~ co do cholery słyszała?!- nie czekałam na odpowiedź bo wiedziałam jak ona brzmi. Zamiast tego wyswobodziłam się z jego objęć i wybiegłam z domu. Nie wiedziałam co robię, nie wiedziałam po co w ogóle wyszłam z domu ale wiedziałam jedno nie dam nikomu zniszczyć mojej rodziny. Było już ciemno, ale zobaczyłam ją, dzięki oświetlonej dróżce z drobnych kamieni, dopiero teraz dotarło do mnie że nie mam butów, ściągnęłam je pędząc do pokoju aby spakować rzeczy mojego męża, co na szczęście nie było konieczne bo wymyślili sobie głupie żarty. A więc chłodne kamyczki raziły swoją konstrukcją podbicie moich stóp, nie zwracałam na to zbyt dużej uwagi, teraz liczyło się dla mnie tylko jedno, musiałam ją znaleźć i dopaść. Przez głowę przeleciała mi myśl „ Powyrywaj jej te doczepiane włosy” ale zrezygnowałam, bo może to się obrócić przeciwko mnie.. co ja mówię, to już wszystko jest przeciwko mnie. Rozejrzałam się i zobaczyłam że poza nią, idącą do wyjścia i mną jakieś 5 metrów z tyłu nikogo nie ma. Ku mojemu zdziwieniu nie spieszyła się do wyjścia - co Ty wyprawiasz?! - krzyknęłam, w moim głosie było słychać panikę i złość. Wysokość mojego tonu mnie zdziwiła, było jak warknięcie, brzmiało jak warczące dzikie zwierze a i tak z nutą rozżalenia i strachu, a ona odwróciła się i z głupim kpiącym uśmiechem, który nie znikał z jej twarzy podeszła do mnie - myślałam że jesteś moją przyjaciółka- syknęłam przez zaciśnięte zęby
* co? Przyjaciółką ? Nie bądź śmieszna - tu się zdziwiłam, a moje dłonie samoistnie zacisnęła się w pięści, czułam jak paznokcie wbijają się w wewnętrzną część dłonie. Miałam mętlik w głowie Przecież pomagała mi, doradzała, nawet kiedy na horyzoncie była Kate, przecież mogła stanąć po jej stronie i razem by zniszczyły mój związek, ale nie, podpowiadała mi jak mam się zachować, nic z tego nie rozumiałam
~ ale
* zabrałaś mi go - wysyczała przez zaciśnięte zęby, a w jej oczach była nienawiść
~ dziewczyno to było ponad 2 lata temu- powiedziałam kpiąco
* nie ważne kiedy to było, on był mój- otworzyłam szeroko oczy nie ukrywając zdziwienia
~ masz rację. Był- no to z przyjaźni nici zaśmiałam się w duchu do siebie
* i mój będzie obiecuje Ci to - odwróciła się i odeszła. to było dla mnie jak kubeł zimnej wody. Czyli tak jak myślałam, bałam się do czego ona jest zdolna, pamiętam jak kiedyś wpadła do nas do pokoju hotelowego i w jej oczach był ten sam błysk nienawiści, to właśnie wtedy o mały włos nie rozpadł się nasz związek, to właśnie wtedy Ona skłamała że jest z nim w ciąży a to wszystko po to żeby go odzyskać, a później ta nagła zmiana, przecież to było nie możliwe, mogłam się domyślić ze to nie jest szczere, ale dlaczego po takim czasie ? Dlaczego po ponad 2 latach ? Miała tyle okazji do tego, nawet przed tym wypadkiem, przecież nie żyliśmy zbyt dobrze, mogła to wykorzystać, ale teraz ? Kiedy wszystko się układa ? To znaczy mam taką nadzieje że się układa, wtedy znowu pojawia się ktoś, kto chce zniszczyć nasze życie, nasze szczęście, naszą rodzinę. Nie rusza jej to że mamy dziecko ? Amy w którą Justin jest zapatrzony jak w obrazek, dziecko, które jest dla niego droższe od diamentów i jest jego oczkiem w głowie, skarbem, dzięki któremu tyle przetrwaliśmy, gdyby nie ona, to bym nie dawała rady wtedy kiedy było źle, a teraz ona chce zniszczyć tą całą więź jaka jest w naszej rodzinie ?... Właśnie.. Chce.. ale czy to jej się uda ? Oby nie.. Bo bez mojego męża nie jestem w stanie normalnie funkcjonować
~ dziwka - warknęłam i odwróciłam się w stronę domu z którego właśnie wychodził Justin. Kiedy go zobaczyłam słone łzy popłynęły mi po policzkach, te łzy które tak dusiłam przed nią żeby nie pokazać że jestem słaba, żeby nie miała tej satysfakcji że się jej boje, że jest dla mnie zagrożeniem, nie mogłam nawet wyobrazić sobie że on odejdzie od nas, zostawi mnie i Amy. Poczułam jak mnie przytula - ja tego nie zrobiłam- wyszeptałam przez łzy- przysięgam- wtuliłam twarz w jego koszule
- wiem kochanie- głaskał mnie po głowie- nie płacz już, już dobrze. Jestem tu przy Tobie- przytulił mnie mocniej, próbując tym samym uspokoić mnie. Tego potrzebowałam. Czuć że jest ze mną mimo wszystko. Głowa bolała mnie od płaczu, a przed oczami zrobiło mi się ciemno. Jakakolwiek siła opuściła moje ciało
~ Justin- wyszeptałam - słabo mi- poczułam jego mocniejszy uścisk, moje ciało stało się słabe, powieki ciężkie, więc zamknęłam je, na chwile, maluteńką chwilkę a później obudziłam się w łóżku. On leżał obok ledwo przytomny, zegarek wskazywał 5.32, pogładziłam go po policzku wierzchem dłoni - śpij- nieświadomie zapewne uśmiechnął się i zamknął oczy. Taki widok budził we mnie szczęście- mój Justin leży, śpi taki bezbronny, uśmiecha się przez sen, jego klatka piersiowa unosi się regularnie i opada, i jest tuż obok mnie. Najciszej jak tylko potrafię wstałam i wykąpałam się, wysuszyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam do kuchni. Nikogo nie było jeszcze. napiłam się soku i biorąc potrzebne rzeczy wyszłam z domu. Była 9, czyli miałam 3 godziny, pojechałam do centrum na zakupy. W moich ulubionych sklepach kupiłam kilka rzeczy i punktualnie byłam na planie. Miałam nadzieję że chociaż tutaj uda mi się zapomnieć o wczorajszej sytuacji, o Selenie.. I tak się stało, gdy weszłam zaraz przywitało mnie miłe:
* no już myślałam że nie przyjdziesz- przytuliła mnie Elizabeth – ostatnio to Ona jako przyjaciel doradzała mi co jak i gdzie, to jej powierzałam sekrety i szczerze ? Jako przyjaciółka skradła moje serce
~ jestem, tylko miałam wczoraj małe komplikacje, to co? Zaczynamy ?- miałam nadzieje ze nie zapyta o co chodzi, żebyśmy mogły spokojnie to obgadać po pracy. Liz już otworzyła usta żeby zapytać pewnie o co chodzi, ale zamknęła je gdy ktoś ją wyprzedził
+ oczywiście- usłyszałam za mną Victorie. Dzisiaj dużo roboty nie było, więc bez stresu wszystko robiliśmy
- stop ! Julka wraca do domu- usłyszałam Justina, który po chwili mnie obejmował i widać że ulżyło mu gdy był przy mnie, bo rozluźnił mięśnie obejmując mnie
~ co Ty wyprawiasz? - byłam zła bo kiedy w końcu udało mi się zapomnieć o wczoraj on mi to zakłóca
- wracamy do domu, ona odchodzi z tego filmu – na początku myślałam że żartuje ale był jak najbardziej poważny
~ co?! - odeszłam od niego kiedy zrozumiałam że to nie są żarty. O co mu chodziło? Jak mogę odejść ?- jakim prawem wchodzisz tu i nie dość że przerywasz w nagraniu to jeszcze mówisz że mam odejść?
- kiedy ostatnio coś jadłaś? - zapytał już grzecznie, otworzyłam buzię żeby odpowiedzieć ale po chwili ją zamknęłam bo zdałam sobie sprawę że nie wiem- no właśnie
~ Justin ale
- nie- przerwał mi- wczoraj straciłaś przytomność bo jesteś osłabiona, lekarz pobrał Ci krew i obudził mnie dzwoniąc z wiadomością że masz anemie i musisz zacząć dbać o siebie
~ nic mi nie będzie
+ jeśli to prawda to on ma rację- usłyszałam drugi męski głos, Avan
~ ty też przeciwko mnie? - zapytałam zrezygnowana
- Julia, ja chce dobrze dla Ciebie- powiedział lekko poddenerwowany - idź spakuj swoje rzeczy a ja porozmawiam z kim trzeba
~ ale – chciałam się sprzeciwić ale nie dał mi takiej możliwości
- powiedziałem już, zapakuj to co tam chcesz a Kenny po to przyjedzie i czekaj w aucie - zrezygnowana poszłam do garderoby, spakowałam co moje i poszłam do samochodu, gdzie po chwili dołączył do mnie mój mąż - za 2 tygodnie wracasz
~ co?
- nie chcą Cię odpuścić, dobra jesteś więc wynegocjowałem 2 tygodnie wolnego – powiedział nieźle wkurzony
~ nic mi nie będzie- spojrzał na mnie
- Julia, jesteś blada, drżysz, łatwo Cię zdenerwować, mówiłaś że w głowie Ci się kręci i włosy Ci wypadają a do tego nie jesz, co wcale nie pomaga w Twojej sytuacji
~ równie dobrze można powiedzieć że jestem w ciąży
- Julia- pocałował mnie w policzek - odpuść - odpalił silnik i ruszyliśmy przed siebie
~ Justin - położyłam rękę na jego kolanie, chcąc rozładować to napięcie które dało się wyczuć między nami. Byłam mocno wkurzona na niego, ale może miał racje ? Chciała załagodzić ta całą sytuacje - gdzie jedziemy ?
- do domu- nie zwracał uwagi że moja rękę podjeżdża coraz wyżej. Nie chciałam żeby był zły
~ może pojedziemy
- nie- odpowiedział stanowczo - jedziemy do domu i jesz obiad i odpoczywasz - nie okazywał żadnych uczuć
~ a odpoczniesz ze mną ?- zapytałam zadziornie
- nie - przybliżyłam się do niego i włożyłam mu rękę pod bluzkę przejeżdżając po jego torsie, ustami składałam pocałunki na jego szyi i policzku, po czym wyszeptałam
~ zrobię Ci takie rzeczy o których nawet nie marzyłeś - uśmiechnął się, udało mi się
- uszyjesz mi bluzkę? - śmiał się
~ co?- nie rozumiałam o co mu chodzi.. jaką bluzkę ?
- no nawet nie marzyłem żebyś uszyła mi bluzkę, więc to zrobisz ?- starała się zachować powagę ale mu to nie wyszło
~ wiesz co? Jesteś wredny - opadłam na siedzenie a on cały czas się śmiał. Kiedy dojechaliśmy szłam do domu cały czas z udawaną złością
- Julka- podbiegł do mnie - co miałaś na myśli- zapytał obejmując mnie w pasie od tyłu
~ uszycie koszulki - zabrałam jego ręce, to znaczy chciałam ale nie mogłam bo przecież jest silniejszy
- co miałaś na myśli? - powiedział tym swoim zachrypniętym, seksownym głosem, aż nogi mi się ugięły, weszliśmy do domu
~ najpierw bym całowała Cię pozbawiając się Twojej super seksownie obcisłej koszulki- teraz byliśmy odwróceni twarzą do siebie, ja Szłam tyłem
- no i? - patrzył na mnie
~ wycałowała bym twój każdy centymetr - zbliżyłam usta do jego i powtarzając -każdy- złapałam go za Jerry'ego, a on wpił się w moje usta - ale to było wtedy- odepchnęłam go - teraz nie mam ochoty- patrzył na mnie zdziwiony i rozczarowany a z końca korytarza usłyszeliśmy stłumione śmiechy
+ nie chcieliśmy przeszkadzać
~ Kim - zaśmiałam się i rzuciłam na nią
+ jak przeszkadzamy to wrócimy później
~ oj daj spokój, co wy tu robicie ?
+ tęskniłam za Tobą, ale widzę że zajęta byłaś
~ oj daj spokój, nie chciał mnie w aucie to ja nie chce go w domu
- chciałaś? - zapytał zdziwiony
~ to już nie ważne, idźcie robić coś, co robią faceci a my musimy pogadać- pocałował mnie po czym z Davidem wyszli
+ co się stało?
~ nie wiem co mam zrobić z tym wszystkim- usiadłam w salonie i powiedziałam jej co się wydarzyło z Selena. Bardzo mi pomogła rozmowa z nią i wiem że Justin jest mój. Fakt, nie mogę go traktować jak rzeczy, ale jest moim mężem i w pewnym sensie należy do mnie. Zjedliśmy obiad, przy czym Justin pilnował aby wszystko zniknęło z mojego talerza.
Wieczorem kazał wcześnie położyć mi się spać. Denerwowało mnie to, on jest nadopiekuńczy. Przez cały dzień męczyło mnie jedno pytanie, które w końcu postanowiłam mu zadać
~ Justin ?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz