Po tym co powiedziałam Justinowi,
poświęcał mi więcej czasu, jednak nie mógł dać mi go tyle ile
ja bym potrzebowała, Nie chciałam nikomu mówić co się stało, co
wydarzyło się mną a Avanem, co było przyczyną tego że po raz
kolejny zamknęła się na świat, znajomych i większość rodziny.
Wychodziłam z domu tylko wtedy kiedy musiałam, zaśpiewałam kilka
piosenek raz w tygodniu, dałam autografy i wracałam z powrotem do
mojej jaskini, dzieci za to wychodziły z domu często i na długo,
nie chciałam ich trzymać i pokazywać im że coś jest ze mną nie
tak. Zero wywiadów, zero osobistych wpisów gdziekolwiek i zero
odpowiedzi na prywatne pytania. Po tygodniu braku moich odpowiedzi
przyjechała do mnie siostra
-Julia co się z Tobą dzieje ? - mówiła mijając mnie – zamknęłaś się w domu, nigdzie nie wychodzisz, znowu ten Bieber ?
- nie – weszłyśmy do salonu a raczej ja za nią i usiadłam obok – tym razem nie Bieber tylko Avan, ale proszę – podniosłam rękę kiedy widziałam że chce coś powiedzieć – nie chce o tym rozmawiać, dobrze? Nie teraz, może później, kiedy będę na to gotowa – uśmiechnęłam się lekko a Jacob wgramolił się na moje kolana
- chce do taty – powiedział nadąsany, wykonałam szybki telefon do Justina
- zaraz przyjedzie, a teraz zmykaj do siebie – zadowolony z siebie wrócił do swojego pokoju
- powiedz o co chodzi Julka, jesteś moją siostrą i chce wiedzieć, chce pomóc, słucham
- chodzi o Avana, nie chce brać z nim ślubu, ale boje się mu o tym powiedzieć, boje się go rozumiesz?
- Ale dlaczego? Przecież z Justinem i tak nie będziecie już razem, nie wrócicie już do siebie
- nie chodzi o Biebera, nie kocham już Avana – z mojego oka popłynęła łza którą szybko wytarłam -dlaczego Juss miałby do mnie nie wrócić ? - spojrzała na mnie, w jej wzroku zobaczyłam współczucie
- to Ty nie wiesz? - popatrzyłam na nią zdziwiona
- no nie, oświeć mnie
- ta jego piękna jest w ciąży. Cały internet o tym huczy
-co ? - byłam na prawdę zaskoczona, tym bardziej że Justin był na każde nasze zawołanie, był u mnie co drugi dzień, fakt wymijał się od bliskości ze mną ale myślałam że chce mi dać tym do zrozumienia że czeka aż zrobię coś z moim narzeczonym, ale teraz wszystko zaczynało się układać w całość, zrobiło mi się słabo. Obiecałam sobie że nie dam się zranić już nigdy w ten sposób a tym bardziej on nie może tego zrobić – który to tydzień ?
-Julia co się z Tobą dzieje ? - mówiła mijając mnie – zamknęłaś się w domu, nigdzie nie wychodzisz, znowu ten Bieber ?
- nie – weszłyśmy do salonu a raczej ja za nią i usiadłam obok – tym razem nie Bieber tylko Avan, ale proszę – podniosłam rękę kiedy widziałam że chce coś powiedzieć – nie chce o tym rozmawiać, dobrze? Nie teraz, może później, kiedy będę na to gotowa – uśmiechnęłam się lekko a Jacob wgramolił się na moje kolana
- chce do taty – powiedział nadąsany, wykonałam szybki telefon do Justina
- zaraz przyjedzie, a teraz zmykaj do siebie – zadowolony z siebie wrócił do swojego pokoju
- powiedz o co chodzi Julka, jesteś moją siostrą i chce wiedzieć, chce pomóc, słucham
- chodzi o Avana, nie chce brać z nim ślubu, ale boje się mu o tym powiedzieć, boje się go rozumiesz?
- Ale dlaczego? Przecież z Justinem i tak nie będziecie już razem, nie wrócicie już do siebie
- nie chodzi o Biebera, nie kocham już Avana – z mojego oka popłynęła łza którą szybko wytarłam -dlaczego Juss miałby do mnie nie wrócić ? - spojrzała na mnie, w jej wzroku zobaczyłam współczucie
- to Ty nie wiesz? - popatrzyłam na nią zdziwiona
- no nie, oświeć mnie
- ta jego piękna jest w ciąży. Cały internet o tym huczy
-co ? - byłam na prawdę zaskoczona, tym bardziej że Justin był na każde nasze zawołanie, był u mnie co drugi dzień, fakt wymijał się od bliskości ze mną ale myślałam że chce mi dać tym do zrozumienia że czeka aż zrobię coś z moim narzeczonym, ale teraz wszystko zaczynało się układać w całość, zrobiło mi się słabo. Obiecałam sobie że nie dam się zranić już nigdy w ten sposób a tym bardziej on nie może tego zrobić – który to tydzień ?
chyba 5, Julka tak mi przykro
- nie, daj spokój,możesz zostać z dziećmi ? - wstałam i wzięłam telefon
- jasne, ale co Ty robisz ?
- mam zamiar zacząć żyć tak jak ja chce – w tym momencie byłam wściekła, cała się trzęsłam idąc do pokoju, ale nie mogłam dać za wygraną, chciałam być szczęśliwa i obiecałam sobie że osiągnę to za wszelką cenę.
Zrobiłam makijaż, ubrałam się i po wykonaniu kilku telefonów byłam gotowa na rewolucje w moim życiu. Było strasznie zimno, ale Kenny już czekał na mnie i szybko wyskoczył z auta żeby otworzyć mi drzwi
- cześć piękna – pocałowałam go w policzek
- cześć- wsiadłam a kiedy on zajął swoje miejsce dodałam – jak ja bardzo się za Tobą stęskniłam, będzie mi Ciebie brakować
- a uciekasz gdzieś ?- opowiedziałam mu o tym co się wydarzyło w moim życiu i co chce zrobić – skoro wtedy będziesz szczęśliwa – uśmiechnął się i weszliśmy do prawnika. Czekał już na mnie i szybko załatwiliśmy sprawę, obiecał że to co jest w stanie zrobić załatwi jeszcze w tym miesiącu i kazał mi się tym nie zamartwiać, moim kolejnym punktem w podróży było studio, gdzie Scooter nagrywał z jakimś nowym boysbandem o którym nie słyszałam nigdy, wyszliśmy do innego pokoju
- siadaj i opowiadaj w czym rzecz- tak też zrobiłam, przez cały czas kiedy opowiadałam siedział i tylko potakiwał
- ja wszystko już załatwiłam teraz tylko teraz tylko czekam aż wyrazisz swoje zdanie i powiesz mi jak sytuacja wygląda
- z jednej strony dobrze robisz, rozumiem to wszystko i chyba postąpiłbym tak samo ale z drugie.. pomyślałaś o dzieciach ? O tym że będą tęsknić ?
- mamy XXI wiek, jest Skype, a zresztą święta są od spotkań z rodziną
- skoro taką podjęłaś decyzje to mi nic do tego, ja Ci pomogę i na prawdę możesz na mnie liczyć – uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go
- dziękuje, jesteś dla mnie jak drugi ojciec- wyprostowałam się – to zabieramy się do roboty czy będziemy się tak rozczulać ? - zaśmiał się
- to już ! Do pracy ! Bo wylecisz – zaśmiałam się i weszłam do studia nagraniowego. Wszystko poszło sprawnie i tak jak tego chciałam. Nie chciałam ale musiałam wracać do domu. Ledwo otworzyłam drzwi a zobaczyłam moją mamę stojącą w korytarzu z zirytowaną miną
- no na reszcie kwiatuszku ile można na Ciebie czekać ? - zaśmiałam się
- tak ja też się ciesze że Cie widzę mamo – uściskałam ją i weszłyśmy do salonu – Justin weź dzieci na górę – przytaknął i bez słowa wyszli a my usiadłyśmy
- więc o co chodzi kochanie ? - popatrzyła w stronę drzwi – mam nadzieje że nie o twojego byłego
- nie mamo, chodzi o ślub, którego nie będzie
- jak to nie będzie ?- była zdenerwowana i zdziwiona bardziej niż się tego spodziewałam – znowu się pokłóciliście >
- nie mamo, tym razem to nie to o to chodzi. On mnie źle traktuje, ja go już nie kocham i nie chce z nim być
- ale co wpłynęło na ta decyzje ?
- on mamo.. sprawia mi dużo przykrości i – przełknęłam ślinę – zrobił coś czego nigdy nie zapomnę i o czym teraz nie chce rozmawiać – przytuliła mnie
- dobrze kochanie, rozumiem, możesz na mnie liczyć, zadzwoniłam tam gdzie mnie prosiłaś i wszystko jest gotowe, podzwonię i załatwię wszystkie sprawy związane ze ślubem jeśli tego tak bardzo chcesz
- niczego bardziej nie pragnę – spojrzałam na nią – możesz już iść ? Mam dużo spraw do załatwienia
- dobrze kochanie – pocałowała mnie w czoło daj znać jak już będzie po wszystkim – wstała i wyszła. Zostałam sama i nie miałam zamiaru płakać, nie tym razem. Kiedy szłam do kuchni, do domu wpadła Pattie
- Julia spotkałam Twoją mamę, była zapłakana i nie chciała powiedzieć co się stało, może Ty mi to wyjaśnisz ?- przytuliłam ją
- nie dzisiaj, to nie jest dzień na taką rozmowę – przytuliła mnie
- hej córcia – wzięła moją twarz w dłonie – wszystko dobrze ? -patrzyła na mnie z troską, przytaknęłam a ona przytuliła mnie. Była moją drugą mamą. Powinnam jej powiedzieć o tym wszystkim ale nie mogłam. Wiem jakby zareagowała, a ja nie chciałam jej łez, za bardzo ją kochałam. Dość długo się przytulałyśmy, w końcu odsunęłam się od niej
- możesz mamo zabrać dzieci do siebie ? Musze porozmawiać z Justinem a nie chce żeby one przy tym były – uśmiechnęła się pocieszająco
- oczywiście – mrugnęła do mnie i poszła do ich pokoju a ja w tym czasie poszłam do siebie i zaczęłam realizować mój plan. Justin stanął w progu mojej sypialni akurat kiedy chciałam żeby tam stał, miałam na sobie tylko bieliznę
- ja już będę szedł – rozpuściłam włosy i poprawiłam je
- dobrze – stanęłam do niego przodem i uśmiechnęłam się do niego, zamiast odwrócić się wyjść podszedł do mnie, kątem oka zauważyłam że jego spodnie opinają się bardziej niż zwykle w jednym miejscu, ucieszyło mnie to, wszystko szło zgodnie z planem
- kobieto co ty ze mną robisz – wydyszał mi w usta, po czym pocałował mnie namiętnie. Zdjęłam jego bluzkę i chwile później klęczałam przed nim szarpiąc się z jego spodniami, pomógł mi w tym i wzięłam go tak jak to lubił, tak jak pamiętałam że doprowadza go do szału złapał mnie za włosy i postawił, zerwał ze mnie majtki i rzucił mnie na łóżko a chwile później był już we mnie. Tak bardzo pasował do mnie, nasze ciała były stworzone dla siebie. Rozkoszowałam się każdą sekundą, każdym ruchem, oddechem i pocałunkiem. Nie chciałam by to się kończyło, ale kiedyś musiało. A kiedy ta chwila nadeszła, wstałam, ubrałam się i rzucając w niego jego rzeczami warknęłam wściekła
- a teraz wypierdalaj – była zaskoczony, ubrał się szybko, a ja stałam i patrzyłam na niego z obrzydzeniem
- Julia – podszedł do mnie
- nie słyszałeś ?! Wynoś się stąd ! - nie zareagował – wypieprzaj albo wezwę ochronę ! Nie ma tu już miejsca dla Ciebie ! - wyszedł a ja ze łzami w oczach zamknęłam za nim drzwi i zaczęłam pakować rzeczy a Kenny po którego zadzwoniłam zanosił je do auta, ja w tym czasie poszłam po dzieci. Zostawiłam Pattie na stole list w którym wszystko jej wyjaśniłam. Tak jak obiecał Scooter, wszystkim się zajął i kiedy byłam gotowa mogłam ruszać. Dzieciom wyjaśniłam że lecimy na wakacje, ucieszyły się, ja też, bo wszystko szło po mojej myśl. Dzieciaki w samolocie usnęły, ja z czasem także, bo podróż była na prawdę długa. Obudziłam się kiedy podchodziliśmy do lądowania. Zaczynałam nowe życie, a przynajmniej taki miałam zamiar. Na lotnisku już czekała na mnie babcia, kiedy tylko wysiadłam rzuciłam się w jej ramiona. Minęło tyle lat a ona nic się nie zmieniła
- cześć babciu – przytulałam ją mocno
- witaj kochanie, mama wszystko mi opowiedziała, dzieci śpią ?
- tak – spojrzałam na nią, uśmiechała się, też cieszyła się z naszego spotkania
- Karol pójdzie po nie i po bagaże -młody mężczyzna uśmiechnął się do mnie i pobiegł do samolotu. Zaniósł śpiące dzieci do auta a później zabrał bagaże. Droga do domu trwała jakieś pół godziny. Dom wyglądał pięknie. W Stanach takie domu mieli tylko średniej klasy ludzie mieszkający na jakiejś wiosce a tutaj ten dom wyróżniał się. Był piękny, a dziadkowie byli z niego bardziej dumni niż ze swojego hotelu który znajdował się niedaleko. Chłopak pomógł mi z dziećmi i zniknął. Upewniłam się że śpią i zeszłam przywitać się z dziadkiem. Długo rozmawialiśmy, aż przypomniało mi się co miałam zrobić
- cholera, dajcie mi hasło do WiFi muszę napisać maila do mamy żeby się nie martwiła i chyba się położę spać – dziadek spisał mi je na kartkę i dziękując wróciłam do siebie. Napisałam do mamy i weszłam na Twitter. Zrobiło się tam niezłe zamieszanie po tym jak mój menadżer dodał post „ Będzie tak nudno bez Twojej uśmiechniętej buźki. Już tęsknie za Tobą mała” i link do piosenki którą nagrałam jako ostatnią. Uśmiechnęłam się, wyskoczyło mi powiadomienie.. Kate dodała post „Dam mu to, czego ona nie była w stanie” i zdjęcie jej i Justina. Nie mogła na to patrzeć. Wyłączyłam komputer i położyłam się spać. Następny dzień będzie pierwszym dniem mojego nowego życia.
- nie, daj spokój,możesz zostać z dziećmi ? - wstałam i wzięłam telefon
- jasne, ale co Ty robisz ?
- mam zamiar zacząć żyć tak jak ja chce – w tym momencie byłam wściekła, cała się trzęsłam idąc do pokoju, ale nie mogłam dać za wygraną, chciałam być szczęśliwa i obiecałam sobie że osiągnę to za wszelką cenę.
Zrobiłam makijaż, ubrałam się i po wykonaniu kilku telefonów byłam gotowa na rewolucje w moim życiu. Było strasznie zimno, ale Kenny już czekał na mnie i szybko wyskoczył z auta żeby otworzyć mi drzwi
- cześć piękna – pocałowałam go w policzek
- cześć- wsiadłam a kiedy on zajął swoje miejsce dodałam – jak ja bardzo się za Tobą stęskniłam, będzie mi Ciebie brakować
- a uciekasz gdzieś ?- opowiedziałam mu o tym co się wydarzyło w moim życiu i co chce zrobić – skoro wtedy będziesz szczęśliwa – uśmiechnął się i weszliśmy do prawnika. Czekał już na mnie i szybko załatwiliśmy sprawę, obiecał że to co jest w stanie zrobić załatwi jeszcze w tym miesiącu i kazał mi się tym nie zamartwiać, moim kolejnym punktem w podróży było studio, gdzie Scooter nagrywał z jakimś nowym boysbandem o którym nie słyszałam nigdy, wyszliśmy do innego pokoju
- siadaj i opowiadaj w czym rzecz- tak też zrobiłam, przez cały czas kiedy opowiadałam siedział i tylko potakiwał
- ja wszystko już załatwiłam teraz tylko teraz tylko czekam aż wyrazisz swoje zdanie i powiesz mi jak sytuacja wygląda
- z jednej strony dobrze robisz, rozumiem to wszystko i chyba postąpiłbym tak samo ale z drugie.. pomyślałaś o dzieciach ? O tym że będą tęsknić ?
- mamy XXI wiek, jest Skype, a zresztą święta są od spotkań z rodziną
- skoro taką podjęłaś decyzje to mi nic do tego, ja Ci pomogę i na prawdę możesz na mnie liczyć – uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go
- dziękuje, jesteś dla mnie jak drugi ojciec- wyprostowałam się – to zabieramy się do roboty czy będziemy się tak rozczulać ? - zaśmiał się
- to już ! Do pracy ! Bo wylecisz – zaśmiałam się i weszłam do studia nagraniowego. Wszystko poszło sprawnie i tak jak tego chciałam. Nie chciałam ale musiałam wracać do domu. Ledwo otworzyłam drzwi a zobaczyłam moją mamę stojącą w korytarzu z zirytowaną miną
- no na reszcie kwiatuszku ile można na Ciebie czekać ? - zaśmiałam się
- tak ja też się ciesze że Cie widzę mamo – uściskałam ją i weszłyśmy do salonu – Justin weź dzieci na górę – przytaknął i bez słowa wyszli a my usiadłyśmy
- więc o co chodzi kochanie ? - popatrzyła w stronę drzwi – mam nadzieje że nie o twojego byłego
- nie mamo, chodzi o ślub, którego nie będzie
- jak to nie będzie ?- była zdenerwowana i zdziwiona bardziej niż się tego spodziewałam – znowu się pokłóciliście >
- nie mamo, tym razem to nie to o to chodzi. On mnie źle traktuje, ja go już nie kocham i nie chce z nim być
- ale co wpłynęło na ta decyzje ?
- on mamo.. sprawia mi dużo przykrości i – przełknęłam ślinę – zrobił coś czego nigdy nie zapomnę i o czym teraz nie chce rozmawiać – przytuliła mnie
- dobrze kochanie, rozumiem, możesz na mnie liczyć, zadzwoniłam tam gdzie mnie prosiłaś i wszystko jest gotowe, podzwonię i załatwię wszystkie sprawy związane ze ślubem jeśli tego tak bardzo chcesz
- niczego bardziej nie pragnę – spojrzałam na nią – możesz już iść ? Mam dużo spraw do załatwienia
- dobrze kochanie – pocałowała mnie w czoło daj znać jak już będzie po wszystkim – wstała i wyszła. Zostałam sama i nie miałam zamiaru płakać, nie tym razem. Kiedy szłam do kuchni, do domu wpadła Pattie
- Julia spotkałam Twoją mamę, była zapłakana i nie chciała powiedzieć co się stało, może Ty mi to wyjaśnisz ?- przytuliłam ją
- nie dzisiaj, to nie jest dzień na taką rozmowę – przytuliła mnie
- hej córcia – wzięła moją twarz w dłonie – wszystko dobrze ? -patrzyła na mnie z troską, przytaknęłam a ona przytuliła mnie. Była moją drugą mamą. Powinnam jej powiedzieć o tym wszystkim ale nie mogłam. Wiem jakby zareagowała, a ja nie chciałam jej łez, za bardzo ją kochałam. Dość długo się przytulałyśmy, w końcu odsunęłam się od niej
- możesz mamo zabrać dzieci do siebie ? Musze porozmawiać z Justinem a nie chce żeby one przy tym były – uśmiechnęła się pocieszająco
- oczywiście – mrugnęła do mnie i poszła do ich pokoju a ja w tym czasie poszłam do siebie i zaczęłam realizować mój plan. Justin stanął w progu mojej sypialni akurat kiedy chciałam żeby tam stał, miałam na sobie tylko bieliznę
- ja już będę szedł – rozpuściłam włosy i poprawiłam je
- dobrze – stanęłam do niego przodem i uśmiechnęłam się do niego, zamiast odwrócić się wyjść podszedł do mnie, kątem oka zauważyłam że jego spodnie opinają się bardziej niż zwykle w jednym miejscu, ucieszyło mnie to, wszystko szło zgodnie z planem
- kobieto co ty ze mną robisz – wydyszał mi w usta, po czym pocałował mnie namiętnie. Zdjęłam jego bluzkę i chwile później klęczałam przed nim szarpiąc się z jego spodniami, pomógł mi w tym i wzięłam go tak jak to lubił, tak jak pamiętałam że doprowadza go do szału złapał mnie za włosy i postawił, zerwał ze mnie majtki i rzucił mnie na łóżko a chwile później był już we mnie. Tak bardzo pasował do mnie, nasze ciała były stworzone dla siebie. Rozkoszowałam się każdą sekundą, każdym ruchem, oddechem i pocałunkiem. Nie chciałam by to się kończyło, ale kiedyś musiało. A kiedy ta chwila nadeszła, wstałam, ubrałam się i rzucając w niego jego rzeczami warknęłam wściekła
- a teraz wypierdalaj – była zaskoczony, ubrał się szybko, a ja stałam i patrzyłam na niego z obrzydzeniem
- Julia – podszedł do mnie
- nie słyszałeś ?! Wynoś się stąd ! - nie zareagował – wypieprzaj albo wezwę ochronę ! Nie ma tu już miejsca dla Ciebie ! - wyszedł a ja ze łzami w oczach zamknęłam za nim drzwi i zaczęłam pakować rzeczy a Kenny po którego zadzwoniłam zanosił je do auta, ja w tym czasie poszłam po dzieci. Zostawiłam Pattie na stole list w którym wszystko jej wyjaśniłam. Tak jak obiecał Scooter, wszystkim się zajął i kiedy byłam gotowa mogłam ruszać. Dzieciom wyjaśniłam że lecimy na wakacje, ucieszyły się, ja też, bo wszystko szło po mojej myśl. Dzieciaki w samolocie usnęły, ja z czasem także, bo podróż była na prawdę długa. Obudziłam się kiedy podchodziliśmy do lądowania. Zaczynałam nowe życie, a przynajmniej taki miałam zamiar. Na lotnisku już czekała na mnie babcia, kiedy tylko wysiadłam rzuciłam się w jej ramiona. Minęło tyle lat a ona nic się nie zmieniła
- cześć babciu – przytulałam ją mocno
- witaj kochanie, mama wszystko mi opowiedziała, dzieci śpią ?
- tak – spojrzałam na nią, uśmiechała się, też cieszyła się z naszego spotkania
- Karol pójdzie po nie i po bagaże -młody mężczyzna uśmiechnął się do mnie i pobiegł do samolotu. Zaniósł śpiące dzieci do auta a później zabrał bagaże. Droga do domu trwała jakieś pół godziny. Dom wyglądał pięknie. W Stanach takie domu mieli tylko średniej klasy ludzie mieszkający na jakiejś wiosce a tutaj ten dom wyróżniał się. Był piękny, a dziadkowie byli z niego bardziej dumni niż ze swojego hotelu który znajdował się niedaleko. Chłopak pomógł mi z dziećmi i zniknął. Upewniłam się że śpią i zeszłam przywitać się z dziadkiem. Długo rozmawialiśmy, aż przypomniało mi się co miałam zrobić
- cholera, dajcie mi hasło do WiFi muszę napisać maila do mamy żeby się nie martwiła i chyba się położę spać – dziadek spisał mi je na kartkę i dziękując wróciłam do siebie. Napisałam do mamy i weszłam na Twitter. Zrobiło się tam niezłe zamieszanie po tym jak mój menadżer dodał post „ Będzie tak nudno bez Twojej uśmiechniętej buźki. Już tęsknie za Tobą mała” i link do piosenki którą nagrałam jako ostatnią. Uśmiechnęłam się, wyskoczyło mi powiadomienie.. Kate dodała post „Dam mu to, czego ona nie była w stanie” i zdjęcie jej i Justina. Nie mogła na to patrzeć. Wyłączyłam komputer i położyłam się spać. Następny dzień będzie pierwszym dniem mojego nowego życia.