sobota, 3 maja 2014

Rozdział 153.


Ale długo nie pospałam, bo obudził mnie telefon. Był to Justin, z niechęcią ale odebrałam 
- słucham - szepnęłam
- obudziłem cię? - usłyszałam wesoły głos
- jak widać - przewróciłam się na plecy i przetarłam dłonią twarz - więc czego chcesz ? - usłyszałam cichy śmiech 
- ależ Ty miła 
- dla Ciebie zawsze. Czego chcesz ?
- dzięki że wczoraj mnie odwiozłaś - wywróciłam oczami
- jasne - rozłączyłam się. Wstałam i poszłam do kuchni. Dzieci już nie było, za to Pattie siedziała w kuchni. Usiadłam na przeciw niej - cześć mamo
- cześć, późno wróciłaś 
- wiem a jakie przygody miałam - zjadłam kanapkę z talerza - odwiozłam Magde. Chłopacy tak imprezowali że musiałam ich odwieźć. Justina jako ostatniego wiozłam i w połowie drogi usnął. Najpierw sama się z nim silowałam, ale to nic nie dawało. Spał jak zabity więc zadzwoniłam do Kenny'ego, po jakimś czasie przyjechał i wtedy ja wróciłam - wzięłam następną kanapkę - gdyby nie to, byłabym dużo wcześniej - zaczęłam jeść, a Pattie śmiała się 
- no to wesoło miałaś - po chwili spoważniała - ale Ty z Justinem...
- co? Nie ! Mamo nie jestem taka głupia, drugi raz nie dam się nabrać 
- byliście kiedyś tacy szczęśliwi - usmiechnela się lekko. Zrobiło mi się smutno
- fakt, byliśmy szczęśliwi i zakochani, ale byliśmy młodzi i głupi, niedoświadczeni - poprawiłam włosy - gdyby nie Amy to pewnie byśmy tyle razem nie byli.. Wszystko byłoby inaczej - w głowie pojawiły mi się pewne sytuację z naszego życia 
- to było tak dawno. Nie może być jak kiedyś ? Chociaż dla dzieci to zróbcie, zachowujcie się normalnie, a nie te kłótnie o nic
- ja już nie potrafię z nim normalnie rozmawiać, nie wiem jak bardzo bym chciała to zawsze zdarza się coś, co nas poróżni, a na dodatek ten jego związek z Kate, wie mama co ja myślę o tej osobie - przytakneła lekko
- wiem dziecko, ale jemu też może się nie podobać Twój związek z Avanem 
-co? To nie jego sprawa- powiedziałam zła- on jest dobrym facetem i jest moim" żyli długo i szczęśliwie "
- on może to samo o niej myśleć - miała rację, to było jego życie, a ja już nie miałam na to wpływu
- masz mamo rację. Jego życie, ale wspólnych obiadów z nią nie będę jadła - zrobiła smutna minę 
- cholera a chciałam was zaprosić na obiad - spojrzałam na nią i roześmiałam się. Ona była jedną z nielicznych osób, które są przy mnie od początku i nie liczy się dla niej to że nie jestem już z Justinem, jest babcią moich dzieci, nie tylko moją byłą teściową, ale też przyjaciółką. Spędzamy dużo czasu razem - ale poważnie, robię dzisiaj obiad, ma być Justin, weź dzieci i przyjdzcie 
- on przyjdzie z którąś swoją seks-zabawką i będą się miziać i tak dalej, a ja żadnej z jego "przyjaciółek" nie lubie 
- zrobisz jak uważasz, moim zdaniem dzieci by się ucieszyły 
- zobaczymy - wstała i nalała sobie kawę
- swoją drogą Jacob robi się coraz bardziej podobny do Justina - sama to zauważyłam, ale miałam nadzieję że tylko ja to widzę, jednak myliłam się. 
- wiem - popatrzyłam na nią - to mnie przerasta. Justin ostatnio powiedział coś, o czym nie mogę przestać myśleć - przeczesałam dłonią włosy - że to moja wina że się rozstaliśmy, że powinnam mu wybaczyć to że Selena go uwiodła i nakłoniła do seksu, bo przecież byłam w ciąży, długo staraliśmy się o dziecko i ..
- bzdura! - powiedziała oburzona- słusznie zrobiłaś, ty go nie zdradziłaś, nie myśl o tym bo nic dobrego z tego nie wyjdzie, to mój syn ale zachował się jak idiota
- o której ten obiad? - spojrzałam na zegarek
- o 15 - ona także sprawdziła godzinę - cholera! - wstawiła kubek do zmywarki - muszę już lecieć- pocałowała mnie w policzek - do później - i wyszła szybko, pomogłam Annie posprzątać w domu, bo nie miałam nic do roboty i zrobiłyśmy ciastka, o 13.30 wróciła Amy i moja siostra przywiozła Jacoba. Przygotowałam dzieciom ubrania i o 14.30 wyszliśmy z domu
- a po co idziemy do babci ? - zapytała Amy, kiedy zorientowała się gdzie idziemy 
- bo babcia zaprosiła nas na obiad kochanie i tata tam będzie - na jej buzi pojawił się szeroki uśmiech
- to super, muszę mu opowiedzieć co mi powiedziały koleżanki w szkole - zaśmiałam się pod nosem i weszliśmy na ogród, w drzwiach pojawiła się postać, a po chwili już był  przy nas 
- witaj Julio - pocałował mnie w policzek i przytulil radośnie dzieci
- cześć Rob - wziął ode mnie pudełko z ciastkami - dawno Cię nie widziałam, co się z Tobą działo? - Rob to kuzyn Justina, poznałam go na naszym weselu, spotykaliśmy się na jakiś rodzinnych uroczystościach. Jest prawnikiem i ostatni raz widziałam go w sądzie, po ostatniej rozprawie rozwodowej 
- praca, praca i jeszcze raz praca - dzieci pobiegły do domu - a co u Ciebie? Słyszałem że ślub bierzesz - usmiechnelam się szeroko 
- biorę i już nie mogę się doczekać
- mam nadzieję że będziesz szczęśliwa - weszliśmy po schodach - w razie co, to wiesz gdzie szukać adwokata - zaśmiałam się i weszłam 
- dzięki Rob, dobrze mi życzysz widzę - uśmiechnął się pokazując białe zęby 
- życzę Ci szczęścia - wszedł za mną - ale uważam że do mnie byś lepiej pasowała - zmierzwiłam mu włosy 
- głuptasie tylko nie mów tego mojemu narzeczonemu 
- a Ty mojej dziewczynie - spojrzałam na niego zdziwiona - tak mam dziewczynę, czemu wszyscy tak zawsze reagują? - weszliśmy  do kuchni gdzie była Pattie
- może dlatego że wszyscy myśleli że jesteś gejem
- albo dlatego że nikt nigdy cię nie widział z dziewczyna - wtrąciła Pattie biorąc pojemnik z ciastkami i zaczęła je wykładać
- ale rozumiem, trzydziestka na karku, to najwyższy czas założyć rodzinę 
- o nie - powiedział poważnie - na to, to ja mam jeszcze czas - rozejrzał się - gdzie wujek?
- typowy facet - powiedziałam
- wszystko ok, ale jak mowa o ustatkowaniu się, to - powiedziała mama
- albo zmienia temat - wtrąciłam 
- albo ucieka - dokończyła 
- ej ja tu w dalszym ciągu jestem - zaśmiał się. Ktoś zadzwonił do bramy - mam pomysł - uśmiechnął się szeroko 
- to Justin - spojrzała na zegarek Pattie - co to za pomysł?
- możemy wkurzyć trochę mojego kuzyna, co Ty na to? 
- co masz na myśli? - podszedł do mnie i położył dłonie na moich biodrach 
- możemy udawać że jesteśmy parą - zaśmiałam się i zarzuciłam mu ręce na szyję
- ale bez całowania i macania bo Avan spierze Ci tyłek 
- to nie jest najlepszy pomysł - wtrąciła Pattie - ale chętnie popatrzę - zaśmiała się i postawiła talerz z mięsem 
- to kochanie idę otworzyć - pocałował mnie w policzek i wyszedł szybko 
- lubisz go prowokować prawda? - oparła się o blat i uśmiechała pod nosem
- lubie mu pokazywać co stracił - usmiechnelam się szeroko i zaniosłam mięso, a zaraz po mnie dołączyła Pattie
- Rob się akurat nadaje, idę zawołać dzieci i wtajemniczyc Jeremyego - wychodząc minęła się w drzwiach z Kate. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać więc wysłałam wiadomość do mojego narzeczonego, informując że jestem z dziećmi na obiedzie u Pattie i jest Justin. 
- cześć - usłyszałam, wywróciłam oczami. Zobaczyłam że siada na fotelu
- cześć - burknełam pod nosem
- jak widzisz wygrałam - spojrzałam na nią, nie rozumiałam co ma na myśli - Justin jest mój - parsknełam
- a bierz go sobie, szczęścia - tym ją zaskoczyłam, przez chwilę milczała
- wiem że go kochasz
- nie kocham go, teraz mam chłopaka i wiesz co? Będziemy rodzina - usmiechnelam się i wtedy wszedł Rob z Justinem. Pierwszy z nich od razu podszedł do mnie i objął mnie
- Julia możemy porozmawiać? - Justin był zły
- jasne - podeszłam do schodów, a Rob powiedział bezgłośnie " wie że chcieliśmy kłamać " trochę mnie to rozczarowało, ale wyszłam na sama gore, gdzie Pattie miała zrobiony mały ogród, a on za mną. Kiedy weszlam, zamknął drzwi. Spojrzałam na niego - o co chodzi Justin ?
- dlaczego chciałas mnie oszukać ? 
- chciałam tylko się zabawić Twoim kosztem - zaśmiał się  
- przynajmniej jesteś szczera - usiadł na krześle - dziękuję że odwiozlas mnie do domu
- nie ma za co, coś jeszcze ? - podeszłam do niego, ale nie odpowiedział, więc złapałam za klamkę, ale w tym momencie wstał i swoim ciałem przycisnął mnie do nich - co Ty robisz ? - patrzyl mi prosto w oczy 
- doprowadzasz mnie do szału - pociemniały mu oczy 
- justin wypuść mnie - chciałam go odepchnąć ale bez sukcesu 
- szlag mnie trafia że on robi z Tobą to co ja kiedyś robiłem - patrzył mi w oczy i zmuszał mnie abym ja robiła to samo - to że ostatnim co widzi przed snem i pierwsze po przebudzeniu rano jest twoja twarz, że może Cię całować kiedy chce 
- przestań nie chce tego słuchać - chciałam ale nie mogłam. To nie było w porządku
- ja tylko mogę sobie Ciebie wyobrażać i uwierz mi robię to każdej nocy zanim zasnę
- żeby sobie ulżyć i popracować ręką - parsknął ale nie zaprzeczył, zamiast tego mówił dalej 
- wyobrażam sobie Twoje usta na mnie, moje na Tobie, rozpalonej Tobie, jak dosiadasz mnie, jak Cię wypełniam, jak drżysz kiedy Cie dotykam - dobrze wiedział że wyobrażam to sobie w momencie kiedy to mówi i podnieca mnie to - jak jęczysz i błagasz o więcej, szybciej, mocniej, wiem jak lubisz  i wiesz że dobrze znam Twoje ciało, idealnie pasujemy do siebie, nasze ciała sa dla siebie stworzone- mruczał seksownie - jesteś teraz mokra dla mnie 
- tak - wydyszałam, mimo że to nie było pytanie 
- teraz Cię pocałuje, dobrze ? - dawał mi wybór ? Nie miałam wyboru, ale czekał aż odpowiem 
- tak, błagam - wpił się zachłannie w moje usta, całował mnie jakby jutra miało nie być. Położył dłonie na moich biodrach i podniósł mnie, wplotlam palce w jego włosy i całowałam go zachłannie. Opamietalam się dopiero kiedy zdjął mi bluzkę - Justin - odsunelam go i zła założyłam bluzkę - nie jestem dmuchaną lalką którą będziesz pieprzyl kiedy tylko Ci się zachce 
- Julia nie chodzi mi o to - przytrzymał drzwi kiedy je chciałam je otworzyć - zależy mi na Tobie - musiałam uspokoić swoje hormony które w tym momencie szalały we mnie
- zależy Ci na seksie, odejdz i udawajmy ze to co się przed chwila stało nie miało miejsca - wyszłam zła a on szedł za mną 
- Julia naprawdę mi zależy na was, wróć do mnie, zobacz jacy kiedyś byliśmy szczęśliwi - odwróciłam się do niego przodem
- właśnie.. Byliśmy i głównie dlatego że pieprzylismy się jak króliki, a teraz jestem szczęśliwa z narzeczonym i nie przez seks, on mnie kocha, Ty nigdy nie zrozumiesz co to znaczy. Ty kochasz tylko siebie i swoje pieniądze, więc nie mamy o czym rozmawiac - szłam dalej
- mylisz się, kocham Ciebie i dzieci
- gowno prawda - weszlismy do jadalni, gdzie zła usiadłam przy stole 
- znowu się kłócicie ? - patrzyła na mnie zmartwiona Amy
- nie kochanie, poprostu mamy inne zdanie - uśmiechnęłam się 
- dokładnie - powiedział Justin, patrzył na nią z miłością i lżej na sercu mi się zrobiło 
- chciałabym żebyś mieszkał z nami - powiedziała smutna, on wstał od stołu i podszedł do niej 
- kochanie to że ja i mama nie jesteśmy razem to nie znaczy że między nami będzie inaczej, kocham was i zawsze kiedy tylko będziesz chciała ze mną porozmawiać, albo przyjechać to zadzwoń. Nie będziemy razem mieszkać bo mama ma męża i on was też kocha ale będziemy się spotkać - przytulila go mocno, on spojrzał na mnie z wyrzutem i przytulił ja
- siadajcie i jemy obiad bo zaraz wszystko wystygnie - wstając Justin pocałował Amy. Usiadł obok Kate której ta sytuacja nie za bardzo się podobała. Dotknęła jego dłoni, a on zbył ją wymuszonym uśmiechem. Zaczęliśmy jeść, kiedy spóźniona wpadła Jazmyn 
- przepraszam za spóźnienie  ale korki były - poszła umyć ręce i usiadła - mam obóz za tydzień - cały obiad rozmawialiśmy o obozie na moje szczęście. Kiedy skończyliśmy poszłam zmywać a ze mną Justin i Kate, bo przecież samego ze mną go nie zostawi, dopóki ktoś z nas o to nie poprosi. Ja myłam, on wycierał a ona siedziała
- nie wiem co zrobić z Amy - odezwałam się pierwsza
- czemu ? Coś się stało ?
- rozrabia w szkole, jest niegrzeczna i bije się 
- to ma akurat po Tobie - ochlapałam go i zasmialam się 
- mówię poważnie, rozmawiałam z nią ale nie chciała mi nic powiedzieć a jej zachowanie się nie poprawiło, robi na złość mi Jacobowi, już nie wiem co mam z nią zrobić 
- a przy Avanie ? 
- jak on jest to ona tak jak przy Tobie, jest aniołkiem, rozmawiałam z nauczycielką, mówiła ze to może być przez to jakie mamy życie 
- porozmawiam z nią - uśmiechnął się 
- dzięki.. A i w przyszłym tygodniu ma występ, bardzo by chciała żebyś przyszedł
- nadpisz mi o której to na pewno przyjadę, nie mogę przegapić tego 
- idę do łazienki - wyszla Kate
- znowu sami - uśmiechnął się a mój telefon odezwał się, była to moja siostra, chwile później Justin też dostał wiadomość. Zaprosila mnie na urodziny Ryana, odpisałam ze będę - a więc ? - patrzył na mnie z uśmiechem
- a wiec co ? - schowalam telefon   
- masz pianę na twarzy - przetarlam twarz dłońmi
- gdzie ? - podniósł dłoń i ubrudził mnie pianą  - Justin ! - krzyknęłam zdziwiona - co Ty robisz ? - on nie odpowiedział tylko stał i śmiał się głupkowato - idiota - warknęłam i wytarłam nerwowo twarz - co Ty  sobie myślisz ? 
- nic, po prostu nie mogłem się powstrzymać uroczo wyglądałaś - cały czas się śmiał więc i mi się to udzieliło i zczęłam się śmiać
- wariat - rzuciłam w niego ścierką 
- jak za starych czasów - spoważniałam 
- taaaak jak za starych czasów - wzięłam głęboki oddech 
- chciałbym żeby było jak dawniej - odsunęłam się 
- nie.. przestano, rozmawialiśmy już o tym i nie wraca my do tego - objęła się ramionami - było minęło, nie ma do czego wracać.. - podeszłam do drzwi
- ale Julia - ruszył w moją strone
- nie Justin.. to koniec - wyszła szybko z kuchni i wpadłam prosto na Kate 
- uważaj jak łazisz - warknęła, nie miałam ochoty się z nią kłócić, wiec po prostu wyminęłam ją i poszłam do salonu. Dzieciaki bawiły się, ale ja dłużej nie mogłam tutaj być 
- dzieci, idziemy do domu - ledwie wypowiedział am te słowa i rozległ się jęk niezadowolenia 
- daj spokój nie musisz wychodzić z mojego powdu, to ja już pójdę - powiedział za moimi plecami Justin 
- nie to nie chodzi o Ciebie, tylko źle się czuję
- chora jesteś ? - patrzył zmartwiony 
- chce iść do domu, dzieci mogą zostać tylko je później przy prowadź, ja ide do domu
- naturalnie, dzieci będą w domu na kolację - uśmiechnął się 
. W takim razie.. dziękuje bardzo za obiad, miło było spędzić z wami trochę czasu i miłego wieczoru - ruszył am do drzwi 
- odprowadze ją - usłyszał am i po chwili był przy mnie - nie chce żebyś po drodze zemdlała czy coś więc może lepiej jak Cie odprowadza - chciałam zaprzeczyć, już otwierałam usta żeby to zrobić, ale nie dał mi dojść do słowa - niesrzeciwiaj się bo zrobię to niezależnie co po wiesz, dobrze wiesz że potrafię być na prawdę uparty 
- tak wiem - zaś miałam się - ale wiesz co ? Była bym Ci wdzięczna gdyby Twoja koleżanka nie uczestniczyła w rodzinnych uroczystościach tam gdzie są dzieci, bo one za nią nie przepadają i Amy mi powiedziała że jest nie miła, więc..
- rozumiem - Westchnął - postaram się , dobrze ? - usmiechnelam się szeroko
- dobrze, dziękuje a i Porozmawiaj z naszą córką 
- o jej zachowaniu, tak wiem, zadzwonie do Ciebie i powiem o co chodziło jak z niej to wyciągane
- dzięki - uśmiechnęłam sie lekko, resztę drogi szliśmy w milczeniu. Wszedł ze mną nawet na ogród i zaprowadził do samego domu - dziękuje Justin
- daj spokój, gdybyś po drodze zemdlała miałbym Cie na sumieniu - zaśmiałam się, a on wpatrywał się we mnie 
- co tak patrzysz ? - zrobił krok w moją stronę 
- zakochałem się w tym śmiechu - czułam że się czerwienie
- daj spokój - wziął oddech
- wiem, nie powinienem,ale to prawda i nic na to nie poradzimy
- ale możemy to ułatwić bue wracając do tego - nerwowo przeczesałam włosy - słuchaj, idę na urodziny szwagra, co mogę mu kupić ? Bo ja się kompletnie nie znam na tym i może możesz mi coś doradzić ?
- idziesz na urodziny Ryana ? - był zdziwiony 
- no tak, przecież mówię, a co? Coś nie tak ? - po chwili zdziwienie zamieniło się w szeroki uśmiech - co się szczerzysz ?
- tak się składa ze  też sie tam wybieram i mam już dla niego prezent więc może pójdziemy razem ? - uderzyłam go lekko
- możesz się zabrać ze mną jeśli tak bardzo chcesz, ale prezent daje mu sama.. to znaczy mam coś ale nie wiem czy mu się spodoba - patrzył dalej, czekał na odpowiedz - mam 6 biletów na mecz koszykówki tej waszej ulubionej drużyny i nie wiem właśnie czy to.. - nie dał mi dokończyć bo podniósł mnie wysoko i o kręcił 
- to wspaniały prezent ! - postawił mnie - jak je zdobyłaś? Przecież wszystkie wyprzedali - odsunęłam sie 
- chyba nie wiesz z kim rozmawiasz - udałam urażoną - mam swoje znajomości.. więc myślisz że mu się spodoba ? 
- będzie zachwycony - uśmiechnęłam się 
- idź do dzieci i Porozmawiaj z Amy - uśmiechnął się 
- dla ciebie wszystko - schylił się i myślałam ze pocałuje mnie w usta, ale myliłam się, musnął delikatnie mój policzek i odszedł. Weszłam do domu i od progu przywitała mnie Anna
- Pani Julio, ma Pani gościa 
- kto to taki? nikogo się dzisiaj nie spodziewam 
- to Pani mama i chyba się stało coś poważnego, bo nie wygląda najlepiej
- gdzie ona jest ? - przeczesałam dłonią włosy
- w salonie, czeka na panią już około 30 minut, mówiłam że nie wiem kiedy pani wróci ale ona nalegała żeby zostać - wyraźnie była zmartwiona 
- ok, jakoś sobie z nią poradze, możesz przynieść mi szklankę wody ? 
- oczywiście - poszła do kuchni a ja weszłam do salonu, ledwo otworzył am drzwi a ona poderwała się na nogi i podeszła do mnie 
- oni wiedzą - była przerażona, co jest do niej nie podobne - oni wiedzą, rozumiesz co to znaczy ? Jesteśmy skończeni - mówiła dość szybko i nie za głośno 
- ale mamo o co chodzi ? - usiadłam na kanapie a ona obok mnie 
- Ty bic nie rozumiesz ? Mowie Ci do cholery że oni wiedzą
- ale kto ? - zaśmiałam się 
- prasa, o tym że Jacob jest synem Justina ! - krzyknęła - jesteśmy skończeni 
- spokojnie mamo, skąd to wiesz ?
- jak to skąd ? - zapytała oburzona - szła dzisiaj do domu z centrum i napadli mnie i zaczęli o to pytać 
- oni zawsze o to pytali - westchnęłam - a ja zawsze unikam odpowiedzi
- tez tak robiłam ale dzisiaj nie wytrzymałam - serce zaczęło bić mi szybciej
- mamo coś ty zrobiła ? 
- wkurzyłam się i uderzył am reportera torebką - zaczęłam się śmiać a ona stwierdzając że nic nie rozumiem wyszła. Jakiś czas później mój były mąż przyprowadził dzieci 
- wiem o co chodzi, mogę wejść ? - dzieci zmęczone weszły
-jasne, ale najpierw podłoże je spać
- ja się tym zajme - pojawiła się Anna i zabrała dzieciaki
- w takim razie zamieniam się w słuch - uśmiechnęłam sie , ale on był całkiem poważny 
- lepiej usiądz..