzymam za słowo, przyszłam się zapytać czy idziemy do klubu
- tak, ale ja najpierw muszę się wykąpać
- ja też, więc spotkamy się w klubie - zgodził się ze mną Justin i pocałował mnie w policzek, po czym wszedł do swojej garderoby 
- Julia?
- słucham - uśmiechnęłam się lekko 
- chodźmy do Ciebie do pokoju, kierowca czeka - tak, wiedziałam że nie uniknę już rozmowy ani jej nie odłożę, więc poszłam za nią. Ledwo znalazłyśmy się w moim pokoju a ona powiedziała
- wiedziałam że jesteście razem 
- nie jesteśmy - weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Miałam nadzieję że jej nie będzie jak wyjdę, ale była, przebrana siedziała na łóżku
- razem może nie jesteście ale to co widziałam to nie jest nic 
- daliśmy się ponieść emocjom i tyle, jednorazowe zdarzenie - zaśmiała się 
- jasne, a ja jestem święta - podeszłam do walizki - wybrałam Ci ubranie - podeszłam w bieliźnie 
- ok, to coś więcej, to złe ale nie potrafię przestać - ubrałam się
- to nie przestawaj 
- jasne, będę jechać na 2 fronty 
- niekoniecznie ..
***
W klubie Siedziałam jak za karę, wszyscy się bawili a ja nie. Nie mogłam być przez cały wieczór przy Justinie bo co chwilę ktoś robił zdjęcia. Wróciłam do hotelu po 2 godzinach i poszłam spać. Przebudziłam się kiedy poczułam że ktoś kładzie się obok
- czemu uciekłaś ? - poczułam usta na ramieniu 
- nie miałam ochoty, źle się czułam 
- Mhym - zsunął mi ramiączko bluzki i całował dalej
- Justin - odwróciłam się do niego przodem - wracam do domu po kolejnym koncercie - spojrzał na mnie zdziwiony
- żartujesz 
- nie, mówię poważnie, chce odpocząć - wsunął się na mnie 
- nie puszczę Cię - złapał mnie za nadgarstki i położył je nad moją głową 
- to zaczyna się wymykać spod kontroli
- chce być z Tobą - był poważny
- Justin.. 
- kocham Cię - wpił się w moje usta - tęsknię za tymi wszystkimi naszymi pierwszymi razami - ja też za tym tęskniłam, tęskniłam za byciem z nim. Uwolniłam dłonie i objęłam go
- kochaj się ze mną Justin - postanowiłam że to będzie ostatni raz. Nasz ostatni seks. Musiałam to zakończyć, tak powinno być najlepiej, jak każdy wróci do swojego życia sprzed moich urodzin. Uśmiechnął się i pocałował mnie czule 
- nie zrobię nic, czego byś nie chciała - pocałował mnie czule. Zdjęłam jego bluzkę na ramiączkach 
- jesteś cholernie seksowny - przejechałam dłonią po jego torsie, następnie ręce przeniosłam na jego plecy. Nie miał ani grama tłuszczu, był idealny. Całował moją szyję zostawiając wilgotne ślady zjechał na moją klatkę piersiową. Położyłam dłonie na jego ramiona 
- jesteś piękna - wyszeptał i zsunął mi bluzkę uwalniając nagie piersi, przyssał się do jednej, wywołując u mnie cichy jęk, kiedy przeniósł się na drugą, leżałam pod nim i dyszałam podniecona, w tym samym czasie jego dłoń wsunęła się do moich spodni i masował mnie 
- Justin proszę - wyjęczałam łapiąc z trudem oddech 
- daj mi to mała, wiem ze to lubisz - zwiększał coraz bardziej stymulacje, a moje jęki były coraz głośniejsze. Wsunął we mnie palec i to wystarczyło. Rozpadłam się pod nim na tysiące kawałków. On nie przestał zdjął moją dolną garderobę i wszedł we mnie 
- Boże Justin - pocałowałam go czule a on wypełniał mnie coraz bardziej uzyskując tym w zamian jęki rozkoszy, powoli zaczął się poruszać, na początku były to delikatne powolne ruchy, które stawały się coraz ostrzejsze a on był bezlitosny, kiedy czuł ze za chwilę dojdę, przestawał. Wychodził ze mnie, całował mnie i zmieniał pozycję. Nie mam pojęcia jak długo to trwało ale skończyliśmy kiedy robiło się jasno, przy ścianie. Byłam zmęczona, opierałam się dłońmi o ścianę, pochylona z szeroko rozstawionymi nogami. Orgazm tak mną wstrząsnął że gdyby nie silne ramiona Justina, upadłabym. Zaprowadził mnie do łóżka i usnęłam wtulona w jego nagie ciało. 
Obudziło mnie słońce wpadające przez okno. Leżałam naga w łóżku, Justina nie było, co mnie rozczarowało. Zrobiło mi się przykro. Wzięłam prysznic i poszłam coś zjeść. Na korytarzu był Kenny 
- hej Kenny co Ty tu robisz ? - uśmiechnął się na mój widok
- cześć mała, mam pilnować żeby nic Ci się nie stało, a na ostatniego ochroniarza podobno nakrzyczałaś 
- zdenerwował mnie no - zrobiłam minę jak małe dziecko, które udaje obrażone 
- no dobrze, dlatego to już się nie powtórzy - uśmiechnął się - to idziemy coś  jeść? Głodny jestem od tego siedzenia tutaj
- jasne, mi też w brzuchu burczy - wzięłam go pod rękę - a moje dzieciaki gdzieś widziałeś ?
- Pattie je wzięła 
- a Justin ? - weszliśmy do restauracji i od razu go zobaczyłam, ale nie był sam - powiedz mi że to nie jest ta osoba o której myślę – Justin spojrzał na mnie i uśmiech zniknął mu z twarzy, wstał 
- przykro mi Julia ale to ona - odwróciłam się 
- jakoś przestałam być głodna, zjedz coś a ja pójdę do siebie
- daj spokój, chodź, nie musimy z nimi siedzieć 
- dzięki, ale na prawdę pójdę, jakbym Cię potrzebowała to zadzwonię, dobrze? 
- no dobrze – pocałowałam go w policzek i poszłam do pokoju. Zamówiłam tyle słodyczy, że od patrzenia na nie czułam się grubsza. Usiadłam na łóżku, a w oczach zebrały mi się łzy . Ta sytuacja sprzed lat wróciła. To przez tą kobietę straciliśmy dziecko, a ja pamięć. Pamiętam jak to wszystkich bolało. Jak bolało Justina, kiedy nie mógł mnie przytulic tak po prostu albo pocałować bo był dla mnie wtedy praktycznie obcą osobą. A teraz ? Teraz on siedzi z nią, je, rozmawia.. Niechciane łzy płynęły mi po policzkach. Zjadłam to wszystko, czego później pożałowałam. Pomogło ale tylko na chwile. O 18 pojechałam na arenę tak jak byłam ubrana i uczesana, na szczęście wszyscy się mną zajęli bez zadawania zbędnych pytań i pół godziny później byłam na scenie i śpiewałam te piosenki, które jeszcze wczoraj mnie cieszyły, w których była zawarta moja cała miłość to tego mężczyzny. Byłam rozdarta, śpiewanie dla tych wszystkich ludzi sprawiało mi ogromną przyjemność, ale słowa które płynęły z moich ust, powodowały ból w klatce piersiowej. Zrobiłam swoje, nie starając się okazać tego co czuje i zeszłam. Do występu Justina zostało jakieś 20 minut, bo Miley zabawiała publicznośc. Weszłam do jego garderoby
- co to do cholery miało być ? - wyrzuciłam z siebie ledwo przekroczyłam próg
- nie rozumiem – zmarszczył brwi i odłożył telefon
- co ta suka tutaj robiła ? Znowu chce mnie zabić ? Chce żebym znowu poroniła ?! - otworzył szeroko oczy
- jesteś..
- nie, nie jestem do cholery ! A zresztą to nie Twoja sprawa ! Nie rozmawiamy teraz o tym
- kochanie daj spokój, przecież dobrze wiesz że tamto to był wypadek, nie zrobiła tego specjalnie – odjęło mi mowę
- Ty chyba sobie kurwa żartujesz – zacisnęłam zęby – no tak, a co innego mogła powiedzieć – parsknęłam
- kochanie – podszedł do mnie
- nie zbliżaj się – odsunęłam się – Ty jesteś takim kretynem czy tylko udajesz ?
- o co Ci chodzi ?
- jej chodzi o Twoją kasę Justin – zaśmiał się
- dałabyś spokój – uniosłam brew
- ok – zdjęłam mikrofon
- co Ty robisz ? Przecież mamy do zaśpiewania kilka piosenek
- nie – zaśmiałam się – to Ty masz do zaśpiewania kilka piosenek – rzuciłam go na toaletkę i wyszłam, wyszedł za mną
- co ty robisz ?! - złapał mnie za rękę
- daje Ci spokój – wyrwałam dłoń z jego uścisku i weszłam do swojej garderoby zamykając mu drzwi przed nosem. Byłam głupia, co ja sobie myślałam ? Że będziemy żyć długo i szczęśliwie ? Że on mnie już nigdy nie zdradzi ? Byłam gotowa zerwać te pieprzone zaręczyny dla niego, a on ? No właśnie..
Zdjęłam z siebie te ubrania i zmyłam makijaż. Wyszłam do Pattie i dzieci
- coś się stało ? - spojrzała na mnie przestraszona
- wracamy do domu – uśmiechnęłam się – muszę skończyć przygotowania do ślubu
- jak to ? - spojrzała zdziwiona – a co z Justinem ?
- uwierz mi mamo, ale Justin sobie poradzi
Po kilkunastu godzinach byliśmy w domu. Mój telefon dzwonił parę razy, lecz nie odebrałam. Wyłączyłam go. Przecież sam tego chciał..